Dziewięć miesięcy po przyjęciu zawiadomień od poszkodowanych studentów Prokuratura Rejonowa w Legnicy umorzyła postępowanie dotyczące nieprawidłowości w Wyższej Szkole Menedżerskiej.
- Albo nie stwierdzono znamion przestęstwa w działaniach uczelni, albo nie znaleziono dostatecznych danych świadczących o przekroczeniu prawa – mówi Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Przyznaje, że w WSM panował niedowład organizacyjny. Tylko z tego powodu studentów spotykały przeróżne komplikacje. Nikt z pracowników uczelni nie działał z powziętym z góry zamiarem ukrywania dokumentów, oszukania, przywłaszczenia sobie pieniędzy lub wyłudzenia opłat, więc w sensie prawnym nie można mówić o przestępstwie.
Prokuratura zajmowała się czterema wątkami. Pierwszy dotyczył dokumentów (świadectw maturalnych, indeksów, dyplomów, itp.) przetrzymywanych przez WSM i niewydawanych osbom uprawnionym. Taki proceder zgłosiło kilkunastu pokrzywdzonych. Studenci dopuszczeni do obrony dyplomów w ostatniej chwili dowiadywali się, że obrony nie będzie, bo zalegają z opłatami.
Prokuratura rozpatrywała też przypadek studentki, od której uczelnia żądała 6 tys zł opłat, choć dziewczyna wcześniej uregulowaa całą należność. Inny wątek dotyczył przywłaszczenia sobie prawie 14 tys zł z tytułu opłat za studia chłopaka skreślonego z listy studentów. Fakt, że nie kontynuował nauki, nie przeszkadzał WSM przez kolejne dwa lata pobierać czesne od rodziny. A potem uczelnia zwlekała z oddaniem nienależnie pobranej sumy. Śledztwo wyjaśniało ponadto okoliczności przywłaszczenia sobie 15 tys zł dotacji na bezzwrotną pomoc materialną dla studentów – niezgodnie z przeznaczeniem pieniądze zostały przelane w 2011 roku na rachunek założyciela uczelni: Kombinatu Górniczo-Energetycznego Manager S.A.
Żródło perturbacji za każdym razem było to samo: niedowład organizacyjny. Wyższa Szkoła Menadżerska w Legnicy nie zainwestowała w jeden spójny system informatyczny, który zajmowałby się rozliczaniem wnoszonych przez studentów opłat, rozliczaniem dotacji i ewidencjonowaniem wyników nauki. Nieliczni i podlegający znacznej rotacji pracownicy administracyjni uczelni byli zmuszeni sprawdzać każdą rzecz “na piechotę”. Część dokumentacji była przechowywana w Szklarskiej Porębie, część w Legnicy. Stąd pomyłki, komplikacje z obroną dyplomów, potrzeba oczekiwania tygodniami na wyjaśnienie konfliktowych sytuacji. Uczelnia nie wiedziała na przykład, że na je konto wpływają pieniądze od ojca chłopaka skreślonego z listy studentów. Dotacja na pomoc materialna została przelana na konto spółki Menager przez pomyłkę, a kiedy WSM się zorientowała, zwrócono całą kwotę.
Pokrzywdzeni mogą dochodzić od Wyższej Szkoły Menedżerskiej roszczeń na drodze cywilnej. Nie ma jednak możliwości postawienia komukolwiek zarzutów karnych.
W tej sytuacji legnicką uczelnię zdyscyplinować może wyłącznie Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. W grudniu 2011 roku przeprowadziło ono kontrolę, która ujawniła szereg nieprawidłowości. Stwierdzono m.in, że studenci mają utrudniony dostęp do kanclerza i pracowników WSM, dokumentacja stypendialna jest prowadzona bez należytej staranności, studiujący są traktowani arogancko. Resort wydał 10 zaleceń. Nieoficjalnie wiemy, że nie wszystkie zostały zrealizowane. W tej sytuacji minister może cofnąć uczelni pozwolenie na działalność.
Drukuj
Email
