6 grudnia szpital powiatowy w Złotoryi musi zamknąć pediatrię, aby zapewnić obsługę w części interny, gdzie leżą pacjenci z COVID-19. Gwałtownie przybywa zakażonych. Sytuacja jest dramatyczna. – Tak długo jak się da chcemy utrzymać neurologię, bo dookoła brakuje miejsc dla osób po udarach – mówi Jolanta Klimkiewicz, prezes spółki Szpotal Powiatowy im. A. Wolańczyka w Złotoryi.
- Zostaliśmy zobligowani do otwarcia 20 łóżek covidowych i 5 dla pacjentów z podejrzeniem zakażenia koronawirusem – opowiada Jolanta Klimkiewicz. – Otworzyliśmy je w czwartek, a do dzisiaj przyjęliśmy tam 26 pacjentów. 4 osoby umarły. 6 jest w stanie ciężkim. Mimo wszystko chcemy za wszelką cenę utrzymać część internistyczną czystą, bo też jest bardzo potrzebna. Postanowiliśmy, że będziemy mieć tam 10 lóżek internistycznych plus 5 neurologicznych, żeby ludzie mieli gdzie się leczyć. Niestety, brakuje nam personelu, bo obsada oddziału covidowego musi być liczniejsza niż normalnie. Ta sytuacja zmusiła nas, by zamknąć do końca miesiąca oddział pediatryczny a pracujące na nim pielęgniarki delegować tymczasowo do pracy na oddziale internistycznym.
To racjonalna decyzja. Dzieci wymagające hospitalizacji, mogą skorzystać z placówek w Jaworze i Legnicy, gdzie są czynne oddziały pediatryczne. Jednym z priorytetów w złotoryjskim szpitalu stało się za to utrzymanie czystej interny i neurologii, bo odkąd szpital w Bolesławcu zamknął swój oddział neurologiczny, w regionie dramatycznie brakuje miejsc dla pacjentów po udarach. 10 łóżek internistycznych i 5 neurologicznych w Złotoryi cały czas ma pełne obłożenie.
- Nie wiem, jak długo wytrzymamy. Sytuacja jest tragiczna. Ale staramy się robić wszystko, aby nie zostawić ludzi bez pomocy – mówi prezes Szpitala Powiatowego im. A. Wolańczyka w Złotoryi.
Jolanta Klimkiewicz jest pełna obaw, że przyrastająca od września fala zakażeń nieprędko opadnie do takiego poziomu, przy którym szpitale będą mogły w miarę normalnie funkcjonować.
Szpital Powiatowy im. A. Wolańczyka w Złotoryi robił co mógł, aby uchronić lokalną społeczność przed taką sytuacją. Odkąd tylko pojawiły się szczepionki, bardzo intensywnie włączył się w akcję szczepienia mieszkańców. To, że Złotoryi przypadł milion złotych w rządowym konkursie szczepień, jest w dużej mierze – jeśli nie przede wszystkim – jego zasługą. Jolanta Klimkiewicz ma nadzieję, że burmistrz Robert Pawłowski doceni i w odpowiednim stopniu nagrodzi ten wysiłek, wzmacniając jednocześnie skuteczność szpitala w zapobieganiu kolejnym nawrotom pandemii i w leczeniu osób, które przeszły COVID-19.
- Byłam w tej sprawie ze swoimi współpracownikami u pana burmistrza – informuje prezes Jolanta Klimkiewicz. – Pan burmistrz deklarował, że podzieli się z nami nagrodą z konkursu. Mówił o 100 tysiącach złotych. My złożyliśmy zapotrzebowanie na więcej. Poprosiliśmy o ultrasonograf, który służyłby szczególnie pacjentom pocovidowym z pouszkadzanymi narządami wewnętrznymi, bo ułatwiłby ich diagnozowanie. Ponadto wnioskowaliśmy o pomoc w zmodyfikowaniu naszego aparatu rentgenowskiego oraz o trochę sprzętu typowo covidowego, np. zamgławiacz przyspieszający prowadzenie dezynfekcji i laryngospop ułatwiający intubowanie pacjentów.
Szpital zwróci się też o wsparcie do wójt Zagrodna. Gmina Zagrodno została laureatem rządowego konkursu i dostanie 500 tys. zł za utrzymanie stosunkowo dobrego tempa szczepień po opadnięciu wiosennej fali.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI
I jak w tym kraju rodzić i wychowywać dzieci, jak potrzebujemy pomocy to nie ma gdzie się zwrócić, najlepiej to jeszcze porodówkę zamknijcie niech kobiety rodzą w domach. Nie będę nikogo obrażać ale to co się dzieje tutaj to tylko nadaje się do nagłośnienia w telewizji, bo nie wierzę że w całym powiecie złotoryjskim nie znajdą się osoby które na umowę zlecenie podjęły pracę na oddziale wewnętrznym. Pozdrawiam
Czy ktoś zastanowił się nad tym że w Jaworze czy też w Legnicy może nie być miejsc dla naszych dzieci, może mi ktoś wytłumaczyć dlaczego dzieci mają cierpieć na poczet oddziału wewnętrznego. Dlaczego szpital uważa że dzieci są mniej ważne od osób potrzebujących hospitalizacji na oddziale wewnętrznym czyli oni są “bardziej” chorzy od biednych niewinnych dzieci, czy przynoszą więcej zysku po prostu. Ratujcie szpital ale nie kosztem niewinnych schorowanych dzieci, uważam że to już jest przesada.
piszesz o sobie capie.to po co pani prezes placze za pieniazkami.a moze grodzki zaradzi nie marszalek wojewodztwa.a sytuacje szpitala znasz
DO LUSTRATOR
Walnij się w łeb,
jest pandemia, tak się dzieje również w innych szpitalach.
Np w Legnicy kosztem chirurgii dziecięcej i połowy wewnętrznego zrobiono dodatkowe łóżka covidowe, mimo ze jest osobny szpital tymczasowy-covidowy.
I żaden cep nie krzyczy: odwołać marszałka!
Gdyby cwaniacy się szczepili nie potrzeba by było tylu łóżek dla pacjentów covidowych. Proste jak logika cepa!
A gdzie starostwo.Panie Swierczynski to pani prezes ma załatwiac pieniadze.Moze referendum nad zarzadem powiatu.I panią wojt zagrodna na staroste bo jedyna sobie radzi.teraz to takie modne jak reasumpcja