Prokuratura Okręgowa w Legnicy przejęła do prowadzenia od Prokuratury Rejonowej w Jaworze śledztwo w sprawie pożaru, jaki 5 czerwca 2019 roku wybuchł na terenie byłej cukrowni w Jaworze. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że pożar został zwiniony przez przedsiębiorcę, który nielegalnie składował tu zwiezione z Niemiec odpady.
Śledztwo pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Legnicy prowadzi Komenda Powiatowa Policji w Jaworze. Jak informuje Lidia Tkaczyszyn, rzeczniczka legnickiej prokuratury, zostały zgromadzone dowody przestępstwa. W oparciu o nie prokurator przedstawił trzy zarzuty Ingo B., prezesowi zarządu spółki, prowadzącej działalność w halach po byłej cukrowni, a wcześniej członkowi zarządu jej zarządu.
Pierwszy zarzut mówi o umyślnym sprowadzeniu (z zamiarem ewentualnym) pożaru hali magazynowej ze zgromadzonymi w jej wnętrzu odpadami, co stworzyło zagrożenie dla życia i zdrowia wielu ludzi oraz mienia w znacznych rozmiarach. Dwa pozostałe zarzuty dotyczą zwożenia z Niemiec do Jawora odpadów innych niż niebezpieczne (tlenku gliny, sadzy, wapnia) w celu osiągniecia korzyści majątkowej oraz ich składowania bez zezwolenia, wbrew przepisom Ustawy o odpadach, w warunkach zagrażających życiu i zdrowiu ludzi. Zdaniem prokuratury, Ingo B. spowodował w ten sposób szkodę w znacznych rozmiarach: istotne obniżenie jakości powietrza i powierzchni ziemi.
- Z ustaleń śledztwa wynika, że hale magazynowe, w których 5 czerwca 2019 roku wybuchł pożar, wraz z rampą rozładunkową oraz placem, dzierżawiła spółka mająca siedzibę we Wrocławiu. Jej prezesem był od września 2018 roku Ingo B. – relacjonuje prokurator Lidia Tkaczyszyn. – Spółka ta posiadała zgodę Starosty Jaworskiego z 2014 roku na przetwarzanie odpadów palnych i wytwarzanie paliwa alternatywnego. Do tego celu w ramach powyższego zezwolenia składowane były w czasie zdarzenia produkty i odpady tekstylne w ilości 50 ton tekstyliów oraz 50 ton włókna szklanego. Tekstylia składowano w belach, a włókna w workach tzw. ”big-bagach”. Do wytwarzania paliwa alternatywnego niezbędna była instalacja, której spółka nie posiadała, w związku z czym przetwarzanie odpadów odbywało się innymi sposobami.
Poza tekstyliami, na teren byłej cukrowni spółka kierowana przez Ingo B. zwoziła nieobjęte zezwoleniem starosty odpady z Niemiec.
Firmie groziły kary finansowe. Przeprowadzone na terenie firmy kontrole Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska oraz Państwowej Straży Pożarnej ujawniły szereg nieprawidłowości. Czas na ich usunięcie mijał 10 czerwca 2019 roku. Pięć dni przed tym terminem w hali należącej do spółki wybuchł pożar. Ogień strawił zgromadzone odpady. Doprowadził też do zawalenia się części budynku przy linii kolejowej PKP Jawor – Legnica. Z opinii biegłego z zakresu ochrony środowiska i gospodarki odpadami wynika, że w wyniku pożaru odpadów doszło do istotnego zanieczyszczenia powietrza dymem pożarowym, co spowodowało zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi.
Nie był to pierwszy pożar w byłej cukrowni. Wcześnej paliło się tu kilkanaście razy.
- Dowodami potwierdzono, że Ingo B. mając wiedzę o wcześniejszych licznych pożarach na terenie działalności tej spółki oraz o przyczynach samozapaleń, godząc się na zaistnienie pożaru, składował bez wymaganego zezwolenia oraz wbrew przepisom Ustawy o odpadach w sposób niesegregowany odpady palne w postaci sadzy, tlenku gliny i wapna, mające tendencje do samonagrzewania i w konsekwencji samozapalenia – informuje Lidia Tkaczyszyn. – Ponadto przetwarzał paliwo alternatywne stanowiące materiał zaliczany do niebezpiecznego pożarowo, w sposób naruszający przepisy bezpieczeństwa pożarowego, doprowadzając do znacznego nagromadzenia materiału łatwopalnego w formie pryzm oraz w ”big-bagach” z małym dostępem tlenu. Opisanym zachowaniem podejrzany sprowadził w dniu 5 czerwca 2019 roku pożar poprzez samozapalenie ww. odpadów.
Przesłuchany w charakterze podejrzanego Ingo B. nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów i odmówił składania wyjaśnień. Prokurator zastosował wobec tego podejrzanego środek zapobiegawczy w postaci poręczenia majątkowego. Śledztwo jest w toku.
FOT. KPT. ŁUKASZ STAROWICZ/ KOMENDA POWIATOWA PAŃSTWOWEJ STRAŻY POŻARNEJ W JAWORZE