W czerwcu 2016 roku właściciel E-legnickie zapowiadał synowi burmistrza Złotoryi otwartym tekstem, że “wyjebie” jego ojca “w cosmos”, za to że dał reklamę do konkurencji z Lca. Potem przez prawie dwa lata portal atakował Roberta Pawłowskiego, by – jak uważa burmistrz – zmusić go do wykupienia reklam i świętego spokoju. Prokuratura nie dopatrzyła się w działaniach E-legnickie przestępstwa i 12 czerwca wydała decyzję o umorzeniu postępowania.
Postanowienie Prokuratora Rejonowego w Legnicy o umorzeniu postępowania jest nieprawomocne. Podobno zostało wysłane do burmistrza Złotoryi, ale Robert Pawłowski wciąż go nie widział na oczy. Decyzję poznał od Andrzeja Andrzejewskiego z Radia Wrocław, który rozmawiał z Lidią Tkaczyszyn, rzeczniczką prasową legnickiej Prokuratury Okręgowej. Najprawdopodobniej złoży odwołanie, ale zastrzega, że musi jeszcze przeanalizować dokument i poznać szczegóły argumentacji prokuratora.
Prokuratura Rejonowa w Legnicy zajmowała się sprawą od 21 lutego, kiedy Robert Pawłowski złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Sprawdzano, czy w latach 2016-2018 właściciel portalu E-legnickie dopuścił się wobec burmistrza Złotoryi gróźb bezprawnych, tzn. czy rozpowszechniał nieprawdziwe, niekorzystne dla Pawłowskiego informacje aby wymusić decyzję o stałej współpracy z portalem i przeznaczenie środków publicznych na zakup reklam. Po – jak twierdzi Lidia Tkaczyszyn – wnikliwym śledztwie prokurator uznał, że można dyskutować nad naruszeniem granic etyki dziennikarskiej, ale do złamania prawa nie doszło.
- W obszernym uzasadnieniu prokurator odniósł się do trzech grup zachowań, które badał pod kątem wyczerpania znamion przestępstwa – precyzuje Lidia Tkaczyszyn.
Po pierwsze, analizowano oferty współpracy, które właściciel portalu E-legnickie składał Robertowi Pawłowskiemu, po raz pierwszy na przełomie 2014 i 2015, czyli tuż po zakończeniu wyborów. Zdaniem prokuratury, nie różniła się od ofert złożonych innym samorządom i nie zawierała znamion przestępstwa.
Po drugie, badano zarzut, że E-legnickie publikowało nieprawdziwe, niekorzystne dla burmistrza informacje. Według Prokuratury Rejonowej w Legnicy, nie wszystkie artykuły takie były. Część miała wydźwięk neutralny albo wręcz pozytywny, a każde sprostowanie Urzędu Miasta w Złotoryi było zamieszczane na portalu.
Po trzecie w końcu, prokuratura zajmowała się zapisem rozmowy, jaką przy pomocy Messengera właściciel E-legnickie prowadził przed dwoma laty z dorosłym synem Roberta Pawłowskiego. To w niej właściciel portalu ujawnia bez ogródek motywacje swoich działań. Formułuje również groźby pod adresem włodarza Złotoryi. Zaczepiony o jeden z nierzetelnych artykułów, pisze wprost, że celem publikacji na E-legnickie jest “wkurwienie” Pawłowskiego, że “cel uświęca środki” i że nawet jeśli kto inny zawinił, “aby cel osiągnąć trzeba bić w króla”. Dodaje: “powiem ci tak: za rto ze dal reklame dni zlotooryi do lca a nie do nas – wyjebie go w cosmos. Ci, ktorzy siedza w dizennikarstwe-ie dolnoslaskiem dlugi i w samorzadzie wiedza ze tak zrobie” (pisownia oryg.). Dalej jest informacja, że Pawłowskiego “czekają jeszcze boleśniejsze ciosy”.
