Uważajcie na taksówki. Kilka tygodni temu na postojach w Legnicy pojawiły się auta z niemal identycznymi kogutami jak te stosowane od 5 lat przez renomowaną korporację Super Radio Taxi. Łatwo się pomylić. Że coś jest nie tak, klienci mogą zorientować się dopiero po wyższym rachunku za kurs.
Super Radio Taxi – największe i najstarsze z lokalnych zrzeszeń taksówkarskich – jeździ po Legnicy od 20 lat. Dba zarówno o standardy obsługi, jak i o kieszeń pasażerów. Choć w powszechnym odczuciu taryfiarze uchodzą za kombinatorów, ci spod znaku Super Radio Taxi obalili stereotypy; uczciwością oraz solidnością zapracowali sobie na szacunek legniczan. Dorobili się grupy stałych, wiernych klientów.
Klienci rozpoznają ich taksówki z daleka po charakterystycznym żółtym kogucie w kształcie półokręgu. 5 lat temu Super Radio Taxi zastąpiło nimi tradycyjne białe lampki z napisem “TAXI” odziedziczone po czasach PRL-u. Nikt w korporacji nie pomyślał wówczas, by prawnie zastrzec sobie wzór nowych kogutów na wyłączność.
Konkurencja skorzystała z tego niedopatrzenia. Kilka tygodni temu bardzo podobne półokrągłe żółte koguty zamontowała grupa niezrzeszonych taryfiarzy. Można ich spotkać najczęściej na postoju pod dworcem PKP i na placu Klasztornym.
Na obu kogutach jest napis “TAXI”. Niezrzeszeni nie mają na swoich tylko dopisku “Super Radio” i numeru telefonu.
Zdaniem Dariusza Augustyna, wiceprezesa Super Radio Taxi, koguty konkurencji są tak podobne do korporacyjnych, że klientom nieświadomym podstępu nietrudno się pomylić.
Pomyłka może oznaczać dodatkowy wydatek. Zrzeszonych w korporacji Super Radio Taxi taksówkarzy obowiązuje bowiem wspólna taryfa, najniższa w Legnicy. Niezrzeszeni nawet jeśli liczą sobie mniej za “trzaśniecie drzwiami”, mają wyższą stawkę za przejechany kilometr i czekanie. To sprawia, że rachunek za całą podróż może wypaść drożej niż w Super Radio Taxi.
- Nie chcemy dopuścić do kolejnej taksówkarskiej wojny w Legnicy – deklaruje Dariusz Augustyn. – Szukamy sposobu, by dogadać się z kolegami i rozwiązać konflikt na drodze pokojowej.
Zgodnie z tą taktyka taryfiarze z Super Radio Taxi napisali list do legnickiej rady miejskiej, by im pomogła. Ryszard Kępa, jej wiceprzewodniczący, zna problem z autopsji: sam od 20 lat korzysta z taksówek.
- Jako stały i częsty klient, rozpoznaję koguty Super Radio Taxi od pozostałych. Ja się nie dam nabrać. Ale niewątpliwie mogą być tacy, którzy pomylą taryfy – potwierdza. – Niestety, podejrzewam, że jako rada miejska nic nie możemy z tym zrobić.
Może problemowi zaradzi Miejski Rzecznik Praw Konsumentów?
- Mogłabym podjąć działania tylko wtedy, gdyby okazało się, że naruszony został interes konsumentów. Na razie nie ma takiego sygnału -gasi nadzieję Agnieszka Romanowska.
W Urzędzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów dowiadujemy się, że są dwie drogi postępowania – obie żmudne i niepewne co do rezultatu. Jeśli korporacja uzna, że ktoś się za nią podszywa, może wystąpić przeciwko konkurencji do sądu powszechnego i zdać się na jego osąd. Może też skierować do UOKiK skargę, która zostanie przeanalizowana pod kątem potencjalnego naruszenia interesów klientów.
W tej sytuacji pozostaje ostrzec klientów, którzy cenią sobie Super Radio Taxi: nim zamówicie kurs, upewnijcie się, że wsiadacie do właściwej taksówki.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI