Zdaniem Józefa Czyczerskiego, przewodniczącego Krajowej Sekcji Górnictwa Rud Miedzi NSZZ Solidarność, zarząd KGHM źle zinterpretował zawarte w maju porozumienie w sprawie nagrody z zysku za 2013 rok. Ludziom należy się średnio jeszcze po 2,6 tys. zł.
Porozumienie miało na celu zniwelowanie niekorzystnych dla załogi skutków wprowadzenia przez rząd w 2012 roku podatku od wydobycia miedzi i srebra. Sumy, które KGHM musi płacić fiskusowi, o niemal dwa miliardy pomniejszają wynik spółki. A od wyniku zależy bezpośrednio wysokość nagrody rocznej wypłacanej załodze.
Od 2007 roku zarząd i związki uzgodniły zasadę, że im więcej firma zarabia, tym większe profity ma z tego załoga. Opracowano specjalny algorytm, za pomocą którego liczona jest wysokość rocznej nagrody. Przy zysku netto KGHM wynoszącym 1 mld zł, pracownicy dostawali 10 proc. rocznych zarobków. Jeśli zysk był wyższy, to za każde 100 mln ponad ten podstawowy milion doliczano dodatkowo po 0,5 proc. System świetnie się sprawdzał przez 6 lat. Nowy podatek narzucony Polskiej Miedzi zaburzył tę harmonię.
Ubiegłoroczny zysk KGHM wyniósł 3 mld złotych. Gdyby nie feralny podatek, byłby o ponad 1,8 mld zł wyższy, a wówczas zamiast 20 proc. rocznych zarobków jak psu buda załodze należało by się 24,5 proc, czyli trzy miesięczne pensje ekstra.
Już w październiku 2013 roku, gdy pojawiły się informacje o przewidywanym zysku, związkowcy sygnalizowali problem.
- Zapewniając nas wówczas, że podatek nie będzie miał wpływu na zysk, prezes Herbert Wirth mijał się z prawdą – twierdzi Józef Czyczerski.
Zarząd nie zgodził się na pomysł Solidarności, by do zysku dodawać wpłacony przez KGHM podatek i dopiero od tego liczyć wysokość nagrody dla załogi. Szukając innego wyjścia z sytuacji, Związek Zawodowy Pracowników Przemysłu Miedziowego zaproponował zmianę progów, by po przekroczeniu miliarda zysku nagroda rosła nie co 100 mln, a co 50 mln zł. Stanęło na 80-tysięcznych progach i takie rozwiązanie w maju 2014 r. wpisano wpisano do Zakładowego Układu Zbiorowego Pracy.
Krótko wydawało się, że problem został zażegnany. Gdy nadeszła pora wypłaty ostatniej transzy nagrody, okazało się, że zarząd wyliczył ją po staremu. Według niego, nowy zapis z ZUZP obowiązuje dopiero od dnia podpisania, czyli będzie miał skutki dopiero w 2015 roku.
Solidarność nie zgadza się z taką interpretacją. Jej zdaniem nowy zapis należało zastosować już przy naliczaniu nagrody z zysku za ubiegły rok.
- Załodze wypłacono po 20 procent rocznych zarobków jako nagrodę z zysku, a ludzie powinni dostać po 22,5 proc. – mówi Józef Czyczerski. – Według naszych wyliczeń pracownicy KGHM stracili na tym średnio po 2,6 tys. zł.
Solidarność domaga się zorganizowania spotkania wszystkich stron Zakładowego Układu Zbiorowego Pracy, by wspólnie dokonać właściwej interpretacji porozumienia.
W wypowiedzi dla lubińskiej telewizji rzecznik prasowy KGHM Dariusz Wyborski wyjaśnia, że wypłacono wszystko jak trzeba. Zwraca uwagę, że poza Solidarnością żadna ze stron układu nie zgłasza w tej sprawie pretensji.
- Przede wszystkim trzeba się spotkać – mówi Leszek Hajdacki, wiceprzewodniczący ZZPPM. – Sami dzisiaj nie podejmujemy się zinterpretowania spornego zapisu, bo byliśmy przekonani, że będzie on dotyczył dopiero zysku z 2014 roku. Ale ważne są intencje stron. Chcemy posłuchać argumentów Solidarności. I wesprzemy każde działanie dotyczące podniesienia wynagrodzeń, które będzie korzystne dla załogi.
FOt. PIOTR KANIKOWSKI