Loading...
Jesteś tutaj:  Home  >  wiadomości  >  Current Article

Moje trzy grosze. Pokochałem Koleje Dolnośląskie

Przez   /   12/08/2016  /   No Comments

Dobrze pamiętam brudne i wiecznie opóźnione pociągi PKP, którymi jeździłem na studia. Cuchnące tytoniowym dymem wagony, w których nie dało się otworzyć okna ani wyregulować temperatury, trzaskające drzwi od przedziałów, utopione w moczu toalety, wzorowane niechybnie na Madejowym łożu siedzenia  i obszarpanych konduktorów traktujących pasażerów z podejrzliwą arogancją. Było, minęło – stwierdziłem podczas urlopu, gdy z współtowarzyszami podróży i trzema rowerami przyszło mi przeprawić się z zachodu na wschód Polski. Jeśli po traumie PRL-u i pierwszych lat transformacji ktoś wciąż unika kolei, to zapewniam, że nie ma czego  się bać. Ja, na przykład, dawno nie przeżyłem serii tak sympatycznych zaskoczeń.

Nie byliśmy łatwymi pasażerami. A jednak zawsze, gdy wprowadzaliśmy do wagonów wielkie objuczone sakwami rowery, obsługa konduktorska z uśmiechem podrywała się do pomocy. Jeśli zabrakło wolnych wieszaków dla rowerów (nie uwierzycie, ilu ludzi podróżuje w ten sposób) dostawaliśmy instrukcję, jak ustawić nasz sprzęt, by bezpiecznie, nie powodując nadmiernych utrudnień, dojechać z nim do celu. Nawet w drugiej klasie siedzenia były wygodne, a toalety lśniły czystością. W żadnym ze składów nie brakowało mydła, papieru, ręczników. Pociągi meldowały się na kolejnych stacjach ze szwajcarską punktualnością, co do minuty zgodne z rozkładem jazdy. Niemal bezszelestnie rozpędzały się do prędkości 130 kilometrów na godzinę.  Wewnętrzny interkom, przemawiający kojącym kobiecym głosem, dbał byśmy nie przegapili swojego przystanku i zabrali z półek wszystkie bagaże.  Działało wi-fi. Można było podłączyć laptop do prądu lub podładować w drodze komórkę.

Podczas tygodniowej eskapady korzystaliśmy z ekspresów PKP Intercity i lokalnych połączeń obsługiwanych przez Koleje Dolnośląskie. Poziom obsługi u obu przewoźników był podobny, bardzo wysoki. Koleje Dolnośląskie dodatkowo podbiły moje serce nienachalnym luzem, subtelnym i eleganckim poczuciem humoru. Mam na myśli na przykład planszę z sylwetką objuczonego bagażami pasażera w pełnym galopie z podpisem (cytuję z pamięci): “Znajdź naszego konduktora zanim on Cię znajdzie, bo wypisanie biletu będzie kosztować 35 złotych”. Albo banalne “Życzymy Państwu miłego dnia” z niebanalną gwiazdką i zastrzeżeniem drobnym drukiem “Chyba, że macie Państwo inne plany”.

Za to puszczone do mnie oko i optymistyczne założenie, że pasażer zna Monty Pythona, Koleje Dolnośląskie mają moje serce. Nie chcę deklarować, że na zawsze – ale przynajmniej do następnej podróży.*

Piotr Kanikowski

* Chyba że coś się zmieni.

FOT. PIOTR KANIKOWSKI

    Drukuj       Email
  • Publikowany: 2898 dni temu dnia 12/08/2016
  • Przez:
  • Ostatnio modyfikowany: Sierpień 12, 2016 @ 3:50 pm
  • W dziale: wiadomości

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.


* Wymagany

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>

You might also like...

520e87ba-a513-47c8-81c5-adecf8ccbd5f

Złotoryja. Odkopali kości…, zostawili i poszli do domu?

Read More →