Najwyższa Izba Kontroli krytycznie ocenia decyzję władz KGHM z 2012 roku o zakupie kanadyjskiej spółki Quadra FNX Mining dla miedzi, złota i molibdenu z kopalni Sierra Gorda. Polsko-japońska spółka zarządzająca kopalnią straciła już 19,6 mld zł. – Nie można stwierdzać straty na inwestycji w kopalnię, która będzie przynosić przychody przez następne 25 lat, na podstawie 3 pierwszych lat działania – odpowiada na te zarzuty były prezes KGHM Herbert Wirth.
Według oświadczenia, które Lidia Marcinkowska – dyrektor do spraw komunikacji w KGHM – przesłała Polskiej Agencji Prasowej, NIK badała “nieprawidłowości dotyczące zakupu w roku 2012 spółki Quadra FNX Mining Ltd posiadającej większościowy pakiet w spółce Sierra Gorda oraz działań Zarządu KGHM Polska Miedź S.A. oraz Rady Nadzorczej KGHM Polska Miedź S.A. w pierwszych latach po zakupie spółki Quadra, dotyczących projektu Sierra Gorda”. Tekst wystąpienia pokontrolnego jest już zaakceptowany przez zarząd KGHM, ale NIK zwleka z jego publikacją. Dziś w mediach pojawiły się fragmenty tego opracowania.
Przypomnijmy: za prezesury Herberta Wirtha KGHM miał chrapkę na złoże miedzi, złota i molibdenu Sierra Gorda na pustyni Atakama w Chile. Nie udało się go kupić. Ale władze Polskiej Miedzi nie złożyły broni. W 2012 roku wyłożyły 9,2 mld zł na przejęcie od Kanadyjczyków giełdowej spółkę Quadra FNX Mining, która miała 55 proc. udziałów w kopalni Sierra Gorda. Od tej pory Polacy zarządzają kopalnią wspólnie z japońskim koncernem Sumitomo jako mniejszościowym partnerem. W czerwcu 2014 roku ruszyło wydobycie w Sierra Gorda. Półtora roku później – po zmianie rządów w kraju – Wirth został odwołany z KGHM. Od tej pory kwestionowana jest wycena złoża. Mimo wysiłków kolejnych ekip władających Polską Miedzią, chilijska kopalnia wciąż nie osiągnęła rentowności. NIK podaje, że zarządzająca odkrywką spółka Sierra Gorda SCM w latach 2015-2018 poniosła stratę w wysokości 19,6 mld zł. To powoduje konieczność dofinansowania działalności kopalni.
Planowano, że w pierwszej fazie projektu w Sierra Gorda będzie przerabiać rudę na poziomie 110 tys. ton dziennie. Przez trzy lata od uruchomienia produkcji nie udało się osiągnąć tego parametru. Mniejsza produkcja miedzi i molibdenu oznacza mniejsze przychody ze sprzedaży. Według NIK, na koniec pierwszego półrocza 2018 roku spodziewano się ok. 6,5 mld dolarów, a ostatecznie przychody wyniosły tylko 2,4 mld dol.
NIK stawia też inne zarzuty. Według Izby, zarząd KGHM miał nierzetelnie informować członków rady nadzorczej o możliwościach realizacji projektu Sierra Gorda, jego opłacalności i ryzykach. W raporcie z kontroli znajduje się sugestia, ze gdyby rada znała wszystkie fakty, do zakupu Quadry nigdy by nie doszło.
- Cały proces nabycia przeprowadzany był przez kilka miesięcy. Wyceny całej spółki przygotowywały co najmniej 3 niezależne podmioty, które miały możliwość i prezentowały swoje prace również radzie nadzorczej – odpiera ten zarzut były prezes KGHM. .
Herbert Wirth komentuje raport NIK za pośrednictwem Twittera. Zwraca uwagę na okoliczności, jakie legły u podstaw zakupu Quadry. Pisze, że KGHM był jedyną dużą firmą na świecie w tej branży, która nie posiadała zdywersyfikowanych złóż. Chile w naturalny sposób znalazło się w obszarze zainteresowania ówczesnego zarządu, bo w tym kraju znajduje się najwięcej światowych złóż miedzi.
- Dziś inwestycje zagraniczne są filarem rozwoju KGHM i zapewniają Polsce bezpieczeństwo surowcowe, a spółce perspektywy rozwoju na co najmniej 20 lat, co bez wątpienia nie byłoby możliwe w oparciu o złoża zlokalizowane w Polsce. Dlatego warto zadać pytanie – jakie byłyby dla KGHM i Polski koszty nie podjęcia decyzji o zakupie Sierra Gorda dziś, a zwłaszcza za 20 lat – przekonuje Wirth.
Co do podanych przez NIK strat spółki Sierra Gorda SCM Herbert Wirth zwraca uwagę na trzy rzeczy. - Po pierwsze, zawiązana została rezerwa na wartość aktywów spółki utworzona w poprzednich latach (około 11 mld złotych), która z natury jest bardzo zmienna i wraz ze wzrostem cen metali oraz polepszaniem się sytuacji firmy powinna zostać odwrócona. Po drugie, kopalnia w dużej mierze finansowana była pożyczkami od KGHM oraz japońskiego wspólnika Sumitomo, które są oprocentowane, a naliczone odsetki formalnie wpływają negatywnie na wynik spółki. Na koniec września 2018r. to kwota około 5,5 mld zł. Po trzecie, nie można stwierdzać straty na inwestycji w kopalnie, która będzie przynosić przychody przez następne 25 lat, na podstawie 3 pierwszych lat działania.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI