Ponad 30 osób przysłuchiwało się wczoraj dyskusji w legnickiej Kawiarence Obywatelskiej. O kryzysie humanitarnym na granicy rozmawiali wolontariuszka Grupy Granica Gosia Kulczycka i aktorka Aleksandra Listwan. Poseł Franek Sterczewski musiał być w Sejmie, ale połączył się z Legnicą przez inernet.
Gosia Kulczycka działa w jednej z baz w okolicach Hajnówki, skąd prowadzona jest pomoc dla ludzi wychodzących z zamkniętej zony.
- Pojawiają się osoby z mocno narodowym rysem, którym nie podoba się to, co robimy, więc dla bezpieczeństwa nie o wszystkim mogę mówić – zastrzegła na wstępie.
Jest bezpośrednim świadkiem kryzysu humanitarnego na granicy. Opowiadała o swych doświadczeniach.
- Ja już nie potrafię po przebudzeniu myśleć o pogodzie bez kontekstu – mówiła. – To, że spadł śnieg i chwycił mróz oznacza, że więcej ludzi umrze. Idąc nocą przez las człowiek boi się, że nadepnie na ciało. Nikt nie wie, ile osób w puszczy czeka na pomoc. Jesteśmy przekonani, że są ich setki lub tysiące. Tam, gdzie nie mamy dostępu, dochodzi do pobić, do przemocy.
Jak worki na śmieci
Do Grupy Granica docierają opowieści o znalezionych w zamkniętej strefie zwłokach, które Polacy przerzucają przez druty na Białoruś, żeby nie psuły im statystyk. Tak postąpiono też z cukrzykiem w śpiączce insulinowej. Przerzucono go przez druty na oczach dziecka. Aleksandra Listwan jest w stałym kontakcie ze znajomym, który wyjechał nieść pomoc ofiarom kryzysu humanitarnego. Zna tę historię z pierwszej ręki.
- W lesie leżą zwłoki – mówiła.
- Ciała są traktowane jak worki na śmieci – potwierdzała Gosia Kulczycka.
Według Gosi Kulczyckiej teraz, kiedy wprowadzono ekstraordynaryjną ustawę w miejsce ustawy o stanie wyjątkowym, sytuacja uchodźców jest jeszcze trudniejsza, nie tylko ze względu na pogodę. Nie ma obowiązku wszczynania procedur legalizacyjnych wobec osób, które przekroczyły granicę i proszą o azyl w Polsce.
- Nawet osoby, które przez stan zdrowia trafiły do szpitali, są po kilku dniach wypisywane – opowiadała wolontariuszka Grupy Granica. – Niszczy się im dokumenty, aby utrudnić złożenie wniosku, i wywozi na białoruską stronę, gdzie są bici, szczuci psami. Polscy funcjonarusze okłamują ich, podają fałszywe informacje. Rozdzielane są rodziny. Dochodzi do takich sytuacji, że osoby w ciężkim stanie zdrowia boją się wezwać karetkę pogotowia, żeby nie narażać się na trwałą rozłąkę z rodziną.
Zielone domy
Uczestnikom spotkania w Kawiarence Obywatelskiej Gosia Kulczycka mówiła też o agresywnych atakach na osoby, które starają się ratować życie ludzi nadchodzących od białoruskiej granicy. Za wolontariuszami jeżdżą jacyś obcy. Nie wiadomo kto. Nie wiadomo po co.
Medykom na Granicy za ratowanie ludzi ktoś powybijał szyby w samochodach, przebił opony, zniszczył karoserię. Wojsko epatuje bronią. Mieszkańcy są co rusz poddawani kontrolom na drogach. Funkcjonariusze uzbrojeni jak podczas wojny otwierają bagażniki przeszukują pojazdy, sprawdzają dokumenty.
- Jestem zakochana w lokalsach – mówiła o mieszkańcach Podlasia, którzy pomimo zastraszania, robią co się da. Przyjmują tułaczy do domów, zakładają zbiórki, roznoszą pakiety. Narażają się na nieprzyjemności, ale nie rezygnują. Na Podlasiu wręcz narasta niezgoda, żeby ukrywać się z pomocą.
- Te zielone domy (zapalona nocą zielona latarenka przed domem to znak, że uchodźcy mogą przyjść i dostaną pomoc – dop. mój), to jest coś wspaniałego – uważa Gosia Kulczycka.
Otworzyć granicę?
Wśród uczestników spotkania był mężczyzna, któremu ta pomoc nie bardzo się podobała, był za to pełen współczucia dla polskich żołnierzy, marznących na służbie po 12 godzin. Prowokacyjnie pytał, czy Gosia Kulczycka i Aleksandra Listwan są za otwarciem granicy i wpuszczeniem wszystkich jak leci do Polski.
