Spektakl “Spójrz na nią” – ostatnia premiera w Teatrze Modrzejewskiej – jest tak piękny i bolesny zarazem, że nie mógł się wziąć z niczego innego, jak z długiego, męczącego balansowania między poezją a prozą życia. Z osobistych studiów trudnej sztuki budowania gniazd nad przepaściami. Z wyrzutów sumienia, jakie zostawia przeciekający między palcami czas, kiedy człowiek dorasta i zaczyna przeliczać go na przykład na stuzłotówki. Z zawieszenia pomiędzy marzeniami o szczęściu a banałem codzienności. I jednocześnie z niezgody, aby w tym banale ugrzęznąć na dobre. Z niepewności, czy kompromisy są możliwe. Czy można nie tracąc siebie, nie wyrzekając się wrażliwości na świat, odpowiedzialnie wejść w, pozornie dumną, rolę “strażniczki domowego ogniska”: żony, matki. Kobiety pracującej za 100 złotych dziennie, gospodyni domowej podającej obiadki i zmiatającej rozsypaną w kłótni mąkę.
Takie dylematy ma bohaterka spektaklu. Pyta: brać życie jakim jest czy chcieć czegoś więcej? Czy czeka gdzieś “studnia z dobrą wodą”? Nie jest to może szczególnie odkrywcze, bo temat rozczarowania literatura, sztuka i muzyka eksplorują od wieków. Warto jednak zauważyć, że w pieśniodramacie “Spójrz na nią” przez niespełnienie, gorycz, zawód, żal, zmęczenie i melancholię przekornie przebijają się mniej depresyjne tony: sensualna radość życia i powab wolności, którego symbolem w finale staje się lodówka. Widz doświadcza tych przyjemności organoleptycznie: uszami chłonie znakomitą, graną na żywo muzykę HuRabanu sprzężoną z koronkowymi wierszami Anny Podczaszy i przeciera oczy, śmiejąc się z pomysłów reżyserki (Małgorzata Kazińska), scenografki (Melania Muras) i autorki kostiumów (anonimowej – nie wyszczególnionej w programie, niestety). Nie chcę o tym pisać wiele, by nie popsuć niespodzianek, jakie przygotowali realizatorzy tego cudeńka.
Obok tekstów Anny Podczaszy muzyka jest tu najważniejsza. Jestem pod wrażeniem erudycji, kreatywności i multiinstrumentalnych talentów pań tworzących trio HuRaban, czyli Hanny Włodarczyk, Fabiany Raban i Moniki Zapaśnik. Bezpretensjonalnie barwią funky i soul folkiem genetycznie z zupełnie innych rejonów świata. Swobodnie sięgają po brzmienia muzyki bałkańskiej, cygańskiej, żydowskiej, arabskiej, a jednocześnie potrafią nieźle drapnąć ucho rockowym pazurem. Porywające, energetyczne, oparte na rytmie kompozycje zostały rozpisane na kilkanaście różnych instrumentów, od zwykłego słoja z wodą po dziwaczną futurystyczną futujarę czy irańską kamanchę.
W obsłudze hurabanowego uniwersum wydatnie pomagają aktorzy Teatru Modrzejewskiej: Joanna Gonschorek, Magda Skiba i Albert Pyśk. Między innymi z tego powodu podział na aktorów i muzyków w “Spójrz na nią” staje się umowny. Muzycy są jednocześnie aktorami, a aktorzy muzykami – te dwa światy siebie przenikają. Przy tym bardzo ciekawe jest nietypowe dla teatru odwrócenie perspektywy. Na ogół muzyka jest w tle – ilustruje sceny, podkręca emocje, dopowiada niedopowiedziane, etc. Autor muzyki podporządkowuje się całej reszcie realizatorów. A tutaj dosłownie wszystko na scenie bierze od niej początek. Muzyka HuRabanu i słowa Anny Podczaszy stają się jądrem świata, w którym dla Joanny Gonschorek, Magdy Skiby i Alberta Pyśka zostaje drugi plan. Sądzę, że to niemałe aktorskie wyzwanie: być na scenie, być cały czas, wyraźnie, wyraziście, ale jednocześnie na tyle dyskretnie, by poezja mogła swobodnie płynąć do widzów. By nie zakłócić tej płochliwej cyrkulacji. By ją wesprzeć. W “Spójrz na nią” poezja płynęła i – sądząc po owacjach – docierała.
To była piękna, dobrze spędzona godzina. Czysta przyjemność.
Piotr Kanikowski
FOT. KAROL BUDREWICZ