OSOBUS
Loading...
Jesteś tutaj:  Home  >  styl życia  >  Current Article

Operacja Ambasador. Rekonstrukcja historii z wojny

Przez   /   17/09/2014  /   No Comments

Jedna z najbardziej tajemniczych historii Dolnego Śląska – opowieść o ambasadorze III Rzeszy wykradzionym przez wysłanników Abwehry z zajętego przez Rosjan Grodźca – zainspirowała pasjonatów militariów do przygotowania  inscenizacji. Kto ciekaw, powinien w niedzielę o godz. 12 stawić się na zamku w Grodźcu.

 

Na Grodźcu pojawi się kilkudziesięciu rekonstruktorów  związanych ze Stowarzyszeniem Przyjaciół Złotoryi Aureus Mons oraz zaprzyjaźnionej z nim Oleśnickiej Grupy Rekonstrukcji Historycznych. Poza zwiedzaniem zamku, główną atrakcją będą dioramy historyczne z okresu II wojny światowej. Inscenizacja będzie nawiązywać do wydarzeń z lutego 1945 roku.

Właścicielem zamku był wówczas Herbert Kurt Edward Willy von Dirksen. Postać nietuzinkowa. Przed wojną pełnił funkcję ambasadora III Rzeszy w Moskwie, Tokio i Londynie. A po 1939 roku uprawiał buraki w Grodźcu.  Hitler wspaniałomyślnie pozwolił mu przez kilka wojennych lat wieść na Dolnym Śląsku sielski żywot ziemianina.

Eksambasador nie uciekł w głąb Rzeszy, jak wielu rdzennych mieszkańców Dolnego Śląska, gdy z początkiem 1945 roku nadeszli Rosjanie. Jako glejt zapewniający nietykalność, nosił przy sobie przyjacielski list od komisarza spraw zagranicznych ZSRR Maksima Litwinowa i zdjęcia z lat 1928-1933, gdy jako dyplomata Republiki Weimarskiej kierował niemiecką ambasadą w Moskwie.

Nie próbował powstrzymać hordy Rosjan przetrząsających pałacowe pokoje w poszukiwaniu alkoholu, papierosów, zegarków i kosztowności. W opublikowanych po wojnie wspomnieniach Dirksen opisał, jak jeden z nich, ledwie trzymający się na nogach, przyszedł po flakon wody kolońskiej z zamiarem skropienia nim gardła, nie munduru. Znosił tę dzicz z arystokratyczną wyższością.

W końcu kolejnej ekipie rabusiów pokazał starą fotografię zrobioną w sztabie Armii Czerwonej. On z żoną, obok sowieccy generałowie i dyplomaci: trzykrotny Bohater Związku Radzieckiego marszałek Kliment Jefriemowicz Woroszyłow, komisarze spraw zagranicznych Nikołaj Krestinski, Litwinow… Zdjęcie zrobiło na przybyszach piorunujące wrażenie. Zamiast rzucić się do plądrowania pokoi, żołnierze zaczęli oddawać honory Dirksenowi i tytułować go komisarzem wojskowym. Więc poprowadził ich do umieszczonej w pałacu biblioteki Instytutu Wschodniej Europy, by zobaczyli dzieła Lenina i innych rosyjskich klasyków. Zaraz po tej wizycie, 21 lutego 1945 roku, pojawili się u ambasadora oficerowie NKWD, uprzejmi, subtelni, inteligentni. Dyskretnie – nie dając poznać, że jest ich więźniem – przesłuchiwali pałacową służbę i pilnowali, by arystokrata nie wymknął się z Grodźca.

Ambasador był zbyt cenny, by niemieckie dowództwo nie podjęło próby odbicia więźnia. Jego decyzję, by czekać na Sowietów w Grodźcu, Berlin mógł zinterpretować jako zdradę. Joachim von Ribbentrop podejrzewał, że jego były podwładny zechce za plecami führera obgadać z Rosjanami warunki separatystycznego pokoju. Dowództwo niemieckiej Armii Środek wydało rozkaz doprowadzenia dyplomaty lub zastrzelenia go na miejscu. Przez front i zajętą już przez Rosjan okolicę przebił się do Grodźca elitarny oddział wysłany przez Abwehrę.

Wykradzenie ambasadora z domowego aresztu wywołało furię enkawudzistów. Rosjanie długo nie dowierzali, że Dirksen zniknął. Przeszukiwali pałac. Chcieli rozstrzelać wszystkich poddanych ambasadora. Na miejscu zabili 76-letniego zarządcę majątku i jego żonę. Resztę – 1,8 tysiąca ludzi – zesłali na Sybir. “Po paru miesiącach zostało ich już tylko 700. Szczęśliwcy mogli już żyć w lepszych warunkach i nawet wrócić do domu” – pisał Herbert von Dirksen w pamiętnikach.

Z Armenruhe Herbert von Dirksen został przewieziony do dowództwa korpusu, a następnie do sztabu armii. Powitano go po przyjacielsku, ale dramatyczne wydarzenia początku 1945 roku przypłacił zawałem serca. Gdy wydobrzał, został przerzucony przez Pragę i Linz do Bawarii. Do swojego ukochanego Grodźca nigdy już nie powrócił. Zmarł w monachijskiej klinice 9 grudnia 1955 roku.

FOT. PIOTR KANIKOWSKI

    Drukuj       Email

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.


* Wymagany

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>

You might also like...

Kolaże11-1024x70811

Moje trzy grosze. Postawił na milion

Read More →