Firma Colas – właściciel kopalni bazaltu na Wilczej Górze – prowadzi oficjalne starania o zgodę na wejście z wydobyciem w strefę ochronną rezerwatu. Jej zdaniem, da się ugryźć jeszcze kawałek wulkanu bez szkody dla przyrody. Ostateczną decyzję wydadzą wójt gminy Złotoryja i starosta. Obecnie dokumentację przedłożoną przez inwestora bada Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska we Wrocławiu.
Colas przygotował plany wybrania kamienia w strefie ochronnej rezerwatu: po południowej i – przede wszystkim – północnej części zbocza w taki sposób, aby charakterystyczny garb Wilczej Góry, rezerwat i róża bazaltowa pozostały nienaruszone. Ekspertci z wrocławskiego biura Poltegor Instytut, którzy na zlecenie inwestora prowadzili badania, określili bezpieczną siłę ładunków wybuchowych i sposób strzelania. Zgoda na wejście do zakazanej obecnie zony przedłużyłoby działalność kopalni o 8 lat. Bez tego Colas będzie zmuszony zakończyć wydobycie już w tym roku.
Zdaniem obrońców Wilczaka – góry, która stała się symbolem Złotoryi i jedną z atrakcji regionu – ryzyko jest ogromne. Trudno przewidzieć, jak zachowa się wulkan, gdy strzałowi zaczną wysadzać ładunki w dotychczasowym filarze ochronny rezerwatu. Ich zdaniem może dojść do bezpowrotnego zniszczenia bezcennej bazaltowej róży - zmiennego układu słupów bazaltu obrazującego historię poszczególnych wylewów lawy. Nawet przedstawiona przez Colas koncepcja niestandardowej rekultywacji wyrobiska, zamieniającej je w geopark z naturalnym amfiteatrem na organizację imprez, nie przełamała ich niechęci.
Społeczne protesty mogłyby powstrzymać inwestora.
- Nie zamierzamy robić niczego na siłę – deklaruje Paweł Marek, dyrektor kopalni Wilcza Góra.
Żeby sięgnąć po bazalt znajdujący się poza granicami obecnego wyrobiska, Colas potrzebuje koncesji górniczej. W tym przypadku może ją wydać złotoryjski starosta. Wcześniej firma musi jednak uzyskać z gminy decyzję o środowiskowych uwarunkowaniach inwestycji. Właśnie trwa ten etap: Colas złożył u wójt Marii Leśnej wniosek wraz z resztą dokumentacji i czeka na rozstrzygnięcie. Pani wójt tymczasem zgodnie z procedurą przekazała wniosek Colasa do Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska we Wrocławiu, by uzgodnił realizację planowanego przedsięwzięcia i określił warunki jego realizacji. Obecnie RDOŚ przygotował wystąpienie do inwestora o uzupełnienie dokumentacji. Jak nas poinformowała Katarzyna Łapińska, naczelnik Wydziału Ochrony Przyrody i Obszarów Natura 2000 z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska we Wrocławiu, trudno na razie określić termin wydania stanowiska w tej sprawie. Stanowisko dyrektora RDOŚ będzie podstawą decyzji wójt gminy Złotoryja, ona zaś albo zamknie sprawę, albo pozwoli Colasowi ubiegać się o koncesję w starostwie.
Jak informuje wrocławska RDOŚ, ocena wpływu danej inwestycji na środowisko określana jest na podstawie raportu oceny oddziaływania na środowisko, sporządznego na zlecenie i koszt inwestora. Raport jest później weryfikowany przez organy biorące udział w procedurze zmierzającej do wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach. Po weryfikacji i stwierdzeniu, iż dokument jest kompletny organ, zajmuje stanowisko dotyczącego realizacji danej inwestycji. To znaczy albo uzgadnia warunki realizacji inwestycji bądź też odmawia ich uzgodnienia.
RYC. COLAS/ PIOTR KANIKOWSKI
Na wizualizacji Colasa zaznaczyliśmy obszar, w którym ma być prowadzone wydobycie oraz plany dotyczące rekultywacji.