Sekretariat Górnictwa i Energetyki NSZZ Solidarność, reprezentujący m.in. Krajową Sekcję Górnictwa Rud Miedzi z KGHM, domaga się od premier Beaty Szydło pilnego spotkania. Związkowcy bez ogródek piszą o zawiedzionych nadziejach, pozorowanym dialogu w komisjach trójstronnych i tysiącach miejsc pracy w sektorze paliwowo-energetycznym zlikwidowanych w trakcie dwóch lat rządów Beaty Szydło.
Związkowcy z Solidarności mają pretensje m.in. o wdrażanie niekorzystnych dla przedsiębiorstw i pracowników planów restrukturyzacji opracowanych jeszcze za rządów Platformy Obywatelskiej. Nie podobają im się częste zmiany zarządów spółek z sektora paliwowo-energetycznego – nie widzą ich pozytywnych efektów. Zarzucają zarządom niski poziom merytoryczny. Niepokój budzą też liczne przypadki działań politycznych mających na celu – jak czytamy w liście do premier Szydło – “wykończenie działaczy związkowych NSZZ Solidarność”.
Innym problemem, który związkowcy chcą omówić na spotkaniu z Beatą Szydło, jest zablokowanie możliwości rzeczywistego reprezentowania pracowników w radach nadzorczych takich spółek jak KGHM. Wymogi dla kandydatów do rad, wyszczególnione w rozporządzeniu Ministra Energii – niezgodne z ustawą o prywatyzacji i komercjalizacji przedsiębiorstw – uniemożliwiają dalszą pracę w radzie nadzorczej Polskiej Miedzi m.in. wieloletniemu szefowi SKGRM Józefowi Czyczerskiemu, choć od lat cieszy się potężnym poparciem pracowników i jest jednym z najwytrwalszych rzeczników ich praw.
Pismo przemilcza sprawę horrendalnego podatku od wydobycia miedzi, który – zgodnie z przedwyborczymi obietnicami Beaty Szydło, Andrzeja Dudy czy Elżbiety Witek – po dojściu PiS-u do władzy miał być całkowicie zniesiony lub znacząco obniżony. Mimo płynących z Zagłębia Miedziowego monitów, nic nie wskazuje, by rząd zamierzał dochować tej deklaracji.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI