AGEM new
Loading...
Jesteś tutaj:  Home  >  wiadomości  >  Current Article

Rabczenko z Kołodziejem o rzezi niewiniątek w Arlegu

Przez   /   03/07/2014  /   No Comments

Czy marszałkowska kontrola w Arlegu to fikcja? Nie, choć zarząd spółki twierdzi, że poza radą nadzorczą nikt nie badał prawidłowości przetargów. W ich wyniku kilkaset tysięcy złotych trafiło do kręgu osób towarzysko lub zawodowo powiązanych z posłem Robertem Kropiwnickim i agencją.  

Teza, którą postawiła Gazeta Wyborcza rozpętując przed trzema tygodniami awanturę wokół Agencji Rozwoju Regionalnego Arleg, jest taka, że w Legnicy powstał układ wyspecjalizowany w przejmowaniu publicznych pieniądzy. Natomiast z tego, co mówią prezes Jarosław Rabczenko i członek zarządu Mariusz Kołodziej, wynika, że artykuły rozpętały rzeź niewiniątek. Obaj nie mają sobie nic do zarzucenia. Na potwierdzenie swej niewinności przywołują ustalenia dwóch kontroli, które przeprowadziła w tym roku rada nadzorcza.

Pierwsza została przeprowadzona pod koniec marca. Dotyczyła wszystkich projektów z lat 2007-2014 współfinansowanych ze funduszy unijnych. Nie dopatrzono się żadnych uchybień. Drugą kontrolę – już po publikacjach w Gazecie Wyborczej – rada zrealizowała 9 czerwca na prośbę marszałka Dolnego Śląska. Skupiono się wówczas na trzech konkretnych projektach, które dziennikarz Wyborczej Jacek Harłukowicz podawał jako przykłady rzekomych nadużyć.  Także tym razem nie zgłoszono żadnych zastrzeżeń natury prawnej, proceduralnej czy merytorycznej. Zwrócono tylko uwagę na “niefortunność zawarcia umowy z osobą pozostającą w stosunku pracy w jednym z postepowań” i zalecono, by w przyszłości bezwzględnie unikać takich sytuacji, bo mogą budzić “kontrowersje opinii publicznej”.

Chodziło konkretnie o zawartą pod koniec 2012 roku umowę z Wydawnictwem LCA – jednoosobową spółką należącą do pracownicy Arlegu. Za 64 tys. zł Arleg zlecił jej obsługę medialną projektu pod nazwą “Dolnośląski Ośrodek Transferu Wiedzy i Technologii”, czyli opublikowanie na stronie internetowej baneru i 20 artykułów promocyjnych. Mariusz Kołodziej tłumaczy, że spółka Wydawnictwo LCA jako jedyna odpowiedziała na ogłoszenie o przetargu a nie było prawnej możliwości, aby wykluczyć ją w postępowaniu.

Z towarzyskich powiązań miałaby też korzystać Telewizja Dami. Według Rabczenki, to nieprawda. Według niego, Dami dostała z Arlegu zlecenia na podobną kwotę co Agora, która stroi się dziś w piórka niezależnego demaskatora układu.

- Nieprawdą jest, że dwaj członkowie rady nadzorczej zostali odwołani przez marszałka za niedostateczną kontrolę nad spółką – twierdzi ponadto Jarosław Rabczenko. – Radzie skończyła się trzyletnia kadencja. Pan Mieczysław Kraśniański nie mógł zasiadać w nowej, bo już 13 marca złożył rezygnację. W zasadzie nie powołano więc tylko Grzegorza Kubackiego.

Tezie o zaniedbaniu kontroli przeczy też fakt, że w głosowaniu indywidualnym akcjonariusze Arlegu udzieli absolutorium wszystkim członkom rady nadzorczej.

Z badaniem prawidłowości przetargów w Arlegu sprawa jest, mimo wszystko, niezamknięta. Z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego otrzymaliśmy dziś informację, że raport z ostatniej kontroli jest obecnie analizowany w wydziale nadzoru i zestawiany z niezależnymi ustaleniami. Na przyszły tydzień zaplanowano posiedzenie rady nadzorczej w nowym składzie, która zapozna się z tym materiałem. Jarosław Perduta, rzecznik UMWD, nie wyklucza, że rada będzie chciała jeszcze raz skontrolować gospodarowanie funduszami unijnymi  przez zarząd Arlegu.

Sugestia Jarosława Rabczenki, że UMWD nie prowadzi żadnej dodatkowej kontroli, bo nikt od marszałka nie pojawił się w agencji, jest błędna.

- Kontrola opiera się na dokumentach, które mamy w swoim posiadaniu w związku z faktem, że Arleg jest dysponentem sporych środków z Unii Europejskiej powierzonych pod naszą pieczę – wyjaśnia Jarosław Perduta.   Rabczenko przyznaje, że urząd marszałkowski występował  do agencji o udostępnienie tych materiałów.

- Chcemy wierzyć, że w Arlegu nie doszło do poważne złamania prawa  i zakładamy, że kontrola to potwierdzi.  Pan marszałek sygnalizuje jednak brak zgody na obowiązujące w agencji standardy w zakresie przejrzystości, bezstronności czy dostępności postępowań, czyli tego, co zarząd Arlegu określa jako “niefortunność” – mówi Jarosław Perduta.

Rabczenko broni się przed zgadywaniem, kto na niego nastaje: dziennikarz Wyborczej, Tadeusz Krzakowski ze swymi sztabowcami czy może ktoś z władz Platformy Obywatelskiej.  Pytany, czy jego zdaniem istnieje związek pomiędzy zamieszaniem wokół Arlegu a toczoną od kilku miesięcy walką między schetynowcami i protasiewiczami, odpowiada odstrożnie: – Chcę wierzyć, że nie ma takiego związku, a wszystkie działania zostały podjęte tylko dla dobra spółki.

Prezes Arlegu przygotowuje przeciwko dziennikarzom prywatne pozwy o zniesławienie. Bedzie bronił swojego dobrego imienia w sądach.

FOT. PIOTR KANIKOWSKI

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

    Drukuj       Email
  • Publikowany: 3788 dni temu dnia 03/07/2014
  • Przez:
  • Ostatnio modyfikowany: Lipiec 3, 2014 @ 5:27 pm
  • W dziale: wiadomości

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.


* Wymagany

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>

You might also like...

pexels-nathanjhilton-28302225

Krwawa Julia po apelacji. Spędzi w więzieniu 25 lat

Read More →