Nawet dożywocie może grozić młodej matce, która rok temu za namową konkubenta usiłowała dla pieniędzy zabić 73-letnią sąsiadkę swoich rodziców. Gdy zmasakrowana nożem, tłuczkiem do mięsa i kulą inwalidzką staruszka leżała na podłodze, splądrowała mieszkanie. Znalazła 150 złotych i około 100 euro.
Prokuratura Rejonowa w Jaworze zakończyła śledztwo w sprawie bulwersującej zbrodni, do której doszło w jednej z podjaworskich wiosek. Jej ofiarą padła samotna schorowana kobieta, poruszająca się o kulach inwalidzkich; sympatyczna, otwarta, ufna.
25-letnia Agnieszka J. wychowała się po sąsiedzku. Związała się z Damianem S., 27-letnim narkomanem z Legnicy, w styczniu 2013 roku wypuszczonym z więzienia. Zanim z dwójką dzieci (2,4 lata) wyprowadzili się pod Zgorzelec, przez dwa miesiące pomieszkiwali u matki Agnieszki J.
Według prokuratury to on był motorem zbrodni. Nie uszło jego uwadze, że staruszka dostaje pieniądze z zagranicy. Był przekonany, że odłożyła w domu nielichą sumkę. Damian S. potrzebował gotówki na narkotyki. Gdy wyjechali spod Jawora, przez kilka dni namawiał Agnieszkę J., by wróciła i okradła sąsiadkę. Instruował ją, jak to zrobić, by nie zostawić śladów. Miała ją bić kijem lub metalową rurą od odkurzacza, a potem przeszukać dom i uciec z kosztownościami.
Agnieszka J. posłuchała. Taka już była. Dom rodziców był pusty, więc przez nikogo niezauważona zabrała z niego lateksowe rękawiczki. Zapukała do starszej pani i została wpuszczona do środka. Od razu w wulgarnych słowach poinformowała gospodynię, że przyszła ją zabić. Chwyciła kuchenny nóż. Cięła nim gospodynię wzdłuż szyi, otwierając mocno krwawiącą ranę. Gdy podczas kolejnych ciosów nóż się złamał, Agnieszka J. zastąpiła go tłuczkiem do mięsa. Biła nim staruszkę po głowie. Potem próbowała dobić ofiarę kulą inwalidzką.
Splądrowała mieszkanie. Poza łańcuszkiem i bransoletką, znalazła niespełna 150 złotych i około 100 euro. Zabrała pieniądze, umyła się, przebrała w rzeczy ofiary i uciekła. Pociągiem wróciła do domu pod Zgorzelcem, wyrzucając po drodze zakrwawione ubranie. Potwornie zmaltretowana staruszka (liczne złamania kości twarzoczaszki, rany cięte szyi i rąk, rany tłuczone, itd) przeżyła wyłącznie dzięki szybkiej pomocy medycznej. Jej stan psychiczny do dziś się nie poprawił: kiedyś ufna i serdeczna, dziś boi się ludzi.
Niewielki łup rozczarował i zdenerwował Damiana S. Nazajutrz rano oboje wraz z dziećmi opuścili mieszkanie. Pojechali do Zgorzelca, gdzie w lombardzie zastawili biżuterię. Z pieniędzmi i amfetaminą udali się do Zielonej Góry. Potem pojechali nad jedno z okolicznych jezior, gdzie szybko odnalazła ich policja.
Agnieszka J. przyznała się. Stanie przed Sądem Okręgowym w Legnicy oskarżona o zabójstwo połączone z rozbojem. Damian S. odpowie za tzw. sprawstwo polecające, bo – zdaniem prokuratury – polecił uzależnionej od siebie kobiecie dokonanie zbrodni. Mężczyzna nie przyznał się w śledztwie do zarzucanych mu czynów. Co rusz podawał nową wersję zdarzeń. Oboje na proces czekają w tymczasowym areszcie.