Sąd aresztował na trzy miesiące 34-letniego mieszkańca Legnicy podejrzanego m.in. o kradzież popiersia marszałka Konstantego Rokossowskiego z legnickiego Cmentarza Komunalnego. Marszałek zniknął 30 lipca rano. Po kilkunastu godzinach został odnaleziony, ale bez głowy, co wywołało gwałtowną reakcję rosyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
- Kryminalni Wydziału do Walki Przestępczością Przeciwko Mieniu Komendy Miejskiej Policji w Legnicy od paru dni zajmowali się wyjaśnieniem kradzieży pomnika marszałka Konstantego Rokossowskiego – informuje mł. asp. Jagoda Ekiert, oficer prasowa legnickiej policji. -W wyniku wnikliwej pracy operacyjnej i dobrego rozeznania w środowisku przestępczym policjanci wytypowali mężczyznę, mogącego mieć związek z tym przestępstwem. Jego zatrzymanie było utrudnione, bowiem mężczyzna nie przebywał w miejscu zamieszkania i ukrywał się przed funkcjonariuszami. Mimo tego kryminalni ustalili miejsce przebywania 34-latka. W miniony piątek policjanci dokonali zatrzymania.
Podejrzany jest dobrze znany legnickim stróżom prawa, bo wcześniej był już karany za podobne przestępstwa. Zebrano przeciwko niemu obszerny materiał dowodowy. To pozwoliło prokuraturze przedstawić 34-latkowi kilku zarzutów. Chodzi między innymi o kradzież odlanego z mosiądzu popiersia Rokossowskiego oraz uszkodzenie ogrodzenia na Cmentarzu Komunalnym w Legnicy. Mężczyzna odpowie również za kradzież samochodów, przyczepki samochodowej, pontonu i akumulatora. Będzie stawał przed sądem jako recydywista, więc grozi mu nie 10, ale 15 lat pozbawienia wolności.
Złodziej spowodował szkody w wysokości prawie 100 tys. zł. Policjanci, odzyskali część skradzionego mienia w postaci dwóch pojazdów i uszkodzonego popiersia.
- Sprawa jest w dalszym ciągu rozwojowa i niewykluczone są dalsze zatrzymania – donosi Jagoda Ekiert.
Pomnik Marszałka Konstantego Rokossowskiego według projektu Augustyna Dyrdy pochodzi z 1987 r. Pierwotnie stał na placu Przyjaźni Polsko-Radzieckiej (obecnie Skwer Orląt Lwowskich).Na fali pierwszych rozliczeń z komunizmem w 1992 roku usunięto go z cokołu z zamiarem zezłomowania. Ostatecznie popiersie przekazano w depozyt Michałowi Sabadachowi, właścicielowi prywatnego Muzeum Ludowego Wojska Polskiego i Armii Radzieckiej w Uniejowicach koło Złotoryi, gdzie stało w sadzie pośród grusz i jabłoni aż do ubiegłego roku. Rokossowski dłuta Dyrdy wrócił do Legnicy w związku z plenerową wystawą “Cień gwiazdy. Relikty legnickich pomników PRL-u”, przygotowaną przez Muzeum Miedzi. Od tego czasu do 30 lipca 2020 r., kiedy został skradziony, stał w lapidarium na terenie Cmentarza Komunalnego.
Kradzież popiersia wywołała napięcia na linii dyplomatycznej. Rosyjski MSZ wystosował komunikat, w którym zarzucił Polsce brak szacunku dla wojennych bohaterów. “Jesteśmy głęboko oburzeni szydzeniem z pamięci wybitnego radzieckiego dowódcy” – napisano w oświadczeniu. Rosyjskie MSZ zwróciło uwagę, że “po raz kolejny” doszło do aktu wandalizmu na terenie pochówków wojskowych, “mimo, że Warszawa niejednokrotnie zapewniała, że takie obiekty objęte są immunitetem i powinny być pod ochroną”. Polskie władze i media zostały oskarżone o podsycanie rusofobii. Kradzież pomnika marszałka i odcięcie mu głowy potraktowano jako akt polityczny, a nie zwykły wandalizm.
FOT. POLICJA LEGNICA