28 sierpnia na zamku w Grodźcu prowadzony będzie werbunek do zrekonstruowanej Kompanii Pikinierskiej Regimentu Gallas. Miejsce nie jest przypadkowe. Podczas wojny trzydziestoletniej kompana wchodziła w skład armii Wallensteina. Niewykluczone, że to jej żołnierzy zdradliwa Meta podprowadziła nocą z 5 na 6 października 1633 roku na mury Grodźca, co zakończyło się rzezią, przejęciem warowni przez cesarza i zburzeniem zamku.
- Kompania Pikinierska Regimentu Gallas to ogólnopolski projekt rekonstrukcyjny, który realizujemy już pięć lat – opowiada Przemysław Stolorz, jeden z członków grupy. – Aktualnie uczestniczy w nim dwadzieścia kilka osób z Dolnego i Górnego Śląska, Wielkopolski, Warszawy, ale wciąż rozglądamy się za rekrutami. Odtwarzamy oddział piechoty z czasów wojny trzydziestoletniej, bazując przede wszystkim na źródłach śląskich oraz z innych ziem Cesarstwa Habsburgów. To dowodzona przez Matthiasa Gallasa formacja, która brała udział w kampanii Albrechta Wallensteina na Śląsku i w Łużycach.
Jego wojska długo omijały zamek w Grodźcu z solidnymi murami górującymi nad wzgórzem, gołym, nieporośniętym jeszcze wtedy lasem. Jerzy Rudolf – protestancki książę z Legnicy – obsadził go wyborową załogą. Albrecht Wallenstein nie próbował Grodźca oblegać. Jego żołnierze wdarli się do warowni podstępem w nocy z 5 na 6 października 1633 roku, korzystając z pomocy łasej na pieniądze kochanki burgrabiego Kaspra von Schindela, który dowodził obroną zamku. Kobieta wskazała im przejście. Cesarskie wojsko wyrżnęło w pień załogę razem ze zdrajczynią, splądrowało książęcy skarbiec i podłożyło ogień pod palatium. Z czasem przyszedł cesarski rozkaz, aby zburzyć zamek, nie dopuszczając do przejęcia go przez wroga.
- Nie wiadomo dokładnie, która z kompanii wdarła się w 1633 roku do Grodźca. Źródła milczą na ten temat. Zakładamy, że mógł to być regiment Gallas – mówi Przemysław Stolorz.
Członkowie kompanii Gallasa są chętne zapraszani na pokazy w Polsce i całej Europie. Ostatnio byli na dużej imprezie na zamku Tenczyn w Rudnie pod Krakowem. Regularnie jeżdżą do Czech na zamek Frydland. Walczyli też w Holandii i Włoszech… Grodziec to dla nich miejsce szczególne. Pojawiają się tu przy różnych okazjach od 2016 roku.
- Osobiście jestem z zamkiem związany dłużej, bo od 10 lat przyjeżdżam jako wychowawca i popularyzator historii na Kolonie Szkoły Zwiadowców, organizowane w Grodźcu dla fanów serii książek historyczno-przygodowych – mówi Przemysław Stolorz. – Kiedy z czasem zrodził się pomysł powołania grupy rekonstrukcyjnej, zupełnie naturalne wydało się nam powiązanie tego projektu z dziejami zamku w Grodźcu.
W szeregach Kompanii Pikinierskiej Regimentu Gallas poza typowymi pikinierami, posługującymi się w walce długą ostro zakończoną drewnianą piką, jest korpus inżynieryjny odpowiedzialny za prace oblężnicze, fechtmistrze, są muzycy, kowale… Służy w niej też autentyczny ksiądz, rekonstruujący kapłana z czasów wojny trzydziestoletniej. Osoby, które zgłoszą się 28 sierpnia na werbunek, na pewno znajdą w tym towarzystwie coś dla siebie. Zabawa w siedemnastowieczne wojsko stwarza szansę na poszerzenie wiedzy, przeżycie przygody, ekscytujące podróże.
- Na koniec sezonu wakacyjnego chcemy dać możliwość, aby ludzie mogli się z nami spotkać, porozmawiać, zobaczyć uzbrojenie, dotknąć tego życia – wyjaśnia Przemysław Stolorz. – Zwykle nasze prezentacje opierają się na pokazach musztry czy symulacji walk. Tym razem zamierzamy wystąpić trochę inaczej, skupić się na opowieści kim jesteśmy, co robimy i dlaczego robimy to w taki sposób. Pokażemy, z jakich historycznych źródeł korzystamy. Mamy podręczniki wojskowe z epoki, w tym jedyny śląski, który się zachował. Będzie można zobaczyć, jak wyglądają warsztaty szermiercze, gdzie uczymy się walki na broń białą.
Pikinierzy to mało popularna specjalizacja wśród rekonstruktorów. – W środowisku zajmującym się XVII wiekiem najwięcej jest muszkieterów – mówi Przemysław Stolorz. – Dużo łatwiej przewieźć samochodem muszkiet niż 3,5-metrową pikę. Nasz fach wymaga bardziej skomplikowanej logistyki, odpowiedniego bagażnika na dachu itd. Dlatego grup pikinierskich w Polsce jest niewiele, choć biorąc pod uwagę strukturę wojsk w XVII wieku to muszkieterzy powinni być w mniejszości. Pikinierzy stanowili, w zależności od szacunków, 2/3 lub 3/4 całej piechoty w armii Wallensteina.
Pikinierzy odgrywali znaczącą rolę w ówczesnej taktyce wojennej. Zapewniali osłonę muszkieterom, którzy bez nich zostaliby rozjechani przez jazdę w trakcie walki. A poza tym, jak wskazują źródła, dzięki solidnym zbrojom często robili za coś w rodzaju ekranu chroniącego gorzej opancerzone wojska przed kulami. Wystrzelone z większej odległości pociski po prostu odbijały się od grubej stali.
Jak to mniej więcej wyglądało będzie można zobaczyć w Grodźcu 2 października, kiedy przy okazji Święta Miodu i Wina rekonstruktorzy – pikinierzy, artyleria i inne wojska – odtworzą oblężenie z 1633 roku.
Piotr Kanikowski
FOT. KOMPANIA PIKINIERSKA REGIMENTU GALLAS