Lidia Tkaczyszyn, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy, ujawnia pierwsze szczegóły z sekcji zwłok, które znaleziono w sobotę wieczorem w gruzowisku po dawnej mleczarni przy ul. Konduktorskiej. – Bez wątpienia to nie jest dziecko – mówi. – Zwłoki należą do kobiety w średnim wieku; szczupłej, drobnej, niskiej, ale dorosłej – mówi pani prokurator.
- Sekcja zwłok zakończyła się przed momentem, nie znam jeszcze jej pełnych wyników, dlatego nie mogę podać na razie więcej informacji – wyjaśnia Lidia Tkaczyszyn, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Śledczy podejrzewają, że nieznajoma padła ofiarą zabójstwa. Pod takim kątem prowadzą postępowanie.
- Przy zwłokach nie znaleziono żadnego dokumentu tożsamości. Trwają czynności zmierzające do ustalenia, kim była denatka – mówi prokurator Lidia Tkaczyszyn.
Według świadków, do których dotarła Lilla Sadowska z portalu Lca.pl, owinięte w poszewkę i przysypane gruzem ciało znalazły bawiące się nad Kaczawą dzieci. Zauważyły kłębiący się wśród zarośli rój much i wiedzione ciekawością postanowiły sprawdzić, skąd wzięło się aż tyle owadów. Zwłoki były w stanie rozkładu. Prokuratura nie komentuje informacji, że były nadpalone, ale miejsce znalezienia ciała sugeruje, że rzeczywiście, zabójca mógł próbować je spalić (patrz zdjęcie).
Do sprawy będziemy wracać.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI