Legnicka policja prowadzi postępowania w sprawie incydentu, do którego doszło we wrześniu w jednym z marketów. Starsza pani została siłą wyprowadzona za drzwi przez kierowniczkę sklepu i ochroniarza. Od tego czasu bolą ją ręce. – Czekamy na opinię biegłego z zakresu medycyny w zakresie doznanego uszczerbku na zdrowiu – informuje podkomisarz Jagoda Ekiert, oficer prasowa Komendy Miejskiej Policji w Legnicy.
9 września 69-letnia pani Maria wyszła z domu na zakupy. Zdecydowała się wstąpić do znajdującego się w pobliżu marketu D., choć na ogół unika go, bo jest skonfliktowana z kierowniczką sklepu. W trakcie zakupów starsza pani zobaczyła ją na sali. Nie wytrzymała. Podeszła i zapytała, czy jest dumna, że rozbiła jej córce rodzinę. “Ciszej, ciszej, ciszej” – zareagowała kierowniczka. Wezwała ochroniarza. Kierowniczka chwyciła klientkę za jedną rękę, ochroniarz za drugą i wywlekli ją ze sklepu, nie pozwalając zapłacić za dwa artykuły z koszyka.
- Nigdy mnie nic takiego nie spotkało – oburza się 69-latka. – Dopiero jak przyszłam do domu, zorientowałam się, że na obu rękach mam siniaki w miejscach,w których mnie trzymali. W nocy doszedł do tego ból. Nie mogłam spać. Poszłam i zgłosiłam sprawę na policję.
Pani Maria jest drobna, bardzo szczupła. Twierdzi, że po zajściu w sklepie, czeka ją prawdopodobnie operacja na ściśniętą za mocno rękę. Na 22 grudnia ma umówiony rezonans magnetyczny. Cierpi. Po 4 miesiącach od zdarzenia wciąż czuje ból.
- Dźwignęli mnie do góry i szarpnęli. To musiało się stać wtedy – mówi o swych obrażeniach 69-latka.
- Wystosowałam pismo do centrali sieci D. – opowiada córka pani Marii. – Przysłali odpowiedź, że przeszkolą pracowników, jak postępować względem ludzi. Nikt mojej mamy nie przeprosił.
Poprosiliśmy rzeczniczkę sieci D. o informację na temat samego incydentu i reakcji na działania kierowniczki sklepu. W odpowiedzi dostaliśmy lakoniczny mejl: “Zgodnie z polityką komunikacyjną firmy nie udzielamy tego typu informacji. W przypadku zaistnienia jakichkolwiek zgłoszonych do nas incydentów kontaktujemy się wyłącznie z osobami bezpośrednio biorącymi udział w zdarzeniu”.
FOT. PIXABAY.COM