Po tym, jak TVN wyemitował wstrząsający reportaż o polskich neofaszystach świętujących urodziny Hitlera Robert Winnicki – szef Ruchu Narodowego, poseł z okręgu legnicko-jeleniogórskiego – wypiera się znajomości z prezesem Stowarzyszenia Duma i Nowoczesność. A jednak rok temu użył swego poselskiego autorytetu, by ten sam Mateusz S. nie został skazany za propagowania faszyzmu.
Jak dowiedli dziennikarze “Superwizjera” TVN, w szeregach narodowców kwitnie kult Adolfa Hitlera. Mateusz S. – przewodniczący legalnie działającego Stowarzyszenia Duma i Nowoczesność z Wodzisławia Śląskiego – w maju 2017 roku zorganizował na cześć Führera spotkanie, podczas którego polscy patrioci (sic!) pili zdrowie Hitlera, wznosili okrzyki “Sieg Hail!” i paradowali w mundurze SS wśród swastyk i nazistowskich marszy. TVN nagrał to ukrytą kamerą. Po emisji szokującego materiału, polityczna burza sięgnęła legnicko-jeleniogórskiego posła Roberta Winnickiego, bo jego asystentem jest Jacek Lanuszny, kolega Mateusza S. z Dumy i Nowoczesności i wiceprzewodniczący tego stowarzyszenia. W reakcji na skandal, Lanuszny zrezygnował “z członkostwa w stowarzyszeniu”, a Winnicki zorganizował konferencję prasową, podczas której odciął się od działalności Mateusza S. Zapewnił, że nie zna go osobiście.
A jednak. W styczniu 2017 roku Robert Winnicki jako poseł złożył w Sejmie interpelację do ministrów sprawiedliwości oraz administracji i spraw wewnętrznych “w sprawie prześladowań i zniesławień środowisk narodowych przez pracowników organów publicznych”. W interpelacji – wciąż dostępnej na oficjalnej stronie Sejmu – parlamentarzysta oburza się na pismo, w którym urzędniczka MSWiA zasugerowała podjęcie czynności względem członków stowarzyszenia Duma i Niepodległość w związku z propagowanymi przez nie treściami, a występującą na imprezach DiN grupę Nordica nazwała wprost zespołem faszystowskim. “Co więcej z inicjatywy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji w sprawie produkcji naklejek zostało wszczęte postępowanie karne przeciwko jednemu z członków Stowarzyszenia Duma i Nowoczesność, które stoi w sprzeczności m.in. z wykładnią prawa przedstawioną w odpowiedzi na interpelację nr 8103. Nie do zaakceptowania jest sytuacja, w której instytucje porządku publicznego pod pretekstem zapewnienia porządku publicznego – są wykorzystywane do prześladowań, zniesławień i pomówień kierowanych wobec działających legalnie środowisk narodowych.” – napisał w interpelacji Winnicki.
Śledztwo, o którym wspomina poseł, dotyczyło kolportowanych przez Mateusza S. – prezesa DiN – naklejek. Wiceminister Sławomir Zieliński udzielił posłowi odpowiedzi na interpelację zgodnej z ówczesnym stanem sprawy: ” (…) po przeprowadzonej analizie Prokuratura Rejonowa w Wodzisławiu Śląskim wniosła w dniu 21 grudnia 2016 roku do Sądu Rejonowego w Wodzisławiu Śląskim akt oskarżenia przeciwko osobie fizycznej o popełnienie czynu stypizowanego w art. 256 § 2 ustawy z dnia 6 czerwca 1997 r. Kodeks karny (t.j.: Dz. U. z 2016 r., poz. 1137 z późn. zm.), stosownie do którego kto w celu rozpowszechnienia produkuje, utrwala lub sprowadza, nabywa, przechowuje, posiada, prezentuje, przewozi lub przesyła druk, nagranie lub inny przedmiot, zawierające treść propagującą faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołującą do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.”
Interpelacja Roberta Winnickiego zapoczątkował jednak zaskakujący zwrot akcji. Na polecenie Prokuratury Krajowej sprawę Mateusza S. zbadała Prokuratura Okręgowa w Gliwicach i uznała, że Prokuratura Rejonowa w Wodzisławiu Ślaskim nie miała kompetencji, by się nią zajmować. Akta trafiły do Prokuratury Rejonowej w Gliwicach, która… umorzyła dochodzenie. W uzasadnieniu napisano: “Należy uznać, iż samo rozpowszechnianie naklejek, za pośrednictwem Internetu, nie mogło naruszyć porządku publicznego, nie mogło nikogo zastraszyć, ani nie mogło podżegać do aktów przemocy poprzez wzbudzanie głębokiej i irracjonalnej nienawiści do określonych osób. Należy podkreślić, iż uczucia niechęci lub nawet oburzenia, przy braku zastraszania, nie mogą reprezentować pilnej potrzeby społecznej (ścigania sprawcy), zwłaszcza, że wizerunki na naklejkach nigdy nie zostały uznane za symbole nielegalne. Prezentację przez podejrzanego symboli uznać należy za oznakę braku szacunku, np. wobec osób o innej kulturze czy wyznaniu. Niemniej jednak należy stwierdzić, iż odczucia te, nie mogą jako takie wyznaczać granic wolności wyrażania opinii. “.
Mateusza S., którego w styczniu 2017 roku poseł Robert Winnicki przedstawiał jako ofiarę antynarodowych prześladowań, cała Polska poznała jako przewodniczącego DiN – paradującego w mundurze SS organizatora imienin Adolfa Hitlera w lesie pod Wodzisławiem Śląskim.
Partia Razem przypomina że Robert Winnickiego zapraszał do Sejmu europejskich neofaszystów. I apeluje: “Winnicki, nie zgrywaj niewiniątka! Przeproś i oddaj mandat, hipokryto!”.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI
bo to wy palanty odpowiadacie za tego palanta….o ile jeszcze nie dotarło.
pytanie czy wyborcy winnickiego pukna sie w łeb od razu czy trzeba ich jednak puknac…ekstra.