Jarosław Kaczyński odwiedził katedrę, na chwilę zatrzymał się pod tablicą upamiętniającą ofiary katastrofy smoleńskiej i partyjną limuzyną pojechał na spotkanie z mieszkańcami Legnicy. Zwolennicy PiS wypełnili wielką salę konferencyjną PWSZ co do jednego miejsca. Było patetycznie, optymistycznie i radośnie.
W porannej mgle przed katedrą na prezesa czekała grupa legniczan, a wśród nich parlamentarzyści oraz działacze PIS. Senator Dorota Czudowska powitała Jarosława Kaczyńskiego romantycznym bukiecikiem białych zawilców. Przy akompaniamencie oklasków wszyscy weszli do świątyni. Gość przysiadł na chwilę przed ołtarzem w towarzystwie pani senator oraz posłanek Elżbiety Witek i Marzeny Machałek. Wysłuchał krótkiej historii zabytku, a potem udał się do przedsionka katedry, pod tablicę poświęconą prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu i innym ofiarom z tupolewa. Nie krył wzruszenia jej treścią.
- Widziałem dziesiątki tablic, ale taka jak ta jest jedna w całej Polsce, bo napisano na niej prawdę – mówił.
Po przejeździe do PWSZ, gdzie miało się odbyć spotkanie z mieszkańcami Legnicy, Jarosław Kaczyński długo udzielał wywiadów lokalnym telewizjom i stacjom radiowym. W tym czasie przestronna sala konferencyjna wypełniała się sympatykami PiS. Przyszło około 800 ludzi. W tym tłumie bardzo wyraźnie przeważały osoby w wieku emerytalnym i okołoemerytalnym. Przy wejściu młodzi ludzie wręczali im partyjne i narodowe flagi oraz papierowe chorągiewki z logo PiS. Podniosły się w górę, gdy na początku spotkania wszyscy odśpiewali “Jeszcze Polska nie zginęła”.
Kto miał pytanie, mógł je zapisać na karteczce i przekazać organizatorom: część z nich wiceprezes Adam Lipiński odczytał w drugiej części spotkania, a Jarosław Kaczyński udzielił na nie odpowiedzi. O dziwo, temat katastrofy smoleńskiej pojawił się tylko ubocznie, gdy prezes PiS komentował zwolnienie z Rzeczypospolitej autora artykułu o trotylu na wraku tupolewa.
Zgodnie z przewidywaniami, prezes od początku przemówienia przypuścił atak na rząd Donalda Tuska.
-Jakość obecnej władzy w Polsce jest tak niska, że w ciągu 23 lat nowych rządów rządu tak złego jak obecny nie było – zaczął.
- Amen – odkrzyknął ktoś z publiczności.
- Amen. Rzeczywiście amen. Daj Boże – podchwycił prezes. Zapowiedział, że w styczniu jego partia złoży wniosek o wotum nieufności dla rządu. Ostrzegł, że posłów, którzy nie poprą tego wniosku i koncepcji rządu technicznego, powinien spotkać w regionach ostracyzm.
Jarosław Kaczyński kilkakrotnie powtórzył, że nic nie wskazuje, aby ostatnie wybory parlamentarne w Polsce sfałszowano. Wezwał jednak do tworzenia ogólnopolskiego ruchu społecznego, który będzie kontrolował najbliższe wybory, aby nie doszło do nieprawidłowości przy liczeniu głosów.
- Bez tego może być różnie – zapowiadał, sugerując, że Platforma Obywatelska za wszelką cenę, także za cenę oszustwa wyborczego, będzie chciała utrzymać się przy władzy. Jego zdaniem PiS ma szanse na 42 procent głosów i większość w Sejmie, która pozwoli na samodzielne stworzenie rządu.
- Jak się nie odrzuci PO, będzie niebezpiecznie dla kraju – podsumował. Sala zareagowała śmiechem, zapewne dając do zrozumienia, że nie wierzy w taką możliwość.
Jeszcze zabawniej było, gdy prezes naprawdę żartował. Na przykład gdy komentował pospolite ruszenie posłów PO, których premier posłał w Polskę z broszurami o dokonaniach rządu:
- To przykład, że można zrobić coś z niczego – kpił Jarosław Kaczyński. – Ja słyszałem, że te broszury mają po 200 stron, czyli Tusk odniósł sukces. Papier wszystko przyjmnie.
W podobnym duchu prezes PIS wykpił dążenia Ruchu Palikota i Sojuszu Lewicy Demokratycznej do delegalizacji ugrupowań faszyzujących:
- Z tych dwóch organizacji, ta o dłuższym rodowodzie na temat delegalizacji powinna milczeć. A również na miejscu tej drugiej bym się do delegalizacji nie palił – mówił pół żartem, pół serio lider PiS.
Spektrum spraw, jakie udało się Jarosławowi Kaczyńskiemu poruszyć w ciągu półtoragodzinnego spotkania było bardzo szerokie. Mówił m.in.:
o dziennikarzach: – Trzeba przebudować polskie media. Doprowadzić do bardzo prostej regulacji w publicznej telewizji, że jeden program będzie dla rządzących, drugi dla opozycji. Jak jednego dnia “Wiadomości” poprowadzi pan Lis, to drugiego pani Gardias.
o zjednoczeniu prawicy: – My jesteśmy otwarci na jedność, jeśli chodzi o autentyczne ruchy prawicowe, takie jak w przypadku Marka Jurka. Ale nie mozemy się zgodzić na sojusz z kimś, kto rozbija prawicę, a potem czeka, że go za to nagrodzimy.
o aktywności PiS w regionie legnickim: - To jest trudny teren dla prawicy. Ale Świętokrzyskie też było lewicowe, dopóki nie pojawił się Przemysław Gosiewski i nie przemalował czerwonego województwa na biało.
o lustracji i dekomunizacji: - To nie przeszło, bo rozbiłoby sojusz pomiędzy pewną częścią elit solidarnościowych i pewną częścią elit komunistycznych. Siły, które wystąpiły przeciwko nam, były bardzo potężne. Lustracja musi wrócić – w formie ujawnienia pełnych zasobów archiwalnych. Trzeba to zrobić, bo nie ma innego wyjścia. Ale musimy mieć większość.
o eksploatacji węgla brunatnego: - Mamy pod Legnicą zasoby węgla brunatnego. Trzeba będzie to wykorzystać. To trudny temat, który wymaga dialog społecznego. Trzeba będzie wynagrodzić to ludziom, którzy muszą przez kopalnię stracić.
o energetyce jądrowej: – Polska musi mieć elektrownię atomową.
o prywatyzacji: - Ustaliliśmy, że w Polsce jest sto spółek strategicznych. Oni ograniczyli to do 13. Sprzedaje się co się da. Z jednej strony to rozpaczliwe ratowanie budżetu, z drugiej idea, która towarzyszyła temu środowisku od początku. trzeba temu położyć kres.
o bankach: - Trzeba repolonizować banki.
o polityce zagranicznej rządu: – W imię czego robi się te wszystkie ukłony, to padanie na kolana?
Wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego rejestrowały kamery TV Trwam. Obecna była też ekipa TVN24. Prosto z Legnicy prezes PiS pojechał na podobne spotkanie do Wałbrzycha. Objazd kraju i mobilizacja zwolenników Prawa i Sprawiedliwości potrwa zapewne do styczniowego przesilenia towarzyszącego wotum nieufności dla rządu.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI
FOT. ŁUKASZ ŻYGADŁO