Za sprawą legniczanina Norberta Palimąki i ludzi, których zaraził swym entuzjazmem, na Filipinach powstała szkoła dla dzieci z górskiej wioski Cayabu. Bez edukacji nie miałyby szans na poprawę swego losu, wyrwanie się z zaklętego kręgu biedy, dziedziczonej tu od pokoleń. Wcześniej żeby mieć co zjeść, nawet kilkuletnie maluchy pracowały w nielegalnej kopalni żelaza. Teraz chodzą do szkoły i dzięki darom z Polski przynajmniej raz dziennie jedzą pełny posiłek. Uczą się pisać, czytać, liczyć.
Szkołę prowadzą wspólnie filipińska fundacja Hop-e i polska fundacja Espa z Legnicy. Wzięły pod swoje skrzydła 120 dzieci z Cayabu i okolicy. Prawie 90 z nich znalazło już tzw. adopcyjnych opiekunów w Polsce – ludzi, którzy w ramach duchowej adopcji zadeklarowali gotowość wpłacania po 80 zł miesięcznie na jedno konkretne dziecko ze szkoły w Cayabu. Te 80 zł wystarcza na zapewnieniu miesięcznej edukacji i posiłków jednemu dziecku.
Żeby dokonać takiej duchowej adopcji wystarczy internet. Na stronie internetowej fundacji Hop-e (www.hop-e.pl) zamieszczono zdjęcia i krótkie charakterystyki dzieci, które wciąż czekają na swoich dobroczyńców. Jeśli ktoś jest gotów przez rok płacić co miesiąc po 80 zł (lub jednorazowo wpłacić 800 zł) może wybrać konkretnego malca, wypełnić elektroniczny formularz i poczuć się, jakby odtąd miał na Filipinach przybraną córkę lub syna.
Na przykład 5-letniego Roya Vincenta, który uwielbia oglądać telewizję i tańczyć. Albo wygadanego Marka Johna, trzylatka zafascynowanego nauką czytania i już dziś wiedzącego, że chce być lekarzem. A może siedmioletnią Kristine, która dzielnie zajmuje się dwójka rodzeństwa, gdy rodzice są w pracy i marzy o podróżach po wielkim świecie.
Drukuj
Email
