Zgodnie z rządowym rozporządzeniem, Rada Miejska w Legnicy była zobowiązana, by do końca czerwca obniżyć wynagrodzenie Tadeusza Krzakowskiego. Zamiast 12.360 zł prezydent miał zarabiać 10.940 tys. zł brutto, czyli niespełna 8 tys. zł na rękę. Radni uznali, że to za mało za zarządzanie 100-tysięcznym miastem. Obniżka nie przeszła.
W ramach retorsji po aferze z nagrodami dla ministrów, rząd Prawa i Sprawiedliwości przymusza samorządy do obniżania wynagrodzeń prezydentom, burmistrzom, wójtom, starostom oraz ich zastępcom. Od 1 lipca mają zarabiać mniej. W przypadku prezydentów miast na prawach powiatu (takich jak Legnica) wynagrodzenie zasadnicze mogło dotąd wynosić od 4,8 do 6,2 tys zł, a maksymalny dodatek funkcyjny 2,1 tys. zł. Zgodnie z nowym rozporządzeniem rady ministrów dodatek ma być wypłacany bez zmian, ale stawki wynagrodzenia zasadniczego zmniejszono o 20 proc do 3,8-5 tys. zł.
Na tej podstawie przewodniczący Rady Miejskiej Legnicy Wacław Szetelnicki przygotował projekt uchwały w sprawie ustalenia wynagrodzenia prezydenta. Zaproponował w niej dla Tadeusza Krzakowskiego maksymalne wynagrodzenie zasadnicze (5 tys. zł) i o 100 złoty wyższy niż dotąd dodatek funkcyjny. Po doliczeniu dodatku stażowego i dodatku specjalnego prezydent Legnicy zarabiałby niespełna 8 tys. zł na rękę. Nawet niechętni Tadeuszowi Krzakowskiemu radni przyznawali podczas sesji, że to niewiele jak na ciężką pracę wymagającą całodobowej dyspozycyjności, odpowiedzialność za 500-milionowy budżet i 100-tysięczne miasto.
Uchwała nie przeszła. Za była tylko siódemka radnych PiS-u (Baczyński, Bytnar, Płucieniczak, Rogalski, Szetelnicki, Ślufcik, Wierzbicki). Przeciwko padło 8 głosów (Cichoń, Czeszejko-Sochacka, Kepa, Kiełb, Ksiądzyna, Pichla, Słomczyńska, Szynalski). 4 radnych wstrzymało się od głosu (Bochenek, Jankowski, Rozbaczyło, Rabczenko).
Decyzja radnych sprawia, że wysokość wynagrodzenia Tadeusza Krzakowskiego od 1 lipca będzie sprzeczna z rozporządzeniem rady ministrów. Sprawą będzie się musiał zająć wojewoda dolnośląski.