Prokuratura Okręgowa w Legnicy (Wydział 2 ds Przestępczości Gospodarczej) oskarża Janinę P., Annę M., Teresę U. oraz Marka B. – byłych członków zarządu Banku Spółdzielczego w Przemkowie – o spowodowanie szkody w wielkich rozmiarach. Według prokuratury, mieli doprowadzić do straty 85 892 200 zł i sytuacji, w której środki klientów zgromadzone na rachunkach przestały być bezpieczne.
Zarzuty dotyczą okresu 15 lat, od 2003 do 30 czerwca 2018 r. W tym czasie prezeską Banku Spółdzielczego w Przemkowie była 68-letnia dziś Janina P. W zarządzie banku zasiadali wraz z nią 61-letnia dziś Anna M. oraz 75-letnia dziś Teresa U. (do 11 grudnia 2017 r.) oraz 47-letni obecnie Marek B. (od 1 lipca 2015 r.). Akt oskarżenia zarzuca im, że nadużyli uprawnień i nie dopełnili swych obowiązków, prowadzili niewłaściwą politykę kadrową, niewłaściwie organizowali pracę banku i ignorowali procedury, co doprowadziło do wielkiej szkody finansowej, w kwocie prawie 86 mln zł. Gdy śledztwo ruszało, szacowano ją na ok. 112 mln zł, ale opinia biegłego z zakresu księgowości śledczej zweryfikowała te dane.
Prokuratura zainteresowała się bankiem w Przemkowie w listopadzie 2018 roku po tym, jak nowy prezes placówki przesłał do niej zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa. Śledztwo trwało już kilkanaście miesięcy gdy drugie zawiadomienie złożyła Komisja Nadzoru Finansowego. W lipcu 2018 r. KNF przeprowadziła kontrolę w Przemkowie, z której wynikało, że sytuacja ekonomiczno-finansowa banku w tamtym okresie stanowiła zagrożenie dla bezpieczeństwa środków zgromadzonych na rachunkach.
- Śledztwo doprowadziło do potwierdzenia nierzetelnego działania członków zarządu banku – informuje prokurator Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Według ustaleń śledztwa, w banku podejmowano decyzje i zawierano umowy kredytowe z trudnymi klientami bez przeprowadzenia oceny zdolności kredytowej, szczegółowej analizy zawartych we wnioskach prognoz finansowych i sprawdzenia poprawności danych przekazywanych przez kredytobiorcę. Nie weryfikowano zdolności kredytowych poręczycieli. Dochodziło do tzw. “rolowania kredytów”, polegającego na udzielaniu kolejnych kredytów klientom bez zdolności kredytowej mającym problemy z terminowością spłat, by tak uregulowali swe zaległości wobec banku. W księgi rachunkowe Banku Spółdzielczego w Przemkowie wpisywano nierzetelne dane. Uprawnione organy, które zwracały się o dane dotyczące tak placówki, jak i klientów, były zwodzone nieprawdziwymi informacjami w zakresie dokonania przeglądu należności kredytowych, klasyfikacji do odpowiednich grup ryzyka i utworzeniu wymaganych rezerw celowych wynikających z umów kredytowych. Ingerowano w system bankowy poprzez ręczne księgowanie, co doprowadziło do zafałszowania rzeczywistej sytuacji majątkowej i finansowej banku. Na rachunkach kredytobiorców tworzono niedozwolone debety, poprzez ręczne księgowanie fikcyjnych spłat kredytu. Następnie pokrywano je bieżącymi wpłatami, ewentualnie spisywano nową umowę. Prokuratura uznała też jakość monitoringu ekspozycji kredytowych za niską.
Janina P. i Teresa U. mają dodatkowe zarzuty. Według prokuratury, w okresie od 20 kwietnia 2010 r. do 31 lipca 2016 r., działając wspólnie i w porozumieniu, doprowadziły pokrzywdzonego do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w kwocie 46 tys. zł. Przedstawiły w Sądzie Rejonowym w Legnicy dokumenty poświadczające nieprawdę, co spowodowało wszczęcia postępowania sądowego i wydanie nakazu zapłaty w postępowaniu upominawczym oraz zaopatrzenia go w klauzulę wykonalności. Ostatecznie od pozwanego niesłusznie wyegzekwowano kwotę 46 469,86 zł., choć z niczym nie zalegał.
Nadto Janina P. ma zarzut składania fałszywych zeznań podczas przesłuchania w Komendzie Powiatowej Policji w Polkowicach.
- Tylko oskarżona Janina P. częściowo przyznała się do zarzucanych jej czynów. Pozostali oskarżeni nie przyznali się – informuje Liliana Łukasiewcz. – Wszyscy złożyli wyjaśnienia. Prokurator ocenił, iż nie zasługują one na wiarę. Z zebranych dowodów wynika, że oskarżeni notorycznie ignorowali rekomendacje analityków kredytowych, czy też komitetu kredytowego, przełamując inne stanowiska pracowników banku poleceniami służbowymi, żądając od nich przygotowania decyzji kredytowych i uruchomienia środków, pomimo braku zdolności kredytowej, czy innych uchybień, np. w postaci koniecznych zabezpieczeń.
Również przesłuchani w tej sprawie kredytobiorcy zgodnie wskazywali, że kredyty załatwiali w rozmowach z członkami zarządu banku, a dopiero później pozytywne decyzje kredytowe były formalizowane, często już po wypłacie środków. Nierzadko przyznawali także, iż uzyskiwali kredyty, pomimo braku zdolności kredytowej, aby pokryć nimi wcześniejsze zaległe zobowiązania wobec banku, a do tzw. rolowania kredytów byli wprost zachęcani przez członków zarządu banku.
Straty banku nie mogłyby być tak długo tuszowane, gdyby rzetelnie działała Rada Nadzorcza Banku Spółdzielczego w Przemkowie. Śledztwo wykazało niekompetencję jej członków, nieznajomość przepisów prawa, podejmowanie uchwał przygotowanych przez zarząd banku bez żadnej weryfikacji.
- Rada nie sprawowała funkcji kontrolnej, jej członkowie nigdy nie zaznajamiali się z dokumentacją źródłową, a jedynie opierali się „na słowie prezesa” banku – mówi prokurator Liliana Łukasiewcz.
Wszyscy oskarżeni są mieszkańcami Przemkowa. Janina P. i Teresa U. są na emeryturze. Anna M. utrzymuje się z działalności gospodarczej. Marek B. pracuje w innym Banku Spółdzielczym.
Janina P. była wcześniej karana za przestępstwo posłużenia się fałszywym dokumentem.
Oskarżonym za wyrządzenie szkody w wielkich rozmiarach w mieniu Banku Spółdzielczego w Przemkowie grozi kara w wymiarze od 1 roku do 10 lat pozbawienia wolności. Janinie P. i Teresie U. za oszustwo grozi dodatkowo kara od 6 miesięcy do lat 8 pozbawienia wolności.
Janinie P. za złożenie fałszywych zeznań grozi nadto kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.
Bank Spółdzielczy w Przemkowie w latach 2018 – 2020, z uwagi na bardzo duże zobowiązania debetowe, został poddany przymusowej restrukturyzacji, w następstwie której w kwietniu 2020 r. został przejęty przez Spółdzielczą Grupę Bankową Bank S.A. w Poznaniu.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI
Powiedzenie “masz to jak w banku” w takich sytuacjach nabiera całkiem innego znaczenia.