Są wątpliwości, czy sprzęt ochronny, który KGHM z wielką pompą sprowadził z Chin, można bezpiecznie użytkować. Gazeta Wyborcza pisze, że maseczki z ładowni Antonova An-225 Mrija mają fałszywy certyfikat. KGHM zapewnia, że wszystko jest w porządku, i grozi Wyborczej pozwem.
Zarzuty są bardzo poważne. Jeśli Gazeta Wyborcza ma rację, to narażono życie i zdrowie wszystkich, którzy już używają lub będą używać w przyszłości sprzętu z podrobionym certyfikatem. Coś, co z założenia ma chronić przed koronawirusem, przyczyni się do jego rozpowszechnienia. Afera będzie mieć też aspekt finansowy, bo Polska zapłaciła za ten zorganizowany na chybcika transport ogromne pieniądze, które można było rozsądniej wydać.
17 kwietnia prezes KGHM Marcin Chludziński pochwalił się na Twitterze: “Dziś maski ochronne i kombinezony z transportów KGHM z Chin trafiły do kolejnych dolnośląskich medyków.” Wiedział, że Newsweek i Gazeta Wyborcza przygotowują artykuły stawiające pytanie o jakość sprowadzonych z Chin środków ochronnych. Do jego uszu musiały dotrzeć informacje o problemach rządów Holandii i Finlandii, które przed Polską kupiły w Chinach sprzęt nie spełniający norm. Chludziński spodziewał się, z której strony nadejdzie atak i postanowił nie czekać. 17 marca zaćwierkał o maskach i kombinezonach z Antonowa: “Wyprzedzę absurdalne Fake News : Mają wszystkie niezbędne certyfikaty i sprawdzają się w szpitalach”. Do tweeta prezes KGHM dołączył dwa zdjęcia certyfikatów dla przywiezionego sprzętu.
Jacek Harłukowicz z Gazety Wyborczej przyjrzał się bliżej tym fotografiom i wyciągnął z nich niepokojące wnioski.
Napisał w Wyborczej, że firma Guangdong Nafei Industrial Holding Co. Ltd., której nazwa widnieje na opublikowanych przez Chludzińskiego dokumentach, nie zajmuje się produkcją sprzętu medycznego, tylko papieru. Według Harłukowicza, ze zdjęć wynka, że certyfikat ze znakiem CE na maski ochronne, wydała włoska firma Ente Certificazione Macchine (ECM), podczas gdy ECM oświadcza, że nie ma uprawnień do wydawania certyfikatów badania typu UE, które pozwalają producentowi maseczk umieścić na swych wyrobach symbol CE.
Wcześniej Newsweek napisał, że żadna partia towaru sprowadzonego Antonovem z Chin nie przeszła w Polsce testów. Polski rząd pokładał ufność w dokumentacji dostarczonej chińskiego producenta. Tak samo postąpiły rządy Finlandii i Holandii, co – jak już wiadomo – okazało się, delikatnie mówiąc, nieroztropne i nieodpowiedzialne.
W odpowiedzi na dzisiejszą publikację Gazety Wyborczej, spółka KGHM wydała oświadczenie podpisane przez Lidię Marcinkowską-Bartkowiak, dyrektor naczelną do spraw komunikacji. Pisze w nim, że “sprzęt był testowany przez najbardziej wiarygodne organizacje, na przykład amerykańską Federal Drug Agency” (co z miejsca wzbudziło falę drwin; Harłukowicz sugeruje, że spółka źle rozszyfrowała skrót FDA, bo Federal Drug Agency nie ma w internecie, jest za to używająca dokładnie takiego skrótu The Food and Drug Administration). KGHM zapewnia, że “skrupulatnie sprawdza wiarygodność dokumentacji, ale przede wszystkim wiarygodność dostawców”. Twierdzi, że posiada numery seryjne certyfikatów, ale ich nie opublikuje, bo “jest to niemile widziane przez kanał dystrybucji w Chinach”, a priorytetem w tej chwili jest zapewnienie ciągłości dostaw. Lidia Marcinkowska-Bartkowiak używa w odniesieniu do artykułu Wyborczej ostrych słów: sabotaż, oszczerstwo. Stwierdza, że przez takie informacje “społeczeństwo straci zaufanie nie tyle do organizatora dostawy czy poszczególnego producenta, ile do całego systemu dostaw dla służby zdrowia.”
KGHM Polska Miedź S.A. wystąpiła do redakcji Gazety Wyborczej o sprostowanie do artykułu Jacka Harłukowicza “Dziwne zakupy KGHM”. Za nieprawdziwe uważa sformułowania: “KGHM wydała miliony na chińskie maseczki z podrobionymi certyfikatami” oraz “włoski certyfikat to lipa”. Gwarantuje, że “posiadane certyfikaty są autentyczne i nie zostały w jakikolwiek sposób sfałszowane”.
Prezes Marcin Chludziński obiecuje też Polakom 5 następnych samolotów ze sprzętem medycznym z Chin.
FOT. TWITTER.COM/ MARCIN CHLUDZINSKI
FOT. KGHM
a z drugiej strony sprzedano za grosze maski z terminem waznosci do konca 2020 i 2021roku od znanej renomowanej firmy francuskiej.
wszystko pienknie tylko nadal nie jest jasna rola dudy ktory sam osobiscie, na wlasny telefon, przy okazji i po znajomosci.No i tego samolotowego giganta transportujacego …garstke.