- Zgłasza się tak dużo klientów, że czasami brakuje nam wolnych stolików. Przez dwa dni zarobiliśmy tyle co przez cały miesiąc w lockdawnie – mówi Magdalena Słota, właścicielka legnickiej restauracji Planta. Decyzji sanepidu, nakazującej natychmiastowe zamknięcie lokalu, nie wykona. Powołuje się na wyroki sądów, potwierdzające, że rząd bezprawnie ogranicza działalność gospodarczą. Podobny opór stawia Ministerstwo Śledzia i Wódki, które jako pierwsze w Legnicy przystąpiło do buntu restauratorów. 

Jak wyglądają działania legnickiego sanepidu względem restauratorów, którzy złamali lockdown?

- Idziemy na kontrolę, stwierdzamy zakres naruszeń i podejmujemy decyzję – odpowiada Jacek Watral, dyrektor Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Legnicy.

Jeśli właściciel restauracji się nie podporządkuje, wejście do lokalu zostanie oplombowane. Za zerwanie plomb grozi surowa kara administracyjna. Sanepid w Legnicy działa zdecydowanie, choć Jacek Watral dobrze wie, że legalność przepisów epidemiologicznych, na podstawie których próbuje dyscyplinować restauratorów, jest kwestionowana przez konstytucjonalistów i skutecznie podważana w sądach. Sam używa tego argumentu w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym we Wrocławiu, gdzie wykazuje, że został bezprawnie ukarany karą w wysokości 10 tys. zł za przebywanie w parku Miejskim w Legnicy w okresie, kiedy rząd tego zakazał.

Niech nas zlicytują

2 lutego sanepid na piśmie nakazał Ministerstwu Śledzia i Wódki “zaprzestania działalności polegającej na przygotowywaniu i podawaniu posiłków i napojów gościom siedzącym przy stołach lub gościom dokonującym wyboru potraw z wystawionego menu, spożywanych na miejscu w zakładzie”. Dyrektor Jacek Watral przywołuje w nim przepisy łamiącego Konstytucję Rozporządzenia Rady Ministrów z 21 grudnia 2020 r. w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii. Na tej podstawie stwierdza, że “naruszenie wymagań higienicznych i zdrowotnych spowodowało bezpośrednie zagrożenie zdrowia i życia ludzi wskutek narażenia na rozprzestrzenianie się wirusa SARS CoV-2 (COVID-19)”.

- Czym nas straszą? 50 tysięcy złotych po raz pierwszy, 50 tysięcy złotych po raz drugi, 50 tysięcy złotych po raz trzeci i czwarty a poza tym jeszcze 30 tys. zł kary administracyjnej. Czyli ćwierć miliona na początek – wylicza Piotr Borodacz-Białoskórski, współwłaściciel Ministerstwa Śledzia i Wódki w Legnicy. – Lokal wciąż jest otwarty, zapraszamy gości. Ja się nie poddam. Niech nas zamkną i zlicytują. Niech nas zniszczą. Wtedy zostanie mi już tylko pojechać do Warszawy i dokonać samospalenia przed siedzibą PiS-u, jeśli taki jest ich cel. Najgorsze jest to, że prawo stoi po naszej stronie, ale to oni mają organy, które na rozkaz z góry są gotowe zniszczyć każdego, kto się nie podporządkuje.

Dzisiaj pracownicy legnickiej PSSE skontrolowali, czy właściciele Ministerstwa Śledzia i Wódki zastosowali się do decyzji. W Plancie też już mają protokół i decyzję nakazującą zamknięcie lokalu. Lada dzień spodziewają się rekontroli.

- Decyzja nie może zostać zaakceptowana, bo dyrektor sanepidu powołuje się na rozporządzenie niezgodne z prawem – mówi Magdalena Słota. W działaniach Jacka Watrala wobec restauratorów widzi nadgorliwość. Lokal nie przestaje kusić klientów atrakcyjnym menu: „zupa krem z marchwi z dodatkiem kolendry i chilli, naleśniki meksykańskie z mięsem mielonym, beszamelem, kukurydzą, meksykańskimi warzywami, naleśniki Vege z meksykańskimi warzywami, serem, beszamelem…”

Prokuratura abalizuje 

Jak informuje mł. asp. Anna Grześków z zespołu prasowego Komendy Miejskiej Policji w Legnicy, funkcjonariusze nie prowadzą żadnego postępowania w sprawie otwieranych pomimo lockdawnu restauracji. Materiały, które ewentualnie mogłyby być podstawą do ścigania, zostały przekazane prokuraturze.

- Aktualnie je analizujemy – mówi prokurator Lidia Tkaczyszyn, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy.

- Nasi funkcjonariusze jedynie asystują pracownikom sanepidu podczas kontroli – podkreśla mł. asp. Anna Grześków. – Oczywiście, jeśli podczas takiej wizyty zauważą, że ktoś z gości nie stosuje się do obostrzeń, mogą wylegitymować klienta lub nałożyć mandat karny.

Legniccy restauratorzy czują wsparcie mieszkańców i mediów. Gdyby do buntu dołączyli solidarnie wszyscy prowadzący działalność gastronomiczną w mieście, rządowi trudniej byłoby ich złamać. Dlatego Piotr Borodacz-Białoskórski apeluje na Facebooku: “Kochani otwierajcie swoje lokale, nie jesteście sami – legniczanie na Was czekają. Każda restauracja w Legnicy jest potrzebna, nasi goście maja szerokie wymagania od ciastek, ciasteczek, przez makarony, po alkohol. Sami nie sprostamy tym wymaganiom. Kochani OTWIERAJMY SIĘ!!!”

Testerzy smaku Gliwickiej

Na razie nikt nie ma tyle odwagi, co właściciele Ministerstwa i Planty. Ciekawą grę z systemem podjęła jednak restauracja Stacja Gliwicka. Oficjalnie pozostaje zamknięta, jednak zatrudnia klientów w roli… testerów smaku. Podpisuje z nimi umowę o dzieło, płaci symboliczną złotówkę i pozwala odpłatnie sprawdzić smak potraw z karty dań.

FOT. FAVEBOOK.PL/ MINISTERSTWO ŚLEDZIA I WÓDKI