Wciąż nie zakończył się proces czterech młodych legniczan odpowiadających za zniszczenie 94 nagrobków na cmentarzu komunalnym. W ostatniej chwili jeden z oskarżonych, Tomasz K., przypomniał sobie, że ma alibi na na początek lutego 2013 roku, kiedy miało dojść do dewastacji. Ze względu na jego prawo do obrony, sędzia Katarzyna Sobieska musiała odroczyć o miesiąc mowy końcowe.
W okresie od 2012 do 2013 roku legnicki cmentarz był dewastowany trzykrotnie. Ostatnie zgłoszenie o rozbitych nagrobkach pochodzi z 4 lutego 2013 roku. Prokuratura przypisała ten czyn trójce z oskarżonych: 22-letniemu wówczas Tomaszowi K., 23-letniemu Arturowi Rz. i osiemnastolatkowi Mariuszowi M. Po sześciu miesiącach procesu Tomasz K. przypomniał sobie, że ma alibi na ten okres: od 28 stycznia do 15 lutego 2013 roku przebywał bowiem poza Legnicą. Trwały ferie zimowe, nie miał zajęć w legnickim liceum dla dorosłych, gdzie przygotowywał się do matury, więc – jak twierdzi – skorzystał z okazji, by przez dwa tygodnie pomieszkać ze swoją dziewczyną we Wrocławiu.
Na następnej rozprawie sąd sprawdzi, czy dziewczyna Tomasza K. potwierdzi jego alibi, a przy wydawaniu wyroku oceni wiarygodność tego dowodu. o ile strony nie złożą nowych wniosków dowodowych, sprawa ma szansę zakończyć się pod koniec maja.
Poza Tomaszem K, Arturem Rz i Mariuszem M. o niszczenie grobów oskarżony został też Dorian D. (26 lat). Z ustaleń prokuratury wynika, że to on i jego kuzyn, Artur Rz., dokonali pierwszej dewastacji na cmentarzu – w kwietniu 2012 roku we dwójkę zniszczyli 9 grobów. W lutym oraz na przełomie lipca i sierpnia 2013 roku Artur Rz. dwukrotnie powtórzył ten wyczyn z Tomaszem i Mariuszem. Najpierw uszkodzili 44 nagrobki i 2 figury świętych, potem kolejne 22. Za czwartym razem Tomasz K. i Mariusz M. działali już sami, bez Artura. W wigilijną noc przyszli na cmentarz, wypili piwo nad mogiłą babci Tomka i zostawiwszy puste puszki na grobie, kopali oraz przewracali inne pomniki.
Trzech głównych sprawców policja zatrzymała 3 stycznia 2014 roku, Doriana D. – tydzień później. Wydał go kuzyn i na przesłuchaniach opowiedział o innych wspólnych grzechach: dwóch spalonych altankach i psie-przybłędzie, którego we dwójkę z Dorianem powiesili na haku, stłukli kijem a potem zabili, podcinając zwierzęciu gardło.