Grzegorz Schetyna, jedynka Platformy Obywatelskiej w Kielcach, zabiegał, by zarząd krajowy zmienił mu okręg na Legnicę, gdzie ma swoje zaplecze i budowaną latami pozycję. Nic nie wskórał. Ostatnią szansę będzie miał w środę, gdy zbiera się Rada Krajowa PO, aby ostatecznie zatwierdzić listy do Sejmu. Na Schetynę polityczna konkurencja z Kielc szykuje m.in. Scyzoryka, czyli podstarzałego rapera Liroya, który idzie do Sejmu z listy Kukiza. W Legnicy ścierałby się o mandaty z dobrze znanymi rywalami w rodzaju Adama Lipińskiego (PiS) czy Ryszarda Zbrzyznego (SLD).
Świętokrzyskie to dla Platformy Obywatelskiej trudny okręg. W poprzednich wyborach parlamentarnych poparcie dla PO wyniosło tam zaledwie 31,25 proc, podczas gdy na PiS głosowało aż 37,5 proc. wyborców. Dla porównania w tym samym czasie w okręgu legnicko-jeleniogórskim PO miało 41,67 proc., a PiS 33,33 proc. głosów.
Moje trzy grosze. Proponując przesunięcie Schetyny z legnickiej listy na kielecką Ewa Kopacz upiekła kilka pieczeni na jednym ogniu. Utrudniła Schetynie osiągnięcie dobrego wyniku wyborczego, odsunęła go od wypróbowanego po wielokroć zaplecza politycznego w rodzaju posła Roberta Kropiwnickiego czy Jarosława Rabczenki, zmusiła do budowania swej pozycji od podstaw w nowym, nieprzyjaznym PO regionie. Iście pokerowe zagranie. Z hazardem nie ma jednak żartów: albo Schetyna polegnie w Kielcach, albo wróci do walki o władzę w PO silniejszy o jeden region. Piotr Kanikowski