30-letni Jan K. – mieszkaniec jednej z podlegnickich miejscowości – uprowadził spod domu mężczyznę, którego podejrzewał o kradzież marihuany z sekretnej plantacji. Przetrzymywał go kilka godzin, bił drewnianą pałką, ciągał na linie za samochodem po lesie. Prokuratura postawiła za to Jana K. przed sądem, który skazał go na odsiadkę i 8 tys. zł nawiązki dla pokrzywdzonego.
Bandyci uprawiali we wsi marihuanę. Plantacja została okradziona, a podejrzenie padło na jednego z gospodarzy. 25 stycznia 2013 roku przy jego obejściu zatrzymał się biały bus, z którego wysiadło trzech mężczyzn. Wyciągnęli pokrzywdzonego z podwórka, wrzucili na tył auta i wywieźli do lasu. Jeszcze nim dojechali na miejsce zaczęli tortury: okładali porwanego drewnianą pałką i kopali po całym ciele, żądając zwrotu skradzionej marihuany lub oddania 300 tysięcy złotych. Gdy samochód się zatrzymał, wyrzucili go na zewnątrz i dalej bili. Potem nieszczęśnika przewieziono w inne zalesione miejsce na dalszy ciąg tortur. Skrępowano mu nogi linką holowniczą i wleczono kilkadziesiąt metrów za samochodem. Kaźń skończyła się w okolicach Pątnowa, gdzie zmasakrowane ciało wyrzucono z busa. Pokrzywdzony zdołał dojść do najbliższych zabudowań. Gospodarze powiadomili jego rodzinę i wezwali pogotowie.
- Mężczyzna doznał rozległych obrażeń ciała, a min. złamania kości czoła, nosa i lewego oczodołu, obustronnego złamania żeber oraz stłuczenia wątroby i śledziony – mówi prokurator Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy. -W śledztwie ustalono, iż Jan K. jest jednym ze sprawców uprowadzenia. W białym busie należącym do jego ojca ujawniono szereg śladów biologicznych, które po przeprowadzeniu badań genetycznych okazały się pochodzić od pokrzywdzonego.
Prokuratura Rejonowa w Legnicy przygotowała akt oskarżenia. Jan K. nie przyznał się do winy. Próbował dowodzić, że padł ofiarą pomówienia, ale Sąd Okręgowy w Legnicy przyznał rację oskarżycielowi.