Polscy znajomi i sąsiedzi ze Ścinawy bronili w sądzie rumuńsko-polskiej rodziny, oskarżonej o handel ludźmi. Według prokuratury Nicolae L., jego brat Ioan i żona Kamila K.-L. wyzyskiwali sprowadzonych z Rumunii biedaków, zmuszając ich do wielogodzinnej pracy na targowiskach i życia w upadlających warunkach. Świadkowie obrony twierdzą, że było inaczej.
Nikolae L., Ioan L. i Kamila K.-L. mieszkają w Ścinawie. Żyją z handlu obuwiem na dolnośląskich targowiskach. Od 2006 roku sprowadzali sobie do pomocy Rumunów z rodzinnej wioski braci. Zabierali im dokumenty, groźbami i biciem zmuszali do pracy, ograniczali dostęp do jedzenia oraz możliwość wychodzenia na zewnątrz, itd. Akt oskarżenia wylicza 27 nazwisk ofiar takiej działalności. Były wśród nich osoby małoletnie.
Pięciu mężczyzn, których legnicki sąd przesłuchał jako pierwszych świadków, widziało sprawę zupełnie inaczej.
- Zadowoleni, uśmiechnięci, wyluzowani. Było widać, że Rumuni są w Ścinawie szczęśliwi – zeznawał w sądzie właściciel sklepu spożywczego, w którym państwo L. i ich pracownicy z robili zakupy. Czasem Rumuni przychodzili sami. Czasem towarzyszyli im Nikolae, Ioan lub Kamila i wówczas to oni płacili za sprawunki swych pracowników.
- Widziałem, jak Ioan robił w markecie zakupy dla wszystkich. Pchał dwa wózki wyładowane towarem. Był tam chleb, kiełbasa, szynka, kurczak, smarowanie - opowiadał inny świadek, emerytowany policjant. Nikolae L. dorywczo zatrudniał go jako kierowcę, gdy trzeba było jechać do Francji lub Czech po towar, przywieźć z Rumunii nowych pracowników albo rozwieźć ludzi po targowiskach. Według ekspolicjanta nigdy nie zdarzyło się, aby któryś z Rumunów skarżył się na warunki w Ścinawie. – Sam też nie zauważyłem, aby ludzie byli źle traktowani – twierdził przed sądem.
Świadkowie obrony, którzy jako kierowcy wyjeżdżali z Ioanem i Nikolae na Rumunię, opisywali biedę w rodzinnej wiosce braci L.: zaniedbane domy, ruiny zamieszkałe przez ludzi. Jedni widzieli w niej tylko budynki z cegły i pruskiego muru, inni także lepianki.
Ciąg dalszy procesu w maju. Wtedy sąd zadecyduje też, w jakim trybie i kiedy przesłuchać rumuńskie ofiary działalności państwa L.