-Ja jestem za tym, żeby pozwolić ludziom ratować innych ludzi – odpowiedziała mu Gosia Kulczycka.
- Nikt nie jest za tym, żeby w sposób nieregulowany otworzyć granicę – tłumaczyła Aleksandra Listwan. – Są jednak procedury, które chronią osoby przekraczające granicę, niezależnie od tego, czy zrobiły to legalnie, czy nie. Polskie państwo ich nie stosuje, za to cały wysiłek wkłada w wyłapywanie ludzi po lasach i wyrzucanie ich za druty. W takich okolicznościach wczoraj zaginęła 4-letnia Eileen. Dziewczynka mająca tyle lat, co moja córka, błąka się po lesie. Nawet jeśli ma przy sobie wodę, to ona już zamarzła w butelce. Należy tym ludziom dać suche ubranie, umożliwić wypełnienie dokumentów, zapewnić picie, coś ciepłeo do zjedzenia i dach nad głową. To wystarczy. Kryzys obnażył jednak niegotowość naszych struktur do takich działań. Po lasach błąka się nie więcej ludzi, niż mogłoby wejść na Stadion Narodowy, więc pomoc nie przerasta możliwości państwa.
To nie jest wojna
Aleksandra Listwan zwracała też uwagę na wojenną retrykę narzuconą przez rządową propagandę (“wojna hybrydowa”, “szturm”, “atak”, “front” itd). Sytuacja na granicy nie upoważnia do używania tego rodzaju słów. Używa ich się wyłącznie, aby budować atmosferę zagrożenia.
- Strach przekłada się na słupki sondażowe z poparciem dla partii – potwierdziła Katarzyna Odrowska, pełnomocniczka ds społecznych w Teatrze Modrzejewskiej w Legnicy, gospodyni cyklu Kawiarenka Obywatelska.
Uwaga, możesz pomóc uratować czyjeś życie na granicy! Trwa akcja Granica/ Legnica – zbiórka darów dla uchodźców, prowadzona przez Teatr Modrzejewskiej, legnicki KOD, portal Lca.pl i 24Legnica.pl. Kontakty oraz szczegółowy wykaz tego, co jest potrzebne, znajdziecie Państwo POD TYM LINKIEM. W środę razem z Gosią Kulczycką zawieziemy Państwa dary na Podlasie.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI
tak myslalem.Obsikał rozek a jutro przyjdzie powachac co zostało.
bez krempacji i odwaznie panie suweren wal pan smialo.Bendziesz pan zadowolony.
aa suwerenku masz okazje pokazac ze gdzie jest to go…no, to wymaze.
Przylazł lustrator i “obsrał” temat!
Brawo!
Szczególne uznanie dla Redakcji za tolerowanie tego idioty, chyba że idiota pracuje dla redakcji…..
a teraz pytanie dla prawdziwych polakow. DLACZEGO koperty nie moga byc zaklejone.Podobne stosuje sie w wiezieniach dla wiezniow o obostrzonym rygorze.
a tutaj akcja pod tego pana wzorowana na podobnej w PRLu ale z zyczeniami dla tow.Bieruta>>>W okienkach każdego urzędu pocztowego i filii na terenie całego kraju można składać kartki lub własnoręcznie stworzone prace dowolnych formatów, z wyrazami symbolicznego wsparcia, wdzięczności i podziękowania służbom mundurowym za ich pełną poświęcenia pracę na granicy polsko-białoruskiej” – pisze Poczta Polska i szczegółowo wyjaśnia “zasady akcji”:
- na kartki nie naklejamy znaczka;
- zamiast adresu należy wpisać hasło: „Obrońcom Granicy”;
- można dodatkowo wskazać konkretne osoby lub nazwę jednostki, w których służą ci, do których kierujemy słowa wsparcia;
- nie przekazujmy przesyłek zaadresowanych ani w zamkniętych kopertach, gdyż takie nie będą przez Spółkę doręczane w ramach akcji;
- kartki lub laurki należy podać w okienku pocztowym w jednej z 4700 placówek pocztowych (urzędów lub filii, ale nie w agencji pocztowej) lub wrzucić do specjalnego pojemnika.
czuj duch i pierwszy sekretarz.
ale polski.
staly element spotkan i dyskusji to polski idiota zadajacy ciagle to samo idiotyczne pytanie z przekonaniem ze jest tak podchytliwe ze wszyscy spadna z krzeseł.No cóz ,,,idiota..