Przed legnickim Sądem Okręgowym trwa proces właścicielki głogowskiego sklepu internetowego, który oszukał bez mała tysiąc klientów na kwotę 1,5 mln zł. Przesłuchanie wszystkich poszkodowanych przez Time2Buy jest nierealne, dlatego sąd wzywa tych zamieszkałych najbliżej Legnicy lub prosi o pomoc w odebraniu zeznań sądy w całej Polsce.
Sędzia Witold Wojtyło wykorzystuje nowoczesną technologię, by usprawnić proces. Na dziś zaplanował na przykład telekonferencję z Sądem Rejonowym w Łodzie, gdzie stawił się jeden ze świadków. W podobny sposób będą słuchani inni klienci Time2Buy.
W bardziej tradycyjny sposób – bez pośrednictwa internetowych łącz – odebrano zeznania od kobiety, która w 2010 roku przed Bożym Narodzeniem zamówiła w sklepie Time2Buy telewizor. Z góry wpłaciła całą należność (3780,90 zł) plus koszty transportu (110 zł). Łudziła się, że sprzęt dotrze do niej przed świętami. Nie dotarł. Potem miała nadzieję, że przynajmniej w Sylwestra będzie mogła skorzystać z nowego telewizora. Gdy wbrew deklaracjom z umowy towaru nie było także po Nowym Roku, zaczęła monitować sprawę, słała mejle, wydzwaniała do Głogowa.
- Na początku zbywano mnie. Potem, gdy zaczęłam się systematycznie dobijać, udało mi się z kimś porozmawiać. Usłyszałam, że w magazynie nie ma zamówionego przeze mnie modelu, więc poprosiłam o zwrot gotówki lub zamianę na podobny telewizor – relacjonowała w sądzie klientka Time2Buy. -Po długich targach, prośbach, groźbach, ze straszeniem prokuratorem włącznie, w końcu 7 marca 2011 roku dostałam ten telewizor. Ale przez ponad trzy miesiąca firma Time2Buy zwodziła mnie i obracała moimi pieniędzmi.
Przesłuchana dziś klientka i tak miała szczęście. Większość osób, które cztery lata temu zapłaciły za zamówiony w Time2Buy sprzęt AGD lub RTV, do dzisiaj nie zobaczyło ani towaru, ani swoich pieniędzy. Wśród oszukanych dominują osoby prywatne, ale na liście ofiar sklepu są również firmy, fundacje, a nawet seminarium duchowne ze Śląska i Kościół Zielonoświątkowy. Poza Polakami, na zakupy u Aleksandry O. dali się też namówić obcokrajowcy z egzotycznie – po japońsku, po arabsku – brzmiącymi nazwiskami. Klienci wpłacali różne kwoty: nieliczni po kilkadziesiąt złotych, wielu po kilka tysięcy.
Aleksandra O. odpowiada przed sądem za o to, że w okresie od 29 października 2010 roku do 14 listopada 2011 roku prowadząc sklep internetowy Time2Buy, działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadziła wiele osób do niekorzystnego rozporządzania mieniem.
Ponadto prokurator zarzuca głogowiance działanie na szkodę swej spółki, bo prawie 300 tys. zł przekazała na rachunek maklerski i, źle inwestując, przegrała na giełdzie. Aleksandra O. miała też sobie przywłaszczyć 840 tys. zł, które przelała z firmowego konta Time2Buy na prywatny rachunek. W końcu, zdaniem oskarżyciela publicznego, naruszyła ustawę o rachunkowości, nie sporządzając sprawozdań finansowych za lata 2010 i 2011.
Aleksandra O. nie przyznaje się do zarzucanych czynów. Zapewnia, że starała się prowadzić interes uczciwie. Kłopoty z realizacją zamówień oraz utrata płynności finansowej były, jak twierdzi, skutkiem szeregu fatalnych zdarzeń: złych warunków pogodowych, opieszałości dostawców towarów, wycofania części artykułów z produkcji, inwentaryzacji w magazynach, wypadku i hospitalizacji dyrektora ds. sprzedaży. Także niekorzystnych komentarze na temat Time2Buy na forach internetowych, przez które firma traciła klientów.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI
I co dale?
Jak słyszę niekorzystne warunki atmosferyczne, to nie wiem co się działo w lipcu?
Śnieg zasypał, ta pani kłamie, a my straciliśmy pieniądze!
Mam maila, w którym obiecano mi zwrot koty wraz z odsetkami?
Tylko kiedy???
Nasz wymiar sprawiedliwości jest super, dlatego pani O. może się śmiać ze wszystkich, których oszukała!