- Prokurator ocenił, że ta rozmowa miała charakter emocjonalny. Zawierała wulgaryzmy. Należałoby być może rozważyć, czy była etyczna z punktu widzenia etyki dziennikarskiej, ale nie dopatrzono się w niej znamion przestępstwa w postacie groźby karalnej pod adresem burmistrza Złotoryi – informuje Lidia Tkaczyszyn.
- Kiedy składałem zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa liczyłem się z możliwością umorzenia postępowania – mówi burmistrz Robert Pawłowski. – Pewnie znowu wyleje się na mnie fala hejtu, że nie znoszę krytyki, choć przecież nie o krytykę chodzi, a o coś zupełnie innego. Dla mnie nie ma dużej różnicy pomiędzy zachowaniem karków zastraszających restauratorów i zbierających haracze za święty spokój, a sytuacją, którą zgłosiłem prokuraturze. Są samorządowcy, którzy z publicznych pieniędzy opłacają się mediom, aby mieć święty spokój, i są samorządowy, którzy nie ulegają presji.
Poniżej publikujemy zapis rozmowy pomiędzy synem burmistrza (niebieskie tło) a właścicielem E-legnickie (szare tło).
FOT. PIOTR KANIKOWSKI, SCREEN KP/
Jaką bronią wojowal Pawłowski od takiej oberwal. Wartościowych ludzi mógłb tak zniszczyć ale jego partactwa to nie można krytykować . Brawo e-legnickie
GG dziennikarz się w porządku zachował?
galinski ty masz tyle szacunku do ludzi ze ja wiecej do kotów.Zachodzi przypuszczenie ze ty nie wiesz co to szacunek a ten nudnawy zwrocik ktory juz sie wszystkim opatrzył podpatrzyles u mamusi.
Wybitny specjalista Galiński się wypowiedział.
Tak po ludzku żal mi Roberta bo jak Sąd utrzyma w mocy postanowienie Prokuratury to czeka go za pewnie niemily pozew A tym samym kompromitujący proces i to za prywatne pieniądze. A to boli, oj boli. Z wyrazami szacunku Grzegorz Galiński
Faktycznie tak może być i to już 10 lipca w SR w Złotoryi. Z wyrazami szacunku Grzegorz Galiński
SKOMPROMITOWAŁ SIĘ powiat jak ścigano byłego dyrektora ZAZ i sąd go uniewinnił
Błedna teza usłużnego redaktora Piotra K. To nie portal się wybronił tylko burmistrz Pawłowski SKOMPROMITOWAŁ. Cztery lata fatalnego rządzenia i na koniec taka wtopa. A wstyd będzie jeszcze większy już niebawem…
…na Arlegu zarabiają osoby związane z tą spółką. W grudniu 2012 r. w przetargu na wykonanie usług promocyjnych i reklamowych znów wpłynęła tylko jedna oferta. Wygrała Ewelina Trzeciak prowadząca jednoosobową działalność gospodarczą pod nazwą Wydawnictwo LCA. Wartość zamówienia – 64 tys. zł.
Trzeciak to etatowa pracownica Arlegu zatrudniona w sekretariacie jako specjalistka ds. administracyjnych.
Trzeciak: – Te insynuacje są dla mnie bardzo krzywdzące. Prowadzę swoją działalność podobnie jak tysiące innych Polaków. Moja firma miała takie samo prawo wystartować w tym przetargu jak każda inna firma w Polsce.
Kropiwnicki: – I co z tego, że jest naszą pracownicą? Być może jest tu pewna niezręczność, ale wszystko jest zgodne z obowiązującym prawem.
Rabczenko: – Pani Trzeciak nigdy nie brała udziału w organizacji czy przygotowywaniu przetargów. Jest odpowiedzialna za zakupy materiałów biurowych, środków czystości itp. Ponadto od 3 grudnia 2012 r. jest nieobecna w pracy: najpierw przebywała na zwolnieniu lekarskim, potem na urlopie macierzyńskim, rodzicielskim, a obecnie jest na wychowawczym.
