Rada Miejska Legnicy nie skorzystała z okazji, by definitywnie zapobiec niechcianej inwestycji na obrzeżach miasta. Groźba uruchomienia zakładu przerabiającego opony metodą pirolizy kilka miesięcy temu zmobilizowała setki ludzi do protestów. Pod wpływem tej presji inwestor zadeklarował, że się wycofuje. Ale w swym ręku wciąż ma dokumenty, które pozwalają mu kontynuować przygotowania do budowy.
Na dzisiejszą sesję Rady Miejskiej Legnicy trafił projekt uchwały w sprawie przystąpienia do opracowania miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla obszaru w obrębie Pątnowa Legnickiego. Przygotowało go i złożyło 579 obywateli,przeciwników budowy tzw. spalarni opon tuż przy granicy miasta z gminą Kunice. Zależało im, aby do planu wpisano jednoznaczny zakaz prowadzenia tutaj tego rodzaju działalności.
Projekt uchwały został negatywnie zaopiniowany przez prezydenta Legnicy. Tadeusz Krzakowski obawia się, że zmiany naraziłyby miasto na ryzyko wypłaty odszkodowań podmiotom, które prowadzą w tym obszarze działalność gospodarczą. Przeciwko obywatelskiej inicjatywie zagłosowali radni z klubu prezydenta (Ignacy Bochenek, Wojciech Cichoń, Ewa Czeszejko-Sochacka, Elżbieta Dybek, Marek Filipek, Ryszard Kepa, Grażyna Pichla, Bogumiła Słomczyńska, Piotr Żabicki) wsparci przez dwoje radnych Koalicji Obywatelskiej (Krystyna Barcik, Jan Szynalski). To wystarczyło, by projekt uchwały upadł.
Oznacza to, że mieszkańcy pozostaną zdani na dobrą wolę inwestora. Mogą polegać tylko na słowie Jerzego Skrzypczaka, prezesa spółki 3MD Recycling, że nie zamierza stawiać zakładu wbrew ludziom. Z formalnego punktu widzenia droga do budowy zakładu przetwarzającego opony na gaz, sadzę i olej pirolityczny wciąż jest otwarta. Inwestor ma pozytywną opinię Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska we Wrocławiu. W każdej chwili może wystąpić do prezydenta Legnicy o decyzję o warunkach zabudowy. I prawdopodobnie otrzyma ją, bo spełnia formalności.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI