Niezwykły seans zafundował fanom dobrego kina legnicki Helios. W środowy wieczór w pachnącej wyborną kawą i ciastem sali obejrzeli “Drogę na północ” Miki Kaurismakiego. Na sali towarzyszył im znany filmowy krytyk Tomasz Raczek. A kiedy ekran zgasł, mogli z nim głęboko i mądrze porozmawiać – o filmie, życiu i po trosze o sobie.
- Uważam, że film jest wtedy obejrzany, jeśli po seansie potrafimy zwerbalizować swoje uczucia. Jeśli chce nam się wykonać ten myślowy wysiłek, który sam w sobie niesie terapeutyczną moc – mówi Tomasz Raczek. Nazywa to kinoterapią. I jako ambasadror heliosowego cyklu “Kino konesera” od kilku miesięcy jeździ po całej Polsce zachęcając ludzi nie tyle do oglądania ambitnych, wartościowych filmów, co do dyskutowania o nich zanim podniosą się z foteli, na gorąco, gdy w głowie wszystko jeszcze się kotłuje, jest świeże i intensywne.
- To jak odbieramy film, tylko w połowie zależy od filmu, tego jak został zrobiony. Druga połowa dzieje się w nas. Zależy od naszej wrażliwości, erudycji, uważności, doświadczeń, stanu w jakim się znajdujemy i szeregu innych czynników, które sprawiają, że każdy odbiera film inaczej. Dlatego nawet po tych samych filmach, dyskusje w różnych miejscach Polski różnią się od siebie – mówi Tomasz Raczek.
Zdarzają się reakcje niezwykłe. Tak było po seansie filmu “Debiutanci” – o starym geju, który po śmierci żony postanawia nie kryć się dłużej ze swym homoseksualizmem i resztę życia przeżyć tak, jak zawsze chciał, z otwartą przyłbicą.
- Temat bulwersujący, w telewizji byłaby po tym wściekła dyskusja – opowiada Raczek. – W Polsce jesteśmy przyzwyczajeni, że o homoseksualiźmie rozmawia się z pianą na pysku. Ale po tym seansie było zupełnie inaczej. A gdy dyskusja się skończyła, podszedł do mnie chłopak, by podziękować za film. Powiedział, że jest gejem. Ze teraz idzie do domu i że za chwilę powie mamie i tacie to, co od dawna chciał im powiedzieć. Przestraszyliśmy się takiej odpowiedzialności. On jednak był zdecydowany i poprosiłem tylko, by jeśli to zrobi, zadzwonił po wszystkim. Podczas kolacji dostałem esemesa: “Jest dobrze, siedzimy w kuchni i płaczemy”.
Absolutnie poruszająca była też reakcja pewnego mężczyzny, który przyszedł do Heliosa na “Kino konesera”, gdy wyświetlano “Miłość” Michaela Haneke – film o starości, chorobie i umieraniu. Sala była pełna. Po seansie zapadła absolutna cisza. Dyskusja była trudna, bo emoecje aż ściskały gardła. Ale powoli, powoli, ludzi zaczynali mówić. Tomasz Raczek chodził z mikrofonem między fotelami. Zdawało mu sie, że starszy pan w ostatnim rzędzie podniósł rękę, jakby chciał zabrać głos, ale gdy podszedł do niego, powiedział tylko: “Nie, nie, ja tu tylko z żoną jestem”.
- Pół godziny później poprosił o mikrofon i opowiedział tak rozdzierającą historię opieki nad chorą matką, że do dziś pamiętam jego słowa -dopowiada Tomasz Raczek. – Na tym właśnie polega moc sztuki filmowej i sens robienia “Kina konesera”.
Cykl “Kino konesera” wymyśliła kilka lat temu Monika Kowalska – szefowa Kina Helios – aby obok komercyjnych hitów ludzie mieli możliwość obejrzenia ambitniejszych, niszowych filmów. Często nawet dystrybutorzy nie wierzą w ich frekwencyjny sukces, dlatego dzieła takie jak chociażby wyświetlona w Legnicy “Droga na północ” wchodzą na rynek prawie bez reklamy z trudem przebijają się do świadomości widza.
- Nasz cykl to propozycja dla tych, którzy nie oczekują od kina tylko czystej rozrywki, ale chcieliby czegoś więcej – wyjaśnia Monika Kowalska. – Pokazujemy w nim filmy, które zostają w pamięci. O takich mówi się, że wychodzą z widzem z kina. Bez szans na komercyjny sukces, trafiały na ogół do kin studyjnych i dyskusyjnych klubów filmowych, gdzie nie ma projektorów cyfrowych i innych technologicznych nowinek. My uważamy, że zasługują, aby dać ludziom szansę obejrzenia ich w dobrych warunkach technicznych.
Zdaniem Tomasza Raczka, multipleksy wcale nie muszą być świątyniami popcornu. Podczas projekcji “Drogi na północ” pachniała dobra kawa i herbata, podawano ciasta na deserowych talerzykach. Według krytyka, cykl “Kino konesera” wypełnia w Polsce ważną misję – Helios daje przykład innym multiplesom; pokazuje, że skoro dysponuje się wieloma salami, to warto znaleźć w nich także miejsce dla ambitniejszych produkcji i przyzwyczajać widzów, że do istnieje coś poza ogłupiaczami.
Repertuar “Kina konesera” to też w dużej mierze zasługa Moniki Kowalskiej. Pani dyrektor dobiera filmy, którymi się sama zachwyca lub takie, których jeszcze nie zna, ale bardzo chciałaby obejrzeć. To często produkcje wybitnych reżyserów, dzieła nagradzane na miedzynarodowych festiwalach. Legnicki Helios wyświetla je regularnie co środę, a koneserom oferuje specjalną kartę uprawniającą do zniżek i atrakcyjne gadżety.
Najbliższe seanse “Kina konesera” w Legnicy:
13 listopada, godz. 19.45 – “Najlepsze najgorsze wakacje” (reż. Nat Faxon, Jim Rash) Pokazywana w konkursie głównym Festiwalu Filmowego w Sundance 2013 komedia nagrodzonych Oscarem scenarzystów ?Spadkobierców? oraz producentów ?Juno? i ?Małej Miss?. Wzruszająca jak ?Był sobie chłopiec? i zabawna jak kultowy serial ?Cudowne lata?.
Jak piszą krytycy filmowi ?będziecie płakać? (Mary Pols, ?Time?), ?bawić, jak na zjeżdżalni w parku wodnym? (Nicki Newton-Plater, ?Moviecritical.Net?) i ?pokochacie każdą minutę tego filmu? (Peter Travers, ?Rolling Stone?).
Nieśmiały nastolatek Duncan jedzie na pierwsze rodzinne wakacje z Trentem ? nowym partnerem swojej mamy. Zapowiada się najgorsze lato w jego życiu. Nie dość, że Duncan sam o sobie nie myśli zbyt dobrze, to jeszcze Trent wyraźnie daje mu do zrozumienia, że jest totalnym zerem. Z dna rozpaczy wyciąga go nowopoznany przyjaciel Owen, któremu czasem brak rozsądku, ale na pewno nie brak optymizmu. Owen uczyni Duncana ?króla aquaparku? i sprawi, że będą to jego najlepsze wakacje.
20 listopada – “Przeszłość” (reż. Asghar Farhadi)
27 listopada – W kręgu miłości (reż. Felix Van Groeningen)
Więcej informacji: Helios
FOT. PIOTR KANIKOWSKI