Co ciekawe, umowę z Wydawnictwem LCA podpisano 14 grudnia, a więc w czasie, gdy przebywała już na zwolnieniu
Czasem po sprawiedliwość trzeba było udać się aż do Sądu Najwyższego i czasem jej się nie uzyskało. Dobrze jednak, że, jak na razie, nie działa sprawiedliwość wg GG.
Myślę, że na razie nie ma co kruszyć kopii,bo przecież Postanowienie jest nieprawomocne i jak oświadczył Burmistrz będzie się od niego “Zażalał” do Sądu. A wiadomo Sąd jaki jest każdy widzi. Przypomnę tu słynna “rozmowę” dwóch sędziów o psie.Gdy jeden do drugiego mówi: po co ty chcesz płacić odszkodowanie za pogryzienie przez twojego psa jego żony, przecież ty nie masz psa, żeby on mógł pogryżć żonę tego adwokata. Na to drugi Sędzia: no wiesz sprawa może pójść do sądu. a tam różnie może się zdarzyć.. Z wyrazami szacunku Grzegorz Galiński.
Pojawienie się na ww portalu wpisów GG, po pewnej przerwie, jest sygnałem, że obaj panowie poczuli się bezkarni.
Skoro wg doradczyni prezydenta USA może on przedstawiać ” alternatywne fakty”, to najwyraźniej, wg naszej prokuratury, ww portal może być bezkarny, za przedstawianie takich “alternatywnych faktów”.
Redaktorze, a co z głównym autorem ” fake newsów” dla ww portalu? Nagrywanie prokuratora uszło mu na sucho?
Co takiego burmistrz zrobił że Farny nie będzie? Nie zwiększył kilkukrotnie dotacji na biletowana imprezę czy co?
Burmistrzu – Złotoryja straciła przez ciebie 2 imprezy w ciągu 1 miesiaca: Bieg Wulkanow i Zlot Ewy Farny ktore przyciagaly rzesze ludzi do miasta.Niestety przez te cztery lata miasto nie doczekalo sie porzadnej promocji, a to co kiedys hulało w jednym roku zniknelo. Quo vadis Zlotoryja. to nie jest hejt tylko ocena jak dziala burmistrz Zlotoryii. A jak widac kazda krytyka jest dla tego wlodarza hejtem.
Po raz drugi zabieram głos w tej sprawie. Jeśli jednak istnieje w Legnicy jakieś “środowisko dziennikarskie”, to powinno zająć jednoznaczne stanowisko wobec tych taśm prawdy. Przede wszystkim należałoby coś ustalić – czy takie praktyki to codzienność, czy eksces? Należy też w jasny sposób określić i oddzielić funkcje piszącego dziennikarza od wydawcy-biznesmena. Temu pierwszemu zależy na tekście. Temu drugiemu – na biznesie. Jeśli te dwie role nie mają punktów stycznych, to sytuacja nie generuje konfliktów roli.
Uważam też, że tzw. środowisko powinno się jednoznacznie odciąć od autora słów przytoczonych w nagraniu. Jest to konieczne dla uwiarygodnienia się całego środowiska.
Jest też druga strona medalu – są wszak samorządowcy, którzy korzystają z usług tego portalu – Legnica, Jawor… Powinni wiedzieć, w czym uczestniczą i finansują z publicznych pieniędzy. Refleksji jest więcej. Ale pozostawiam je legnickim dziennikarzom. Mam nadzieję, że wiedzą, co należy zrobić w tej sytuacji.
Szok! I to podwójny. Dziennikarz – jeśli tak wygląda dziennikarstwo w Legnicy, to go po prostu nie ma. I drugi – jeśli prokuratura nie widzi tu przestępstwa, to chyba też pomyliła się z wyborem zawodu.
Obie sprawy ogromnie przykre, bolesne.
Jest też trzecia kwestia – jeśli tak działają media w Legnicy, to można się domyślać motywów, dla których 24legnica o tym pisze. Mam jednak nadzieję, że ten portal wciąż pozostaje wyspą w morzu podłości i śliskich interesów biznesowo-politycznych.