Siedem samorządów postanowiło, że będzie produkować dla siebie tanią i czystą energię. Czym będzie Klaster Energii „Pogórze Kaczawskie” i jak wpłynie na rozwój regionu wyjaśnia złotoryjski starosta Wiesław Świerczyński, jeden z jego współtwórców.
Starostowie dwóch powiatów, jaworskiego i złotoryjskiego, oraz włodarze gmin Świerzawa, Złotoryja (wiejska), Paszowice, Męcinka i Bolków podpisali kilka dni temu list intencyjny w sprawie utworzenia Klastra Energii „Pogórze Kaczawskie”. Inspiracją był ZKlaster, czyli powołany do życia 4 lata temu zgorzelecki klaster energii, dzięki któremu tamten region szybko zmienił się w największy w Polsce fotowoltaiczny plac budowy. W okolicach Zgorzelca udało się wybudować w ten sposób zielone elektrownie o mocy prawie 70 MW, ale też stworzyć pierwszą w kraju mikrosieć bazującą na źródłach odnawialnych i magazynach energii.
O co chodzi z powstającym na wzór zgorzeleckiego Klastrem Energii „Pogórze Kaczawskie”? Starosta Wiesław Świerczyński odpowiada krótko: – Chodzi o to, aby mieć dla siebie czystą i tańszą energię. Nazwa „Pogórze Kaczawskie”, którą wymyśliliśmy dla naszego przedsięwzięcia, jest przyszłościowa. Klaster powstaje jako inicjatywa 2 powiatów i 5 sąsiadujących ze sobą gmin. Zgodnie z aktualnymi przepisami to maksimum obszaru, który można było nim objąć. Z nadzieją oczekujemy finału prowadzonych w Sejmie prac legislacyjnych, które otworzą możliwość dołączenia do naszego klastra energetycznego pozostałych gmin naszych dwóch powiatów, a może również ościennych samorządów.
Formalnie Klastra Energii „Pogórze Kaczawskie” jeszcze nie ma, bo nie da się go powołać do życia z dnia na dzień. Jest za to wola współpracy i podpisany 4 lutego w Bolkowie przez 7 samorządowców list intencyjny, zawierający deklarację, że powstanie przed końcem czerwca br.
- Nasze porozumienie zawiera zobowiązanie do wspólnego stworzenia strategii rozwoju klastra energetycznego – wyjaśnia złotoryjski starosta. - Zgodziliśmy się, że powiaty mają pełnić w tym przedsięwzięciu rolę koordynatora, a realizatorem będą przede wszystkim gminy. Oczywiście, każde z obu starostw też może zwiększyć wkład w rozwój wspólnego klastra, o ile będzie posiadać odpowiedni areał z przeznaczeniem na budowę farm fotowoltaicznych czy innych źródeł czystej energii. Możliwe są czyste spalarnie, biogazownie, wiatraki, pompy ciepła, elektrownie wodne i wszelkie inwestycje, które sprawią, że nie będzie już potrzeby korzystania z energii pozyskiwanej ze spalania węgla brunatnego. W kontekście zmian klimatycznych, to przyszłość Europy i świata.
Pomysł zakłada, że gminy zaangażowane w tą inicjatywę, staną się samowystarczalne energetycznie. Kiedy strategia rozwoju Klastra Energii „Pogórze Kaczawskie” będzie gotowa, planuje się wyłonienie jej wykonawcy. - Z doświadczeń innych samorządów wynika, że najczęściej są to specjalistyczne firmy – objaśnia starosta Wiesław Świerczyński. - Uważnie przyglądaliśmy się, między innymi podczas wizyt na miejscu, czteroletniemu funkcjonowaniu klastra zgorzeleckiego, uchodzącego za wzorcowy. Oni się wyspecjalizowali, mają doświadczenie i mogą pełnić usługi na prowadzenie takiego klastra także dla nas. Były w Polsce gminy, które postanowiły zająć się tym samodzielnie, to jednak nie zawsze wychodziło. W przypadku klastrów sprawa się komplikuje, gdy pojawia się konieczność wprowadzenia niewykorzystanych nadwyżek energii do sieci. Najlepiej radzą sobie w tej sytuacji specjalistyczne firmy czy stowarzyszenia.
Wygląda to trochę jak perpetuum mobile, bo zatrudniając taką firmę samorządy mogą liczyć na rozwój zielonej energetyki na swoim terenie, a jednocześnie z czasem firma zyskuje możliwość samofinansowania swojej działalności ze sprzedaży wytworzonych nadwyżek energii na zewnątrz. Dla gminy to czysty zysk, bo nie musi się angażować, zatrudniać ludzi, zajmować się tym tematem. Raz wprawiona w ruch maszyneria działa na korzyść samorządu i lokalnej społeczności. Według złotoryjskiego starosty Wiesława Świerczyńskiego, pozyskiwana lokalnie, w klastrze, energia potrafi być nawet o 30 procent tańsza niż energia kupowana od wielkich koncernów dystrybucyjnych w rodzaju Tauronu czy Energy.
Możliwości są.- Mamy sprawdzoną informację, że KGHM jest gotów kupić każdą ilość energii, która zbywa w klastrach w promieniu stu kilometrów – mówi Wiesław Świerczyński. W rozwoju Klastra Energii „Pogórze Kaczawskie” KGHM może więc pełnić podobną rolę do kopalń węgla brunatnego w Worku Turoszowskim, które pochłaniają nadwyżki produkowane przez zgorzelecki ZKlaster.
Dla mieszkańców – nie tylko Pogórza Kaczawskiego – główną korzyścią z powstającego klastra energii będzie czystsze powietrze. Finansowo mogą zyskać przedsiębiorcy, którzy zainwestują, wnosząc wkład finansowy lub przeznaczając swoje tereny (ziemię od IV klasy w dół) na przykład pod fotowoltaikę,wiatraki, biogazownie lub inne OZE.
- Dla nich pojawi się możliwość zawarcia trójstronnej umowy pomiędzy gminą, dzierżawcą terenu i odbiorcą energii – mówi złotoryjski starosta.
Spośród 5 gmin, które obejmie Klaster Energii „Pogórze Kaczawskie”, najlepiej przygotowane są dziś gmina Bolków, gdzie w miejscowych planach przestrzennego zagospodarowania zarezerwowano ok 500 hektarów pod farmy fotowoltaiczne, i gmina wiejska Złotoryja. Na 80 hektarach gruntów w Wilkowie niebawem ruszy budowa elektrowni słonecznej, która w przyszłości zapewne zostanie włączona do klastra. - To wymaga zaangażowania od samorządów – uważa Wiesław Świerczyński. – Trzeba znaleźć odpowiednie tereny, dokonać zmian w planach zagospodarowania przestrzennego.
Na terenie Polski funkcjonuje z powodzeniem osiem klastrów energii. Pogórze Kaczawskie chce do nich dołączyć. Nawiązało kontakt akurat ze zgorzeleckim, bo to lider w tej dziedzinie, w dodatku funkcjonujący całkiem blisko. - Oni mają taką kadrę, że mogą opracować strategię rozwoju dla naszego klastra, a następnie realizować usługi związane z budową i rozbudową klastra energetycznego. Wydaje mi się zasadne, aby wykorzystać wiedzę i doświadczenie ich pracowników, gdyż wkraczamy w specjalistyczny obszar, którym dotąd jako samorządowcy się w ten sposób nie zajmowaliśmy - mówi złotoryjski starosta.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI