Śledztwo w sprawie Rosjanina przetrzymywanego przez 23 lata na fermie drobiu i zmuszanego do niewolniczej pracy zmierza do finału. Jak nas poinformował prokurator Mariusz Kluczyński, kierownik działu śledztw Prokuratury Rejonowej w Legnicy, przesłuchano już prawie 50 świadków. Zgromadzony materiał potwierdza w dużej mierze wersję podawaną przez cudzoziemca. Dotąd jednak nikomu jeszcze nie postawiono zarzutów.
- Śledztwo wciąż toczy się w sprawie – mówi prokurator Mariusz Kluczyński. – Zostali nam do przesłuchania ostatni świadkowie. Wszystko wskazuje na to, że przed końcem czerwca będziemy gotowi, by zamknąć tą sprawę.
Przestępstwo, którego ofiarą padł 61-letni obecnie Mikołaj Jerofiejew, w prawniczej nomenklaturze jest określone jako handel ludźmi. Impulsem do prokuratorskiego śledztwa był materiał wyemitowany przez stację Polsat News. Wynikało z niego, że Jerofiejew – cywilny pracownik jednej z radzieckich baz wojskowych – nie wrócił do Rosji na początku lat dziewięćdziesiątych. Od tego czasu przebywał i pracował w Polsce nielegalnie pod Bolesławcem. Gospodarz, który go ukrywał, bał się jednak kontroli i 23 lata temu przewiózł go pod Lubin do swych znajomych, rodziny Ś. Mikołaj Jerofiejew opowiadał dziennikarzom z telewizji, że był przetrzymywany, zmuszany do niewolniczej pracy bez wynagrodzenia, głodzony, bity. Uratowali go w końcu i przygarnęli pod dach dobrzy ludzie, ale złe traktowanie zrobiło z niego wrak człowieka: wychudzony, obdarty, zalękniony.
- Zeznania świadków w dużej mierze potwierdzają jego relację – mówi prokurator Mariusz Kluczyński. Zaprzecza, jakoby wobec Rosjanina stosowano przemoc fizyczną.
- Jego krytyczne położenie było wykorzystywane do tego, by go podporządkować, upokorzyć, wykorzystać. Był źle traktowany, trzymany w warunkach urągających ludzkiej godności, zmuszany do codziennej kilkunastogodzinnej pracy, wulgarnie wyzywany – wylicza prokurator Mariusz Kluczyński.
Szczęście w tym nieszczęściu jest takie, że po 23 latach udręki Mikołaj Jerofiejew trafił w końcu na dobrych ludzi, którzy go uratowali: wyciągnęli z fermy drobiu, dali mieszkanie, utrzymanie, otoczyli prawną pomocą. Pozytywnie zareagowała również legnicka prokuratura, wszczynając śledztwo natychmiast po programie Polsatu, i Straż Graniczna
FOT. POLSAT NEWS
jak to mowia na polskim zadupiu …bog honor ojczyzna.A ksiondz z rejonu tez sie zajmie sprawa?