Służby będą ściślej współpracować. To wypracowane podczas spotkania u starosty Ryszarda Raszkiewicza rozwiązanie problemu z bezdomnymi, którzy koczują w szpitalu powiatowym w Złotoryi. W wolnym tłumaczeniu znaczy: nic się nie da zrobić.
Najpierw radni na sesji, potem lokalne portale, w końcu ogólnopolskie telewizje zainteresowały się grupą bezdomnych, która zadomowiła się w złotoryjskim szpitalu. Śpią w poczekalni, piją alkohol, sikają po kątach, wzniecają awantury i utrudniają pracę personelowi. Problem stał się na tyle poważny, że we wtorek starostwa Ryszard Raszkiewicz zwołał na spotkanie przedstawicieli służb powiatowych straży i policji, Sanepidu, Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie oraz Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej i Szpitala Powiatowego w Złotoryi, Wnioski z dyskusji zbiera lakoniczny komunikat na stronie Starostwa Powiatowego w Złotoryi: “Bezdomność jest często wyborem drogi życiowej, której często towarzyszy nadużywanie alkoholu. Niestety na terenie naszego powiatu nie dysponujemy placówką typu schronisko czy przytulisko, które mogłoby udzielać doraźnej pomocy tego typu osobom. Uczestnicy spotkania zadeklarowali daleko idącą wolę współpracy przy próbie rozwiązania tego trudnego problemu. “
A konkrety? Jakie działania uzgodniono – dopytuję Jacka Grabowskiego, rzecznika prasowego starostwa. – Podjęto decyzję o bardziej ścisłej współpracy i wymianie informacji – odpowiada Grabowski. I w zasadzie na tym koniec.
To prawda, że wymiana informacji szwankowała. W ostatnim roku policja 54 razy jeździła do szpitala na interwencje związane z bezdomnymi, ale Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Złotoryi dowiedział się o problemie dopiero po ubiegłotygodniowej sesji rady powiatu i dyskusji radnych Kazimierza Niklewicza, Barbary Kołodziej, Barbary Charytoniuk i Anny Melskiej.
Czy wystarczy usprawnić komunikację między służbami, by bezdomni przestali przeszkadzać w funkcjonowaniu placówki?
Iwona Pawlus, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Złotoryi, wyjaśnia, że jej placówka już od jesieni monitoruje sytuację z bezdomnymi w mieście. Na terenie Złotoryi przebywa na stałe ok. 13 bezdomnych. Każdy z nich został poinformowany o możliwości uzyskania skierowania do noclegowni lub schroniska, ale odmówili, tłumacząc, że nie chcą zmieniać miejsca pobytu. Ich odmowa wynika też z faktu, że w noclegowni musieliby zachować abstynencję. W szpitalu – nie. Policja nie może ich wbrew woli zabrać z poczekalni przed izbą przyjęć i przewieźć do noclegowni.
MOPS dba, by mieli co jeść. Codziennie w klubie Emaus wydaje im gorący posiłek: zupę z wkładką. Na bieżąco prowadzi też zbiórkę odzieży dla bezdomnych.
W tym tygodniu inspektorzy MOPS-u dwukrotnie byli w szpitalu, by porozmawiać z bezdomnymi. Co więcej mogą zrobić?
- Ruch jest stronie dyrekcji szpitala – przekonuje Robert Pawłowski, burmistrz Złotoryi. Uważa, że w utrzymaniu porządku mogłoby pomóc zatrudnienie przez szpital ochroniarza. Taki pomysł padł podczas spotkania u starosty Raszkiewicza.
W ratuszu rozważano urządzenie w Złotoryi noclegowni ale koszty przerosły możliwości budżetu. Uznano też, że lepiej sprawdzi się ogrzewalnia, bo w niej nie będzie obowiązywać nakaz abstynencji, którego bezdomni nie chcą lub nie potrafią spełnić. Ma to być ogrzewane pomieszczenie z ławkami, prysznicem, toaletą i termosem z gorącą herbatą, do którego potrzebujący będą się mogli schronić na czas mrozów.
- Liczymy koszty takiej inwestycji – mówi Robert Pawłowski.
FOT. STAROSTWO POWIATOWE W ZŁOTORYI
A skąd właściwie macie tę pewność, że to bezdomni są?
Może to wolontariusze WOŚP, którzy zabalowali a mróz zaskoczył ich przy temacie szpitali z luką w pamięci?
ten szpital wygląda na obiekt ponury i w złym stanie technicznym – gminy miejska i wiejska oraz starostwo jeszcze powiatowe powinni bardziej zatroszczyć się o tych co (mimo tego stanu obiektu) szukają tam schronienia – zadbać o nich i zaopatrzyć bo inaczej ich mniemania i deklaracje o sobie jako społeczności są nic nie warte i zupełnie nieprawdziwe a przerzucanie na siebie wzajem odpowiedzialności potwierdza tylko stan rozpadu/niebytu/alienacji organizacji społecznej
… a co do mrozów to właśnie ten czas na całym (cywilizowanym) świecie jest wykorzystywany do statystycznego i pomocowego ogarnięcia zjawiska ludzi bezdomnych a tu w s z y s c y (szczególnie razi, że i osoby publiczne) czekają na odwilż
Od weekendu coraz cieplej więc pójdą w plener. Problem się rozwiąże sam. Do przyszłej zimy.