Prokuratura Rejonowa w Kamieniu Pomorskim nadzoruje postępowanie w sprawie doprowadzenia przy użyciu przemocy do innej czynności seksualnej podczas zgrupowania sportowego w Łukęcinie. Jak ustaliliśmy, w sprawę są zamieszani działacze Stowarzyszenia Boks Lubin.
Podczas wakacji grupa złożona z ośmiorga zawodników (dziewczyn i chłopców) oraz dwóch trenerów Stowarzyszenia Boks Lubin wyjechała na międzynarodowy obóz sportowy do ośrodka “Pionier” w Łukęcinie (zachodniopomorskie). 9 sierpnia doszło tam do incydentu, po którym do prokuratur w Kamieniu Pomorskim i Lubinie niezależnie od siebie wpłynęły powiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Jak nieoficjalnie ustaliliśmy, jeden z trenerów Boks Lubin napastował seksualnie swą siedemnastoletnią wychowanicę. Dziewczyna postawiała opór i wyrwała się z jego rąk. Na gorąco zrelacjonowała całą sytuację swoim przyjaciołom i innym trenerom. Od razu zapadła wspólna decyzja, by do ośrodka wezwać policję. Jeszcze zanim funkcjonariusze pojawili się w “Pionierze”, inny działacz Stowarzyszenia Boks Lubin miał wydzwaniać do poszkodowanej i nakłaniać ją do milczenia. O zastraszaniu a nawet szantażu z jego strony mówią też inni świadkowie – młodzi zawodnicy Boks Lubin.
- Przekazaliśmy materiały do dalszego prowadzenia prokuraturze w Kamieniu Pomorskim – komunikuje Lidia Tkaczyszyn z Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Czy prokuratura z zachodniopomorskiego bada również tuszowania przestępstwa? – Postępowanie zmierza do wyjaśnienia wszystkich okoliczności zdarzenia – odpowiada odrobinę wymijająco prokurator Joanna Biranowska-Sochalska, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Szczecinie. Ze względu na charakter sprawy, dobro śledztwa i poszkodowanej dziewczyny nie może udzielić bardziej szczegółowych informacji.
Jeśli zarzuty się potwierdzą, za doprowadzenie przemocą do innej czynności seksualnej trenerowi z Lubina może grozić od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.
Sprawa wywołała głębokie oburzenie działaczy legendarnego Miejskiego Klubu Bokserskiego “Energetyka” (dawniej “Górnik”), gdzie trenowało wielu wybitnych pięściarzy z Januszem Zarenkiewiczem, medalistą olimpijskim, i Wiesławem Niemkiewiczem, wielokrotnym mistrzem Polski, na czele. Ze Stowarzyszeniem Boks Lubin konkurują o młodzież, która chce się uczyć pięściarstwa. Obawiają się, że skandaliczne zachowanie trenerów SBL położy się cieniem na całym lubińskim boksie i zniechęci zdolne dzieciaki do trenowania tej dyscypliny. Po Łukęcinie relacje między obu klubami zupełnie ochłodły, choć i wcześniej były niełatwe, bo trener Zbigniew Siwak zakładając z kolegami w 2015 roku Stowarzyszenie Boks Lubin, podkradł MKB “Energetyka” czterech zawodników (za co zresztą został później zawieszony na 2 lata przez Polski Związek Bokserski). W MKB uważają, że konkurencja od początku żeruje na ich dorobku, korzysta z dojść do miejskich funduszy i sprawnymi działaniami medialno-marketingowymi przykrywa brak sukcesów na ringu.
- Chcielibyśmy przynajmniej, aby ta sprawa otworzyła oczy kibicom i sympatykom pięściarstwa – mówi Wojciech Misiak, sekretarz Miejskiego Klubu Bokserskiego “Energetyka”.
Dlatego z Lubina poszły zawiadomienia do Polskiego Związku Bokserskiego, który mężczyznę podejrzanego o tuszowanie molestowania zawodniczki uczynił dopiero co trenerem kadry narodowej kadetów. Ze względu na zarzuty po Łukęcinie, PZB cofnął tę nominację.
Udało nam się porozmawiać z jednym z założycieli Stowarzyszenia Boks Lubin. To on miał zastraszać świadków. Mężczyzna zaprzecza, że prowadził takie rozmowy.
- Ja w tym czasie na szczęście byłem na obozie z kadrą Polski we Władysławowie, o 300 kilometrów od Łukęcina. Dzięki Bogu są bilingi, które pozwolą prokuraturze zweryfikować te doniesienia – mówi. Sugeruje, że tak jak jego kolega, podejrzany o molestowanie zawodniczki, padł ofiarą pomówienia i zapowiada, że będzie dochodził satysfakcji w sądzie. Opowiada swoją wersję wydarzeń w Łukęcinie: – Chłopak tej dziewczyny, która podaje się za ofiarę, został po trzech dniach karnie wydalony z obozu, bo dzień w dzień spożywał alkohol. Doniesienie stanowi odwet małolatów za to, że go wyrzuciliśmy. Wzięliśmy adwokata. Adwokat już pojedzie z nimi do końca, bo tego absolutnie nie możemy zostawić.
FOT. PIXABAY.COM/ RiomarBruno (zdjęcie ilustracyjne)