S
ąd Apelacyjny we Wrocławiu podtrzymał wydany w maju 2013 roku w Legnicy wyrok uniewinniający byłego burmistrza Polkowic od korupcyjnych zarzutów, które 9 lat temu postawiła mu wrocławska prokuratura. Za wyjątkiem jednej sprawy, którą będzie musiał raz jeszcze zbadać Sąd Rejonowy w Lubinie. Ta wciąż nie do końca wyjaśniona sprawa dotyczy 200 tys. zł łapówki. Tyle, według polkowickiego przedsiębiorcy Janusza I., miał zażądać Emilian Stańczyszyn za zgodę na sprzedaż gminnej działki, gdy był burmistrzem miasteczka. Sąd Okręgowy w Legnicy nie dał wiary słowom Janusza I., bo w trakcie postępowania przygotowawczego przedsiębiorca zmieniał swoje zeznania i podawał różne okoliczności korupcyjnej propozycji. Zdaniem Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, wniosek, że Janusz I. kłamie w tej sprawie, jest przedwczesny i nieuzasadniony. Dlatego uchylono uniewinniający wyrok wobec Stańczyszyna w tym zakresie i przekazano sprawę do wnikliwego rozpatrzenia Sądowi Rejonowemu w Lubinie. Emilian Stańczyszyn po 9 latach procesów został prawomocnie uniewinnony z pozostałych 9 korupcyjnych zarzutów z aktu oskarżenia. Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu zarzucała mu, że w latach 1998-2004 jako burmistrz Polskowic dopuszczał się czynów o charakterze korupcyjnym. Miał m.in. żądać i przyjmować znaczne korzyści majątkowe od przedsiębiorców startujących w przetargach organizowanych przez miasto. W przekazywaniu pieniędzy pośredniczył współoskarżony Wacław K. – prezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Polkowicach. Wacław K. przyznawał, że brał różne sumy od biznesmenów, ale twierdzi, że robił to na polecenie Stańczyszyna i wszystko co do grosza trafiało do kieszeni burmistrza. Sądy zgodziły się, że jego zeznania to zwykłe pomówienia. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu skierował do ponownego rozpatrzenia sprawę uniewinnionego w pierwszej instancji przedsiębiorcy Waldemara F., który miał wręczać Wacławowi K. łapówki. Do jednego roku w zawieszeniu złagodził karę innemu biznesmenowi Markowi J., skazanemu za korupcję na 2 lata pozbawienia wolności .
Post scriptum:
Do mojego artykułu „Stańczyszyn po apelacji. Połowiczne zwycięstwo” wkradł się niezamierzony błąd. Janusz I. nigdy – ani na etapie postępowania przygotowawczego, ani w sądzie – nie twierdził, że wręczył Emilianowi Stańczyszynowi 200 tys. zł łapówki za zgodę na sprzedaż gminnej działki . Taki zarzut nie pojawia się również w akcie oskarżenia przygotowanym przez wrocławską Prokuraturę Okręgową. Oskarżenie zarzuca Emilianowi Stańczyszynowi jedynie żądanie od Janusza I. korzyści majątkowej w tej kwocie. Przypominam przy okazji, że Emilian Stańczyszyn był już dwukrotnie uniewinniany przez legnicki sąd także od tego zarzutu. Intencją Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu jest, aby sąd raz jeszcze wnikliwiej ocenił dowody dotyczące tego wątku.
Piotr Kanikowski
FOT. PIOTR KANIKOWSKI
Drukuj
Email
I bardzo dobrze! Facet zbudował całe miasto, podniósł jakość życia tak, ze z większych miast obok ludzie zjeżdżają się do polkowic aby sie osiedlic i pracować. Dalej: ten który go oskarżał, jak się okazało sam brał te łapówki dla siebie, poszedł na 5 lat, a uniewinniony E.Stanczyszyn został oczyszczony z zarzutów prokuratury i tamtego chama. Facet który Stanczyszynowi budował chatę, nie dostał części wynagrodzenia od Stańczyszyna ZGODNIE Z UMOWĄ, bo tamten budowlany nierób zakończył budowę ROK PÓŹNIEJ niż było ustalone, zatrudniał pijaków, stąd otrzymał karne odsetki jakie były w umowie. Tak więc dołączył do plecenia bzdur z tamtym innym głąbem. Na szczęście burmistrz jest cały, szkoda tylko że nie chce wrócić na stanowisko bo był świetny. Lepiej – dalej za nim większość miasta stoi murem.
..no to ładnie……………….
….. kto to jest Marek J.?
W tym kraju każdego można tak załatwić. Tylko ktoś rozwinie skrzydła, coś osiągnie, coś mu się układa, odnosi sukces i już zawistni pojawiają się.
Panie Emilu trzymam za Pana kciuki.
To jak ? Złodziej nie jest złodziejem.Coś mi tu śmierdzi taśmami Tuska. Zresztą to to samo…
Boże mój jedyny ->to naprawdę uczciwa istota.Jak ja mu nie wierzę.POPATRZCIE na jego mordunię ;widać jak kapie pot.