Za nierealizowanie polityki oświatowej miasta oraz zwalnianie nauczycieli na podstawie niezatwierdzanego arkusza organizacyjnego burmistrz Złotoryi odwołał  dyrektor Gimnazjum Miejskiego.  - Istniała realna groźba, że doprowadzi do sparaliżowania funkcjonowania szkoły, bo od paru miesięcy nie zarządzała nią, tylko przeciwdziałała jej połączeniu ze szkołą podstawową – mówi Robert Pawłowski.

Do zwolnienia doszło wczoraj. Zwolniona opuszczała gabinet dyrektora w asyście  funkcjonariuszy Straży Miejskiej i Policji. Strażnicy przyszli z urzędnikami z ratusza, którzy przynieśli jej podpisane przez burmistrza Roberta Pawłowskiego wypowiedzenie. Spodziewano się, że skonfliktowana z władzami Złotoryi dyrektorka, znana z emocjonalnych reakcji, będzie stawiała opór. Policjantów wezwała sama pani dyrektor, bo nie pozwolono jej zabrać z pomieszczenia niczego poza rzeczami osobistymi. Przeliczyła się jednak, bo i oni nie zgodzili się, by wyniosła cokolwiek innego (np. służbowy komputer, z którego korzystała jako dyrektorka).

Zdaniem burmistrza Roberta Pawłowskiego pozostawienie dyrektor na stanowisku groziło paraliżem funkcjonowania Gimnazjum Miejskiego im Trozendorfa. I to w chwili, kiedy zgodnie z decyzją Rady Miejskiej w Złotoryi ma zostać połączone z sąsiednią Szkołą Podstawową nr 3 w Zespół Szkół Miejskich. Dyrektorka, która na skutek tej uchwały z końcem roku szkolnego straciłaby stanowisko, od trzech miesięcy podejmowała szereg działań w celu utrzymania dotychczasowego status quo. Krytykowała władze miasta i otwarcie zapowiedziała, że będzie rywalką Pawłowskiego w najbliższych wyborach samorządowych.

Co się stało, że burmistrz, który po wygraniu wyborów w 2014 roku nie robił w mieście żadnych czystek a od początku kadencji zwolnił tylko jedną osobę, w tym przypadku stracił cierpliwość? I to w sytuacji, kiedy odsunięcie powołanego w wyniku konkursu dyrektora szkoły  jest od strony prawnej praktycznie niemożliwe?

- Zaczęła zwalniać dobrych nauczycieli. – odpowiada Robert Pawłowski –   Już zdążyła wręczyć wypowiedzenia wicedyrektorowi szkoły, nauczycielowi matematyki, nauczycielowi  informatyki. Nie potrafiła uzasadnić, dlaczego dokonała takiego wyboru. Przypuszczamy, że szykowała się do następnych zwolnień. Ograniczyła części nauczycieli liczbę godzin poniżej pensum, co nie miało uzasadnienia w symulacji siatki godzin przygotowanej przez urząd miasta. Opracowując arkusz pomniejszyła liczbę dodatkowych godzin finansowanych przez samorząd i nie wzięła pod uwagę, że od września w szkole będą też klasy sportowe.  Za nieprawidłowość uważamy też udzielenie upomnienia jednej z nauczycielek za czyn sprzed dwóch lat – wylicza burmistrz.

Rygorystyczne działania względem nauczycieli dyrektor podejmowała na podstawie arkusza organizacyjnego szkoły, którego zatwierdzenia odmówiła rada pedagogiczna gimnazjum oraz burmistrz, jako organ prowadzący. Decyzje dyrektorki poza wymiarem osobistym, będą też miały  wymierne skutki finansowe, bo dwóch nauczycieli już wniosło pozwy przeciw szkole do sądu pracy.

Zdaniem Roberta Pawłowskiego,dyrektorka powinna powstrzymać się od zwolnień.

- O zatrudnieniu czy ograniczeniu godzin powinien decydować dyrektor zespołu szkół. W przyszłym tygodniu ogłosimy konkurs na to stanowisko – zapowiada burmistrz.

W obecności strażników, policjantów i dyrektorki nastąpiło przejęcie dokumentów szkoły i dyrektorskiego gabinetu. Sprawa jest rozwojowa. Robert Pawłowski jest przekonany, że dyrektor skieruje ją na drogę sądową.

Z  eksdyrektorką, która nadal pracuje w szkole jako nauczyciel matematyki. nie udało nam się porozmawiać. Pojawiła się w gimnazjum tylko na jedną godzinę lekcyjną. Gdy dzwoniliśmy, już jej nie było.  Wcześniej odprawiła nas z kwitkiem, przekazując że nie udziela mediom wywiadów. Portal e-Legnickie poinformowała jednak, że została potraktowana jak “przestępca stulecia”, a urzędnicy miejscy bez nakazu prokuratora zarekwirowali także prywatne dokumenty i komputer, nie pozwalając nawet skopiować dysku. Chętnie zaprezentujemy jej stanowisko, jeśli i nam da taką szansę.

FOT. PIOTR KANIKOWSKI