Zdaniem Najwyższej Izby Kontroli, władze Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej im Witelona w Legnicy wydały niezgodnie z prawem bez mała 846,4 tys. zł. Chodzi o umowy na organizację Juwenaliów w latach 2010-2011 oraz udzielane z wolnej ręki zamówienia na usługi prawnicze. Po doniesieniu NIK-u, obie sprawy bada rzecznik dyscypliny finansów publicznych.
Oba postępowania toczące się przed rzecznikami dyscypliny finansów publicznych to efekt zakończonej w ubiegłym roku kontroli NIK-u, która wykazała szereg nieprawidłowości w funkcjonowaniu PWSZ. Legnicka uczelnia nie zgodziła się z ustaleniami kontrolerów i wniosła zastrzeżenia do raportu. Mimo tego Violetta Matuszewska-Potempska, rzeczniczka prasowa wrocławskiej delegatury NIK, podkreśla, że wystąpienie pokontrolne jest ostateczne i prawomocne, a na tym etapie władzom placówki pozostaje jedno: zrealizować wnioski inspektorów.
Wśród nieprawidłowości raport wymienia m.in. sposób, w jaki PWSZ zatrudniła zastępcę kanclerza, przyznawanie premii i nagród w latach 2010-12, konieczność wypłaty odszkodowań zwolnionym niezgodnie z prawem pracownikom, wydatki na wynajmowanie mieszkania dla rektora, wykorzystywanie służbowego Audi A6 do celów prywatnych czy realizację budowy kompleksu Sportowo-Rekreacyjnego. Lista jest długa. Ale do Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych przy Ministze Finansów dolnośląska delegatura NIK-u skierowała tylko dwa zawiadomienia, w sprawach – jak się wydaje – wcale nie najgrubszych.
Pierwsze dotyczy Juwenaliów z lat 2010 i 2011. Za 370,8 tys. zł uczelnia zleciła ich organizację Stowarzyszeniu Wspierania Inicjatyw Porozumienia Studentów Uczelni Legnickich PSUL. Zrobiła to z wolnej ręki, bez próby szukania tańszej oferty, co zdaniem NIK-u stanowi złamanie prawa. W zastrzeżeniach do raportu uczelnia tłumaczy, że usługa dotyczyła działalności artystycznej, a w takich przypadkach ustawa o zamówieniach publicznych zezwala na zastosowanie innego trybu niż przetarg. Poza tym inny wykonawca usługi nie wchodził w grę, bo PSUL posiadał wyłączność na organizację koncertów tych kilku bardzo konkretnych gwiazd, na których zależało studentom i przedstawicielom PWSZ. Przypomnijmy, że chodzi o takie tuzy estrady jak Marcin Siegieńczuk oraz zespoły Akcent, Boys, Hope, Flowers, Radiations.
NIK zwraca uwagę na fakt, że w owym czasie prezes PSUL był jednocześnie pracownikiem PWSZ i podlegał bezpośrednio kierownikowi działu administracyjno-technicznego uczelni. Zamówienie negocjował zatem z własnym szefem, któremu PWSZ zleciła rozmowy w sprawie Juwenaliów. Omawiając te zależności w swym raporcie, inspektorzy NIK podkreślają, że nie stanowiły one złamania prawa, choć ich zdaniem mogą budzić wątpliwości, czy postępowanie było rzeczywiście tak bezstronne i obiektywne jak powinno.
Rzecznik Dyscypliny Finansów Publicznych umorzył postępowanie w sprawie nieprawidłowości przy organizacji Juwenaliów, ale NIK zaskarżyła to rozstrzygnięcie.
- Obecnie jest ono w trakcie rozpatrywania przez Głównego Rzecznika Finansów Publicznych – mówi Violetta Matuszewska – Potempska.
Żadne rozstrzygnięcie nie zapadło dotąd w drugiej sprawie, o której NIK doniosła do Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych przy Ministrze Finansów. Zdaniem kontrolerów, w latach 2011 i 2012 PWSZ stosowała niedozwolony wybieg, aby uniknąć narzuconego Ustawą o zamówieniach publicznych obowiązku organizowania przetargów, gdy wartość usługi przekracza 14 tys. euro. W przypadku usług prawniczych, zamiast zorganizować wymagany przetarg, uczelnia dzieliła jedno zamówienie na trzy mniejsze, co umożliwiało jej podpisanie umów z dowolnie wybranymi kancelariami.
W ten sposób w 2011 roku z naruszeniem dyscypliny finansów publicznych wydano 189,3 tys. zł (3 umowy z 3 kancelariami), a w 2012 – 179 tys. zł (kolejne 3 umowy z 3 kancelariami).
Zgłaszając zastrzeżenia do takiej interpretacji faktów, PWSZ podkreśla, że kierowała się dobrem jednostki. Wybierała podmioty, które świadczą usługi dla uczelni od lat, znają jej specyfikę i cieszą się niezbędnym zaufaniem. Dzieliła zamówienia nie aby uniknąć zapisów ustawy, ale przez wzgląd na różne specjalności usług. NIK nie przyjmuje takiego tłumaczenia. Jej zdaniem na rynku usług prawniczych panuje duża konkurencja i z pewnością możliwe byłoby wyłonienie w przetargu jednej kancelarii, która spełniałaby wszystkie wymogi zamawiającego. Spór przed Rzecznikiem Dyscypliny Finansów Publicznych trwa.