Odkąd w Muzeum Miedzi otwarto wystawę “Świat toruńskiego piernika”, legnicka placówka przeżywa oblężenie. Codziennie po kilka grup dzieci przychodzi obejrzeć eksponaty, skosztować toruńskiego specjału i samodzielnie upiec własne pierniki, wykorzystując tradycyjne drewniane formy.
Droga do muzealnej kuchni, gdzie na zwiedzających czekają stolnice, wałki, miski z mąką, dzbanki z olejem, drewniane formy i zarobione już ciasto, wiedzie przez wielką salę z kogą, czyli żaglowcem, którym do Polski docierały pieprz, cynamon i inne przyprawy. Kogę wypełniają m.in. oryginalne stare formy piernikowe, drewniane, gliniane i kamionkowe późnośredniowieczne naczynia, a także cynowe kufle i kubki cechowe oraz formy do babek i cukierków z przełomu XIX i XX wieku oraz wiele innych eksponatów.
W muzeum, wiadomo, nie dotyka się eksponatów. Tym razem jednak niektóre zwiedzający mogą wziąć do ręki. To m.in. kopie form piernikowych, skrzynki i opakowania, współczesne stylizowane naczynia). Dzieci mają szansę zobaczyć, jak wyglądał kram piernikarski, piekarnia czy sklepu z przełomu XIX i XX wieku.
Wystawa ma charakter interaktywny. Integralną część ekspozycji stanowią warsztaty możliwe do przeprowadzenia zarówno dla gości indywidualnych i grup/ po uprzednim zgłoszeniu telefonicznym, 76 86 249 49 76 86 202 89, 608 628 961/. Podczas zajęć można własnoręcznie przygotować dekoracyjne pierniki ozdobne o tradycyjnych kształtach oraz odkryć smak toruńskiego piernika próbując wyrobów Fabryki Cukierniczej ?Kopernik?.
My przyglądaliśmy się wizycie dzieci z Przedszkola nr 2 przy ul. Reymonta w Legnicy. Pięcio- i sześciolatki były wniebowzięte.
- Pierniki to moje ulubione jedzenie – mówił Paweł Makowski (5 lat), łakomie spoglądając na styropianową atrapę piernika o wymiarach metr na pół metra. – Zjadłbym go całego – deklarował.
Mikołajowi i Milenie najbardziej podobało się wycinanie ciasta po odciśnięciu formy.
Sześcioletnia Ola twierdzi, że pomaga w kuchni, gdy mama piecze ciastka i placki.
Jak przedszkolaki uwijały się przy piernikach? Oto nasza galeria zdjęć:
FOT. PIOTR KANIKOWSKI