18 marca sąd wyda wyrok w głośnej sprawie 21 mieszkańców gminy Lubin, którzy 9 czerwca 2019 roku blokowali torowisko w Raszówce. Domagali się, aby wracające na zmodernizowaną trasę pociągi pasażerskie zatrzymały się w ich wioskach. Policja domaga się przed sądem ukarania uczestników protestu, ale “bez skutków finansowych i środków karnych”.
Proces przed Sądem Rejonowym w Lubinie zakończył się. Strony wygłosiły mowy końcowe. Ogłoszenie wyroku zostało odroczone o półtora tygodnia.
Policja zarzuca 21 uczestnikom protestu w Raszówce blokowanie torowiska i nieopuszczenie zbiorowiska publicznego pomimo wezwań. Obwinieni nie przyznają się do winy. Ich obrońcy widzą w zachowaniu mieszkańców konsekwencję błędu władz samorządowych województwa, które nie chciały się zgodzić na postój pociągów relacji Lubin – Wrocław na stacjach w Raszówce, Rzeszotarach, Chróstniku, Gorzelinie. Wnoszą o uniewinnienie.
Policja domaga sie uznania winy obwinionych, ale prosi o łagodny wyrok.
– Do tej pory nikt nie powiadomił Komendy Powiatowej Policji w Lubinie o żadnym utrudnieniu, tamowaniu ruchu w tym kolejowego, a protest przebiegał spokojnie. Wnoszę o ukaranie bez żadnych skutków finansowych oraz środków karnych – mówił aspirant Piotr Balur z KPP w Lubinie.
Ubiegłoroczny protest w Raszówce okazał się bardzo skuteczny. Jeszcze tego samego dnia odpowiedzialny za transport wicemarszałek Tymoteusz Myrda wycofał się z absurdalnej decyzji utrudniającej mieszkańcom gminy Lubin korzystanie z przywróconych połączeń kolejowych. Zwyciężył rozsądek. Jak będzie w sądzie?
FOT. UG.LUBIN.PL