Na Cmentarzu Komunalnym w Złotoryi pochowano dziś doktora Jacka Durysa – chirurga, wieloletniego pracownika pogotowia ratunkowego, byłego dyrektora złotoryjskiego szpitala, dobrego człowieka. To był niezwykły pogrzeb – w asyście dziesiątek lekarzy, pielęgniarek, pielęgniarzy i ratowników medycznych, z którymi pracował, wśród błysków kogutów karetek sunących cmentarną aleją.
- Warto być dobrym człowiekiem – podkreślał ks. Roman Raczak, który odprawił nabożeństwo żałobne.
- Mówią, że nie ma ludzi niezastąpionych. To nie jest prawda. Nie wypełnimy tej pustki po Tobie. Zawsze nam Ciebie będzie brakowało – mówiła nad urną z prochami Jacka Durysa Joanna Bronowicka, dyrektor Pogotowia Ratunkowego w Legnicy.
Przemawiał też, bardzo osobiście, jej poprzednik, Andrzej Hap. Przypomniał, że znali się trzydzieści lat. Jako dyrektor zawsze mógł liczyć na wsparcie, radę, pomoc Jacka Durysa. – Jacek pewnie patrzy na nas z góry i jest szczęśliwy, że tak wspaniale żegna go dzisiaj pogotowie, które kochał i któremu oddał swoje życie – mówił Andrzej Hap.
Najbardziej przejmujące były słowa wdowy po Jacku Durysie, że był miłością jej życia – nie tylko mężem, ale też przyjacielem. I że nigdy jej nie zawiódł. Nigdy nie poczuła się przez niego porzucona, choć kiedy trzeba było jechać na ratunek innym ludziom, doktor zostawiał rodzinę i wsiadał do karetki.
Jacek Durys lubił ludzi i ludzie go lubili. Ci, którzy go znali, stawili się dziś licznie na cmentarzu w Złotoryi, aby się z nim pożegnać.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI