Józef Czyczerski, Ryszard Kurek, Jan Młynarczyk i Piotr Trempała – liderzy związków zawodowych w KGHM – przegrali apelację od wyroku, który obarczył ich winą za nielegalny strajk przeciwko prywatyzacji Polskiej Miedzi w sierpniu 2009 roku. Na poważnie rozważają nie tylko wniosek o kasację, ale też skargę do Trybunału Praw Człowieka w Starsburgu.
Sąd Okręgowy w Legnicy podtrzymał wrześniowy wyrok Sądu Rejonowego w Lubinie w sprawie, którą zarząd KGHM wytoczył związkowym przywódcom. Potwierdził, że Józef Czyczerski, Ryszard Kurek, Jan Młynarczyk i Piotr Trempała wspólnie kierowali nielegalną akcją strajkową w Polskiej Miedzi. Związkowcy nie zostali w żaden sposób za to ukarani, nie grożą im żadne konsekwencje tych wyroków, postępowanie wobec nich zawieszono warunkowo na dwa lata. Mimo tego trudno pogodzić się z taką sprawiedliwością.
Strajk, za który trafili przed sąd, był aktem desperacji. Poprzedziły go publiczne zapowiedzi ministerstwa Skarbu Państwa, że zamierza zakończy prywatyzację Polskiej Miedzi i sprzedać 10-40 proc akcji lubińskiej spółki, które jeszcze znajdowały się w posiadaniu rządu. Zaniepokojeni o miejsca pracy związkowcy słali do zarządu KGHM i ministra pisma o podjęcie rozmów w tej sprawie, nikt jednak z nimi o prywatyzacji Polskiej Miedzi nie chciał rozmawiać. Po zasięgnięciu opinii prawnej, że w tej sytuacji mają prawo do akcji protestacyjnej, zorganizowali strajk ostrzegawczy. 9 sierpnia na dwie godziny górnicy, przeróbkarze i część hutników przerwali pracę.
Zarząd KGHM od początku twierdził, że to działania bezprawne. Poskarżył się legnickiej prokuraturze, a ta dwukrotnie umarzała postępowanie, nie dopatrując się w postępowaniu związkowców świadomej winy. Uznała wprawdzie, że strajk był bezprawny, a opinia prawna, jaką posługiwali się jego przywódcy, błędna – ale zdaniem śledczych organizatorzy akcji działali w dobrej wierze i w publicznym interesie.
Gdy prokuratura odmówiła oskarżenia związkowców, zarząd KGHM zrobił to sam. Zapłacił najlepszemu wrocławskiemu karniście za subsydialny akt oskarżenia i skierował go do sądu w Lubinie. Na ławie oskarżonych posadził 9 liderów różnych związków zawodowych w Polskiej Miedzi. Wszyscy poza Czyczerskim, Kurkiem, Młynarczykiem i Trempałą zostali uniewinnieni.
Józef Czyczerski, przewodniczący Sekcji Krajowej Górnictwa Rud Miedzi NSZZ Solidarność: – Dla nas najistotniejsza jest ta część uzasadnienia wyroku, w której sąd stwierdził, że jako pracownicy nie mamy prawa prowadzić sporu zbiorowego, gdy zapadają decyzje o prywatyzacji. Uważam, że to absurd, bo w Polsce prywatyzacja kojarzy się jednoznacznie ze zwolnieniami, a więc bardzo mocno dotyczy spraw pracowniczych. Wyrok sądu odczytuję jako potwierdzenie, że politycy mogą wszystko.
Czyczerski zwraca też uwagę na inny aspekt sprawy. Opinia prawna, którą związkowcy uzyskali przed podjęciem decyzji o strajku, została przez sąd uznana za argument przeciw nim – dowód, że działali z premedytacją, i chcąc uniknąć kary za złamanie prawa, zabezpieczyli się takim dokumentem. Z góry przyjęto złą wolę organizatorów strajku. Przypisano im cyniczne wyrachowanie.
- Byliśmy zaskoczeni, ale nawet prokurator, który prowadził umorzone postępowania w sprawie strajku, pojawił się w sądzie i stanął w naszej obronie – mówi Józef Czyczerski
Mimo przykrości, jakie spotkały go po strajku – serii wezwań na przesłuchania i rozprawy – nie żałuje tamtej decyzji. Strajk był jak kubeł zimnej wody na głowę ministra, który ostatecznie zamiast 40 procent akcji KGHM zdecydował się sprzedać 10.
- Jestem w stu pięćdziesięciu procentach przekonany, że gdyby nie nasz strajk, Polska Miedź zostałaby w całości sprywatyzowana. To uchroniło załogę przed utratą miejsc pracy, a budżet państwa przed utratą wpływów z dywidendy czy podatku od kopalin – uważa Józef Czyczerski.