500 złotych. Tyle wynosi maksymalny mandat dla właściciela psa, który nie uprzątnie kupy po swoim pupilu. Mimo tego na legnickich trawnikach leży jedna przy drugiej. Dlaczego bez masowego wsparcia mieszkańców Straż Miejska nie poradzi sobie z tą plagą? I jak z problem psich kup radzą sobie inne miasta?
Wkurza się wielu. Między innymi Paweł Piłat, który kilka dni temu na Facebooku urządził konkurs na najbardziej zasrany kawałek Legnicy. Do tytułu zgłosił trawniczek pomiędzy ul. Gwiezdną, stacją Orlen i sklepem Lidl, przerobiony przez okolicznych mieszkańców na psi wychodek. Zrobił zdjęcie grupy kup, rzeczywiście imponującej. Posługując się zaproponowanym przez Piłata kryterium (” minimum 4 kasztany na metr kwadratowy”) legniczanie dorzucili do listy kilka równie uroczych zakątków. Plac zabaw z siłownią w rejonie ul. Nadbrzeżnej i Kartuskiej. Okolice Rynku między kawiarnią Markova a barem samoobsługowym. Chodnik przy PWSZ. Zabytkowy Park Miejski. Okolice żłobka i przedszkola przy ul. Łukasińskiego. Ul. Torowa obok kładki. Ktoś po powrocie z wiosennego spaceru zasugerował, by nie bawić się w detale – śmiało można wpisać na listę całą Legnicę, bo żaden kawałek miasta nie jest wolny od tego rodzaju wątpliwych atrakcji.
Konkurs Piłata miał zawstydzić władze miasta, podległe ratuszowi służby i – przede wszystkim – właścicieli psów. Ludzie domagają się, aby Straż Miejska surowo karała niesprzątających po swoim pupilu mieszkańców. Łatwo powiedzieć.
St. insp. Jacek Śmigielski, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Legnicy: – Przeszkodą jest mundur. Widząc funkcjonariuszy w mundurach spacerowicz odciągnie psa na bok i nie pozwoli mu załatwić się na widoku. Ale zostawi psią kupę tam, gdzie nie ma patrolu.
Strażnikom trudno jest przyłapać właściciela psa “na gorącym uczynku”, tzn. kiedy próbuje oddalić się z “miejsca zbrodni”, nie sprzątając po pupilu. Zdarzają się jednak takie sytuacje. Niekiedy do namierzenia winowajcy przydaje się miejski monitoring. W zależności od okoliczności, sprawa kończy się na pouczeniu lub skierowaniu do sądu wniosku o ukaranie. Mandat w wysokości 500 złotych działa mobilizująco, ale są też inne metody.
- Prowadzimy działania edukacyjne w szkołach i przedszkolach – mówi Jacek Śmigielski. – A dzieci później edukują rodziców. Coraz częściej legniczanie zabierają na spacer z psem nylonowe woreczki. Niestety, nie zawsze ich używają.
Co robią inne miasta? Dwa lata temu Złotoryja zaczęła ustawiać kosze z darmowymi pakietami (czarnymi woreczkami) dla właścicieli psów. Stoją tam, gdzie ludzie wyprowadzają psy na spacer. Gęsto. Złotoryjanie nauczyli się z nich korzystać. nieuprzątnięte psie kupy wciąż się pojawiają, ale jest ich znacznie mniej, zwłaszcza w pobliżu koszy z pakietami. Sąsiedzi polują z aparatami fotograficznymi na brudasów. Zrobione podczas spacerów zdjęcia właścicieli psów, którzy nie posprzątali po swoim czworonogu, trafiają na oficjalną stronę miasta do specjalnej galerii. Pomysł na akcję “Kupa wstydu” zaczerpnięto z Wrocławia. Tam wyliczono, jak bardzo niespołeczne i szkodliwe jest niesprzątanie po psie.40-kilogramowy owczarek niemiecki robi średnio 2 kupy dziennie. Jedna z nich waży około 150 g. Zliczając cały rok, wychodzi 730 kup. Jeden pies w ciągu roku produkuje ok. 100 kg odchodów. A w stutysięcznym mieście żyje przecież kilka tysięcy psów. To tony odchodów zalegających w przestrzeni miejskiej.
W Poznaniu urzędnicy, chcąc sprowokować mieszkańców do reakcji, umieścili w kilku punktach miasta ogromne słonie kupy. Sosnowiec szokował plakatami: Srał cie pies!”. Katowice wbiły w trawniki 400 tabliczek przypominających o sprzątaniu po psie.
FOT. PIXABAY.COM
Przecież psu teraz wszystko wolno. Mają większe prawa niż ludzie, bandyci nie są tak piętnowani jak osoby bijące swoje czworonogi. Wszelkie Towarzystwa, zieloni, ludzie przeciw myśliwym kochają pieski bo pieski są cacy i pieskowi nic nie można zrobić jednocześnie pragną wyskrobać malutkiego człowieka więc w czym problem? Że piesek sobie posra?