Iryna D. – była kierowniczka palmiarni w Legnicy, współoskarżona o znęcanie się nad zwierzętami – nie przyznała się do zarzutów. Aktu oskarżenia – jak mówi – nie rozumie, bo ani ptakom, ani małpkom, ani żółwiom czy jaszczurkom pod jej kierownictwem nie działa się żadna krzywda. Odpowiedzialność za dobrostan zwierząt w czasie remontu ceduje na pracowników Urzędu Miasta w Legnicy, gdzie zapadały wszystkie kluczowe decyzje.
Iryna D. jest jedną z czworga osób, które Prokuratura Rejonowa w Legnicy postawiła przed sądem za znęcanie się nad zwierzętami z legnickiej palmiarni. Chodzi głównie o okres od marca 2020 r do 27 maja 2022 r., gdy na czas remontu zabrano je z pawilonu i stłoczono w nieprzystosowanych do takiego celu pomieszczeniach gospodarczych w budynku administracyjnym. Jako znęcanie się prokurator rozumie ciasnotę, brak odpowiedniej temperatury i wilgotności powietrza, nierespektowanie wymagań dla poszczególnych gatunków, itd. Wszystko to powodowało cierpienia zwierząt, przyczyniło się do ich chorób i śmierci. W ciągu 21 miesięcy padło 30 sztuk. Iryna D. ma też zarzut dotyczący wcześniejszej sytuacji, gdy w jednym terrarium przechowywano dwa samce agam brodatych. Odgrodzono je prowizorycznym płotkiem z bambusa, który jedna z jaszczurek sforsowała i poraniła drugą tak dotkliwie, że trzeba było ją uśpić.
Iryna D. była kierowniczką palmiarni od 1 grudnia 2015 do 31 stycznia 2021, kiedy jej obowiązki przejęła inna oskarżona Magdalena N.
- Stwierdzam z całą odpowiedzialnością, że zarówno ja osobiście, jak i cały personel sprawujący opiekę nad zwierzętami w okresie, kiedy pełniłam rolę kierowniczki obiektu, nigdy nie dopuścił się czynności skutkujących pogorszeniem warunków bytowych zwierząt, w tym znęcania się nad zwierzętami – mówiła w sądzie Iryna D.
W swoich wyjaśnieniach wskazywała, że personel palmiarni pod względem kwalifikacji i doświadczenia spełniał warunki Urzędu Miasta w Legnicy. Iryna D. podkreśla, że ściśle współpracowała z Urzędem Miasta w Legnicy. To w ratuszu podejmowano kluczowe decyzje dotyczące sposobu zabezpieczenia zwierząt na czas remontu obiektu. Stamtąd w 2019 r. przyszło pismo wskazujące pomieszczenia biurowe w budynku administracyjnym jako miejsce czasowego przechowywania całej egzotycznej menażerii.
- Rozważano przeniesienie zwierząt do budynku po dawnej szkole spożywczej. Można tam było zaadaptować na ten cel salę gimnastyczną. Ale ostatecznie wybrano inne rozwiązanie -mówiła Iryna
D. Iryna D. twierdzi, że lekarz weterynarii nie sygnalizował nieprawidłowości, które groziłyby pogorszeniem stanu zdrowia albo śmiercią zwierząt,
W jej wyjaśnieniach pojawił się wątek podrzucania egzotycznych zwierząt przez mieszkańców. Tak do palmiarni trafiały osobniki chore lub mające jakieś wady rozwojowe. Podnoszony przez prokuraturę problem z wysoką śmiertelnością zwierząt Iryna D. bagatelizuje: - Przyczyna zgonu nigdy nie była niepokojąca. Śmierć wynikała albo z przyczyn naturalnych, albo ze względu na chorobę, na które zwierzę było leczone.
Iryna D. będzie kontynuować swoje wyjaśnienia na następnej rozprawie, za dwa miesiące. W listopadzie 2023 r. sąd wysłuchał wyjaśnień współoskarżonej ogrodnik miejskiej Henryki Z. Na swoją kolej w ławie oskarżonych czekają kierowniczka palmiarni Magdalena N. i lekarz weterynarii Witold Z.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI