Do mojego artykułu „Stańczyszyn po apelacji. Połowiczne zwycięstwo” (z 3 czerwca 2013) wkradł się niezamierzony błąd. Janusz I. nigdy – ani na etapie postępowania przygotowawczego, ani w sądzie – nie twierdził, że wręczył Emilianowi Stańczyszynowi 200 tys. zł łapówki za zgodę na sprzedaż gminnej działki.
Taki zarzut nie pojawia się również w akcie oskarżenia przygotowanym przez wrocławską Prokuraturę Okręgową. Oskarżenie zarzuca Emilianowi Stańczyszynowi jedynie żądanie od Janusza I. korzyści majątkowej w tej kwocie. Przypominam przy okazji, że Emilian Stańczyszyn był już dwukrotnie uniewinniany przez legnicki sąd także od tego zarzutu. Intencją Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu jest, aby sąd raz jeszcze wnikliwiej ocenił dowody dotyczące tego wątku.
Piotr Kanikowski