Dwa razy – w czerwcu i w sierpniu, zaledwie kilka dni temu – legnickie lotnisko wizytowała delegacja Ministerstwa Obrony Narodowej. Według nieoficjalnych informacji, zachodzi zasadnicza kolizja pomiędzy potrzebami obronności kraju a planami władz samorządowych Legnicy. W tej sytuacji wojsko może nie pozwolić prezydentowi Krzakowskiemu zamknąć lotniska i przekształcić go w park przemysłowy.
Sprawa jest bardzo niejasna. Co wiadomo?
W czerwcu na legnickie lotnisko zajechał autobus z wojskowymi. Chodzili, oglądali, kręcili głowami. Andrzej Andrzejewski z Radia Wrocław dotarł do naocznego świadka tej wizyty. Według jego rozmówcy, jeden z oficerów miał wówczas w dość dosadny sposób wypowiedzieć się o pomyśle likwidacji lotniska.
Krótko po wizycie razem z Andrzejem Andrzejewskim w różnych wojskowych instytucjach próbowaliśmy wybadać, czy rzeczywiście lotnisko w Legnicy ma jakieś strategiczne znaczenie dla obronności kraju. Nie znaleźliśmy takiego potwierdzenia. Nikt też nic nie wiedział o tajemniczej wojskowej delegacji.
Ale kilka dni temu delegacja wróciła do Legnicy, znowu oglądała lotnisko i spotkała się ze Zbigniewem Czechowskim, prezesem spółki Strefa Aktywności Gospodarczej, która w imieniu miasta zawiaduje tym obiektem. Po wizycie zostały oficjalne dokumenty. Z informacji SAG-u wynika, że przedstawiciele armii dokonują swoistego rekonesansu po kraju szukając miejsc, które w przyszłości mogą mieć znaczenie dla obronności. Legnickie lotnisko może zostać wpisane na listę rezerwową Sił Powietrznych.
Radny Paweł Frost z PO, jeden ze zwolenników zachowania obecnej funkcji lotniska, w zainteresowaniu armii widzi szansę na ocalenie tego obiektu.
- Wolałbym, żeby było wojskowe, niż żeby nie było go wcale – mówi Paweł Frost. – Jestem przekonany, że funkcja lotniska jest korzystna dla miasta, także pod względem gospodarczym. Taki obiekt odpowiednio zarządzany może być motorem napędowym Legnicy.
Osoby myślące w podobny sposób są w legnickiej Radzie Miejskiej w mniejszości. W uchwale wyznaczającej kierunki działań prezydenta, którą radni przyjęli w styczniu 2012 roku, znalazł się zapis o przeznaczeniu lotniska pod działalność przemysłową. Tadeusz Krzakowski argumentował, że mogłoby tu powstać kilka tysięcy miejsc pracy dla legniczan.
Paweł Frost, Ewa Szymańska i Czesław Kozak zaskarżyli tę uchwałę i wojewoda ją uchylił, uznając, że takie sprawy należy załatwiać zmieniając miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego (MPZP). Nadal obowiązuje więc wcześniejsza 9nigdy nie zaskarżona) uchwała wyznaczająca kierunki działań prezydenta z zapisem o zachowaniu funkcji lotniczej tego terenu. Ale w ratuszu trwają prace nad taka zmianą MPZP, aby możliwe było przekształcenie lotniska w park przemysłowy. Według wiceprezydenta Ryszarda Białka, w październiku powinna zacząć się procedura wdrażania Studium, będącego przygotowaniem do zmian w MPZP.
Dokument trafi do konsultacji m.in. do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Straży Granicznej i Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego we Wrocławiu – trzech instytucji, które powinny go skonfrontować z potrzebami obronnymi kraju. Wówczas okaże się, czy armia i MON mają wobec legnickiego lotniska jakieś plany.
Marek Chmiel, rzecznik prasowy Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych, twierdzi, że istnieje przepis pozwalający wymóc na samorządzie zachowanie funkcji lotniczej obiektu, jeśli wymaga tego obronność kraju. Z owego przepisu korzysta się jednak bardzo rzadko, a decyzja należy do Ministerstwa Obrony Narodowej.
- Póki co lotnisko jest własnością samorządu – mówi wiceprezydent Ryszard Białek. – Nie przypominam sobie, aby ktokolwiek reprezentujący wojsko lub Skarb Państwa oficjalnie występował do nas o zachowanie lotniska ze względu na obronność kraju.
Zdaniem wiceprezydenta, funkcja przemysłowa nie wyklucza prowadzenia na jakimś fragmencie tego terenu działalności lotniczej. Jeśli jednak wojsku zależy na utrzymaniu pasa awaryjnego, to trzeba np. zdecydować, kto ma ów pas wyremontować, bo jego stan techniczny nie pozwala na bezpieczne lądowanie ciężkich maszyn transportowych.