3.365 kilometrów na rowerze zrobił podczas tegorocznego urlopu legnicki listonosz Piotr Ziętal. W 24 dni przejechał przez Czechy, Słowację, Węgry, Serbię, Bułgarię, Macedonię, Albanię, Bośnię i Hercegowinę, Czarnogórę oraz Chorwację. Cztery razy złapał gumę, raz pękła linka od przerzutki, z ucha i ust schodzi mu przypalona na słońcu skóra; ale zapewnia: – Było świetnie.
Bałkany – za komunizmu oaza zamożności – po wojnie wyglądają biedniej niż nasza część Europy, ale wciąż żyją tam ludzie, którzy na widok zsiadającego z roweru Polaka proszą go do stołu i w 40-stopniowym upale częstują kuflem chłodnego piwa. W Macedonii kierowca, który widział jak Ziętal zawzięcie pedałuje pod górę, zrobił zakupy w sklepie i wracając zatrzymał się, aby wręczyć legniczaninowi reklamówkę z izotonikiem, wodą mineralną i batonami energetycznymi. Kawałek dalej od innych ludzi dostał domowy keks i kurczaka ze smażoną papryką. Młody Serb zabrał go do domu na obiad. Kierowca tira rzucił mu przez okno puszkę coli. W Czarnogórze, gdy przez awarię przerzutek omal nie utknął na drodze, poratowali go inni rowerzyści, wyciągając ze swojej sakwy zapasową linkę i pomagając przy naprawie. Z angielskiego Piotr Ziętal zna pojedyncze słowa, ale – jak się okazuje – to plus parę uniwersalnych gestów wystarczy, by wszędzie się dogadać.
- Gdzie nie powiedziałem, że Polska, to odpowiadali “Lewandowski” – śmieje się Ziętal. Akurat trwały mistrzostwa Europy w piłce nożnej, a kapitan polskiej reprezentacji był jedną z gwiazd Euro.
Pierwsze pięć dni robiło trochę nierealne wrażenie, bo co rano budził się w innym kraju: w czwartek w Polsce, w piątek w Czechach, w sobotę na Słowacji, w niedzielę na Węgrzech, a w poniedziałek w Serbii. Potem trochę zagubił ten rytm. Robił dziennie po 140 kilometrów. Na Węgrzech wiecej – 180, bo płasko. W górach Macedonii i Albanii – mniej.
- Podjazdy były zabójcze – opowiada Piotr Ziętal. – Jeden miał 25 kilometrów długości. Inny wyglądał jak długa prosta droga do góry. Po 10 kilometrach, gdy myślałem, że to koniec, droga robiła zakręt i zaczynało się drugie dziesięć kilometrów podjazdu. Wrażenie robiły widoki. Takich niesamowitych przestrzeni nigdzie w Polsce nie widziałem.
Legniczanin ma już rowerowe plany na trzy lata do przodu. Jeszcze w sierpniu planuje zaliczyć ultramaraton Bałtyk – Bieszczady – Bałtyk (2 tysiące kilometrów z hakiem). Za rok celem będzie Transylwania w Rumunii. Za dwa lata chce objechać Czechy szlakiem zamków i pałaców. A w 2019 uczci 50 urodziny wyprawą dookoła Polski. Z jego wyliczeń wynika, że na rowerze przejechał już w swym życiu ok. 96 tysięcy kilometrów.
- W tym roku dobiję do setki – deklaruje.
Marzenie o bałkańskiej ekspedycji spełnił dzięki sponsorowm: firmom Kominki Focis.pl, Patech, Kemper, Profi-Meble Legnica, Zgarniacze Wróblewski, Serwis Anten MarioSat. Dziękuje też Radosławowi Rogiewiczowi z Biznes Klubu Mied Legnica. Kciuki za udaną podróż i szczęśliwy powrót do domu trzymali Dorotka, syn Konrad, przyjaciele i znajomi.
FOT. PIOTR ZIETAL