Prokuratura Okręgowa w Legnicy rozpracowała i doprowadziła do skazania czterech mężczyzn z Wielkopolski, którzy w 2011 roku dokonali brutalnych napadów na 6 stacji paliw, 2 agencje bankowe, hurtownię i fabrykę surówek. Swe ofiary bandyci bili kijami po głowie i całym ciele. Podczas jednego ze skoków ostrzelali też radiowóz, raniąc ścigających ich policjantów. Łupem szajki padło 112 tys. zł.
Sąd Okręgowy w Poznaniu 22 kwietnia wydał wyrok. Najsurowiej potrakował bliźniaków ze Śremu, Patryka i Adriana M., którzy byli inicjatorami napadów – spędzą w więzieniu po 25 lat. Sąd zobowiązał ich do naprawienia wyrządzonych szkód i do zapłaty nawiązek (2-12,5 tys zł) na rzecz dwojga z pokrzywdzonych. Ich kolega, 25-letni Mateusz K. z Bielewa – odpowiadający m.in. za usiłowanie zabójstwa policjanta, miał szczęście, bo oskarżeniu nie udało się dowieść, że miał takie intencje. Został skazany za czynną napaść na funkcjonariusza. Za to i za inne przestępstwa odsiedzi 8 lat. Musi też naprawić szkodę wyrządzoną rozbojami i zapłacić 2 tys. zł nawiązki. 26-letniego Damiana K. z Bielewa, który uczestniczył jako kierowca tylko w jednym z rozbojów, z uwagi min. na postawę sprawcy skazano na karę 2 lat pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem wykonania kary na okres 4 lat próby oraz 3 tys. zł grzywny.
W sprawę zamieszany jest jeszcze 40-letni Wiesław Ś. z Gostynia oskarżony o poplecznictwo (omoc w uniknięciu odpowiedzialności karnej przez sprawców postrzelenia policjantów) oraz nielegalne posiadanie broni palnej i gazowej. Po jednym z napadów ukrywał u siebie pistolet przekazany mu przez Mateusza K. Wiesław Ś. dobrowolnie poddał się karze i jeszcze w 2012 r. usłyszał wyrok 2 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem wykonania kary na okres 4 lat próby.
Szajka bezkarnie siała terror przez prawie pół roku. Została ujęta po napadzie na stację paliw w Górze, w listopadzie 2011 roku. Bandyci działali według tego samego scenariusza co przy dziesięciu wcześniejszych skokach: stosując przemoc, grożąc pozbawieniem życia, kazali położyć się załodze stacji na podłodze, a potem zabierali pieniądze, alkohol oraz papierosy i uciekli Oplem Omega. Ścigali ich funkcjonariusze Komendy Powiatowej Policji w Górze. W miejscowości Glinka w kierunku radiowozu padły strzały, powodując powierzchowne obrażenia ciała u dwóch policjantów: rany w okolicy pachy, nadgarstka i brody u jednego i urazy gałek ocznych u drugiego.
Pościg musiał się zatrzymać. Sprawcy zbiegli. Porzuconego opla, z należącymi do bandytów przedmiotami, znaleziono dzień później na terenie leśnictwa Chruścina. 4 grudnia 2011 roku wszyscy sprawcy napadu byli już zatrzymani.
- W trakcie postępowania ustalono, że mężczyźni dokonali także 9 innych rozbojów – relacjonuje prokurator Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy. Historia przestępczej działalności braci M. i Mateusza K. rozpoczyna się 21 lipca 2011 r. w Kościanie, gdzie wtargnęli do placówki bankowej i zrabowali 7.330 zł. Dwa dni później wspólnie z Damianem K. napadli na hurtownię w miejscowości Pelikan w gminie Kościan. Pobili drewnianym kijem dwóch pracowników, a następnie jednemu z nich skrępowali ręce i nogi za pomocą plastykowych opasek zaciskowych. Zabrali 11 tys. zł oraz papierosy.
24 sierpnia 2011 r. do zastraszenia właściciela zakładu produkującego surówki w Razdzewie użyli przedmiotu przypominającego broń oraz kija, którym tłukli przedsiębiorcę po głowie. ucieli z łupem w postaci 20.700 zł.
13 października 2011 r. z agencji bankowej w Lesznie zrabowali 8.586,12 zł.
potem nastapiła seria napadów na stacje paliw w Kórniku, Przyczynie Dolnej, Łobezie, Osiecznej i Miłosławiu. Sprawcy działali bardzo brutalnie, często bijąc pracowników drewnianym kijem. Jednemu z pokrzywdzonych złamali kość czołową i sitową twarzy. Ze stacji paliw uciekali z pieniędzmi, alkoholem, papierosami o łącznej wartości ok. 60 tys. zł.
- Bracia M. już wcześniej, bo 20 listopada 2009 r. okradli zakład surówek w Radzewie koło Kórnika. Wówczas jednak włamali się tam i wyrwali szufladę z biurka w pomieszczeniu pracowników ochrony. Zabrali pieniądze w kwocie prawie 20.000 zł – informuje Liliana łukasiewicz. - W śledztwie nie przyznali się do popełnienia zarzuconych im czynów. Odmówili złożenia wyjaśnień. Pozostali oskarżeni: Mateusz K., Damian K. i Wiesław Ś. przyznali się i złożyli obszerne wyjaśnienia. Mateusz K. wziął udział w wizji lokalnej opisując przebieg poszczególnych zdarzeń.
Mateuszowi i Patrykowi M. oraz Mateuszowi K. za usiłowanie zabójstwa i rozboje groziła kara nawet dożywotniego pozbawienia wolności. Damianowi K. za rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia groziło od 3 do 15 lat pozbawienia wolności. Sąd zastosował wobec niego nadzwyczajne złagodzenie kary.
Wyrok nie jest prawomocny.